|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-02-2008, 22:48 | #131 |
Reputacja: 1 | Fenn schował miecz i zajął się grzebaniem w swoim plecaku. Wyjął stamtąd kamień do ostrzenia i gruby futrzany płaszcz. Na lewym rękawie płaszcza w świetle ogniska błysnęła wojskowa odznaka kaprala, szarotka symbolizująca oddział górski i mały orzełek oznaczający weterana. Reyfu zatrzymał wzrok na naszywkach i uśmiechnął dziwnie, jakby do swoich myśli. Po czym zasiadł przy ognisku i z wielką uwagą zajął się ostrzeniem miecza i sztyletu. Odejście Samuela skwitował skinieniem głowy a sam zajął się oliwieniem i czyszczeniem zamka kuszy. Kiedy oglądał mechanizm podnosząc go przed oczy jego wzrok napotkał wracającą Apsu. Uśmiechnął się lekko. Kończył pracę obojętnie słuchając rozmowy jaka nawiązała się między dziewczyną i Wallace'm. Złożył zamek, na próbę napiął cięciwę i nacisnął spust. Wszystko idealnie. Teraz pora zająć się jakimś posłaniem. Wstał podniósł swój płaszcz i ruszył w stronę namiotu. Przechodząc spojrzał na mokra tunikę na plecach dziewczyny. Z przodu grzało ją ognisko ale z tyłu jak to przy ogniu chłód zapewne lizał ją po plecach. Wiedziony dziwnym odruchem narzucił jej swój obszyty futrem szarego niedźwiedzia płaszcz na ramiona. Powiedział. -Oddasz jak wyschniesz I ruszył do namiotu zatrzymując się po drodze przy kupie sprzętu ze statku. Dobrał nieduży trójkątny żagiel najwyraźniej służący do napędzania szalupy i przez chwilę patrzył na niego z namysłem. Po chwili szeroko się uśmiechnął. Może i on okaże że zna się na pracach obozowych. Korzystając z ostatnich promieni słońca ruszył w stronę lasu. Kilkoma ciosami toporka ściął dwa dość wysokie grube bambusy które zaciągnął pod namiot. Szybko wyciachał z jednego dwa dość długie kołki które wbił w środku namiotu na lewo od wejścia. Po chwili przywiązany do niego odpowiednio złożony żagielek tworzył idealne posłanie dla tego klimatu- hamak. Fenn przez chwile patrzył z duma na swoje dzieło o czym ruszył z powrotem do ogniska.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" Ostatnio edytowane przez Durendal : 23-02-2008 o 17:36. |
21-02-2008, 00:32 | #132 |
Reputacja: 1 | Siedzieliście przy ognisku rozmawiając lub po prostu siedząc. Edic siedział i patrzył się w płomienie, na kolanach miał kordelas, nie włączał się do rozmowy, był myślami gdzieś daleko. Po pewnym czasie przyszedł do Was Samuel, podszedł do obozowiska cicho. Usiadł trochę dalej, położył kusze koło siebie i szczelnie opatulił się płaszczem. Reyfu Byłeś już zmęczony, cały dzień obfitował w liczne mniej lub bardziej przyjemne zdarzenia, które Ciebie zmęczyły. Słuchałeś jak las żyje swoim życiem, niepokoiło Cię jedno, gdzieś tam są istoty równie silne jak Ty, znające stal. Do tego walczyli z ludźmi. Apsu Byłaś zmęczona, mimo trybu życia jaki wcześniej prowadziłaś ten dzień Ciebie wyczerpał. Kąpiel też nie była za dobrym pomysłem, gdyby nie ciepły płaszcz Reyfu zmarzłabyś. Siedziałaś patrząc w ognisko i przyłapałaś się na tym, że drzemiesz. Wallace Cały dzień działał na Ciebie męcząco. Teraz siedziałeś i prawie spałeś. Może i jesteś geniuszem ale w wytrwałości daleko Ci do któregoś z najemników. Jeszcze czeka Ciebie warta a jutro cały dzień... No właśnie czego? Pracy? Walki?
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
21-02-2008, 16:29 | #133 |
Reputacja: 1 | -Jestem kobietą, która analitycznie podchodzi do świata, który ją otacza. -Nie pcham się tam gdzie nie powinnam. Chodzę zwykle własnymi ścieżkami. Czy chcesz wiedzieć coś konkretniejszego?- Apsu leżała na piasku obok ogniska. Wallace stwierdził że jest naprade ładna. -Jak tutaj trafiłaś? To chyba jest najbardziej nurtujące pytanie.- Opadał z sił. Mówił bo mówił. Myślał bo myślał. Ale nie zastanwiał się nad tym, jak ma w zwyczaju. Był poprostu wycieńczony. Zdawał sibie sprawę że ma jeszcze wartę. Może to i lepiej. Później wstawać w środku nocy by mu się nie chciało... Dopóki nie zaśnie jest w miare trzeźwy. Ma jeszcze w zapasie sporo energii, lecz jego męśnie i umysł chciały odpocząć Do Apsu podszedł Reyfu i przykrył ją troskliwie płaszczem. -Oddasz jak wyschniesz- Powiedział Fenn i zaczął coś robić za plecami Wallacea. Konstruktor się obrócił i zrozumiał, że nie tylko on tutaj potrafi coś sklecić. To bardzo dobrze. Teraz wie że jak coś się spieprzy, to bez niego nie zostaną sami z problemem. Nagle stwierdził że musi coś powiedzieć. -Słuchajcie... Co my będziemy jutro robić? Co my tutaj będziemy robić? Tylko my przetrwaliśmy... Nadal mamy takie same plany? - Pytanie kierował głównie do samuela, lecz patrzył się w ogień. |
21-02-2008, 17:08 | #134 |
Reputacja: 1 | Refu cicho jak usiadł przy ognisku niedaleko Apsu. Patrzył w płomienie i na oświetlone blaskiem ognia twarze towarzyszy. Przypominał sobie inne ogniska i inne twarze, wąsate, pocięte bliznami o zawziętych albo pustych oczach. Twarze takich jak on. Żołnierzy, najemników, wszelkiej maści zabijaków. Przypominał sobie czerwone błyski na ostrzach broni i blachach pancerzy. Niejeden raz siedział tak wiedząc, że dzień przyniesie bitwę, krew i śmierć. Z zamyślenia wyrwało go pytanie. -Słuchajcie... Co my będziemy jutro robić? Co my tutaj będziemy robić? Tylko my przetrwaliśmy... Nadal mamy takie same plany? Uśmiechnął się i odpowiedział. -Jak dla mnie to plany mamy proste. Przeżyć. Jak nie będziemy się musieli martwić o życie to trzeba będzie się zająć powrotem. Bo jakoś trzeba będzie wrócić. Po czym zamilkł zmęczony i zamyślony.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
22-02-2008, 00:20 | #135 |
Reputacja: 1 | Samuel uśmiechnął się na pytanie wynalazcy. -Będziemy zakładać nową cywilizację. A co możemy robić? Spróbujemy przeżyć tak jak powiedział Reyfu. Najemnik zapatrzył się w ciemną ścianę lasu. -Dym z ogniska. Ledwo usłyszeliście jak wyszeptał te słowa. Faktycznie gdyby nie pełnia najprawdopodobniej nie dostrzeglibyście dymu. -Ktoś tu jeszcze jest, sprawdzimy? Pytanie wyraźnie skierował do Reyfu. -Dwie osoby mogłyby się podkraść i sprawdzić kto jeszcze jest na tej wyspie. Ja mogę pójść, tylko kto drugi? Lepiej, żebyś został. Może Ty medyku? Może oprócz leczenia i rąbania potrafisz się skradać? Albo kobieta? Czy może wynalazca skrywa talent do bezszelestnego poruszania się?
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
22-02-2008, 21:23 | #136 |
Reputacja: 1 | -Jak dla mnie to plany mamy proste. Przeżyć. Jak nie będziemy się musieli martwić o życie to trzeba będzie się zająć powrotem. Bo jakoś trzeba będzie wrócić. Powiedział Reyfu. Wallace zdał sobie sprawę że zadał głupie pytanie. -Będziemy zakładać nową cywilizację. A co możemy robić? Spróbujemy przeżyć tak jak powiedział Reyfu.- Trochę ostro... Ale to najemnik. Przez chwilę siedzieli cicho i wpatrywali się w ognisko. Nagle spokój został brutalnie zniszczony, przez słowa które padły jak grom z jasnego nieba. -Dym z ogniska.- Powiedział cicho Samuel. Z początku Wallace nie zrozumiał. Gdy jednak do niego dotarło, podskoczył na skrzyni na której siedział. -Ktoś tu jeszcze jest, sprawdzimy?- Wallace spojrzał na Fenna do którego najemnik skierował te pytanie. -Że co?!- powiedział wystraszony Wallace. -Dwie osoby mogłyby się podkraść i sprawdzić kto jeszcze jest na tej wyspie. Ja mogę pójść, tylko kto drugi? Lepiej, żebyś został. Może Ty medyku? Może oprócz leczenia i rąbania potrafisz się skradać? Albo kobieta? Czy może wynalazca skrywa talent do bezszelestnego poruszania się? -Nie wiem... Nie próbowałem... Trochę mnie to przeraża. Lecz jeśli pójdzie medyk, możemy zostać bez opieki medycznej. Jeśli pójdzie Apsu... Będzie to nietaktowne zagranie z naszej strony... Zgłaszam się.- Ostatnie słowa powiedział prawdziwie, lecz jego głos nie był pozbawiony nuty strachu. -Nie chce słyszeć waszych wymówek... Poprostu ja pójde.- Wstał i przypiął Falchion do pasa. Z plecaka wyjął swój zestaw ze stalowego szkła i położył go na skrzyni. Wyją równierz swój prowiant który schował po tym jak nikt go nie chciał. Zostawił równierz linę. Wyją kotwiczkę i rozplątał jej łańcuch, po czym wsadził spowrotem do plecaka. Odłoży równierz menażkę i harmonijkę. Wyprostował się i zwrócił do reszty. -To co idziemy? - Na jego twarzy malowała się straszliwa żądza przygody. Napędzała jego umysł i ciało. Już nie czuł zmęczenia. Czuł jedynie pierwiastek strachu i podniecenia. A może to jedno i to samo... |
22-02-2008, 23:18 | #137 |
Reputacja: 1 | Fenn na słowa Samuela zareagował spokojnie. Wstał i wbił wzrok w ciemność. Hmm to faktycznie ognisko. Chętnie poszedłby sam sprawdzić co się tam dzieje. Ale najwyraźniej Samuel miał zamiar iść i nie wyglądało by od tego odstąpił. A obóz nie mógł zostać bez opieki przynajmniej jednej osoby wprawionej w walce. Zgłoszenie Wallace'a było dla niego niespodzianką. Hmm nie spodziewał się po nim takiej odwagi. Ale wystarczył jeden rzut oka żeby Reyfu nabrał poważnych obaw. Mężczyzna wyglądał na podnieconego i trochę za bardzo niecierpliwego. Reyfu popatrzył na niego z obawą. Młodzik i żółtodziób do tego najwyraźniej narwaniec. A to niebezpieczne połączenie. Reyfu westchnął. Widział mnóstwo takich. Niewielu przeżyło dłużej niż do pierwszej walki. Cóż trzeba przynajmniej spróbować przemówić mu do rozsądku. -Wallace.-Zaczął Reyfu stanowczym głosem- Idziesz na rozpoznanie, nie walczyć. Pamiętaj o tym. Wasze zadanie to iść, popatrzeć i wrócić, najlepiej tak żeby was nie zauważyli. Na pewno rozstawili warty, jeśli nie będziesz ich widział to nie znaczy że ich nie ma. To znaczy że rozstawili je cholernie dobrze. Nie próbuj sztuczek z rzucaniem kamyków i tym podobnych bo osiągniesz tyle że straże staną się czujniejsze. Myśl zawsze dwa kroki do przodu, zachowuj spokój choćby nie wiem co i miej oczy dookoła głowy. I nie graj bohatera. Jeśli was zauważą to po prostu uciekaj. Nie przejmuj się Samuelem, po ciemku i tak byście się pogubili a w pojedynkę łatwiej zgubić pogoń. Jakbyś nie miał już siły albo możliwości do ucieczki, masz ten swój gwizdek gwiżdż długie sygnały z krótkimi przerwami, pójdę po Ciebie. Gdyby ścigali Cię aż do plaży, to zanim wybiegniesz z lasu zagwiżdż krótko 3 razy żebym nie wpakował Ci przez pomyłkę bełtu w bebech. Jeśli nie wywołacie alarmu to wracając też odezwijcie się zanim się zbliżycie. Nerwowe ruchy nie służą mechanizmowi spustowemu kuszy. Idźcie i nie dajcie się głupio ubić, dobra? Ostatnie zdanie skierował do obu zwiadowców. Miał złe przeczucia. Ale pozostawienie tego ogniska bez żadnej reakcji mogło sie skończyć tragicznie.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
23-02-2008, 11:08 | #138 |
Reputacja: 1 | - Idziesz na rozpoznanie, nie walczyć. Pamiętaj o tym. Wasze zadanie to iść, popatrzeć i wrócić, najlepiej tak żeby was nie zauważyli. Na pewno rozstawili warty, jeśli nie będziesz ich widział to nie znaczy że ich nie ma. To znaczy że rozstawili je cholernie dobrze. Nie próbuj sztuczek z rzucaniem kamyków i tym podobnych bo osiągniesz tyle że straże staną się czujniejsze. Myśl zawsze dwa kroki do przodu, zachowuj spokój choćby nie wiem co i miej oczy dookoła głowy. I nie graj bohatera. Jeśli was zauważą to po prostu uciekaj. Nie przejmuj się Samuelem, po ciemku i tak byście się pogubili a w pojedynkę łatwiej zgubić pogoń. Jakbyś nie miał już siły albo możliwości do ucieczki, masz ten swój gwizdek gwiżdż długie sygnały z krótkimi przerwami, pójdę po Ciebie. Gdyby ścigali Cię aż do plaży, to zanim wybiegniesz z lasu zagwiżdż krótko 3 razy żebym nie wpakował Ci przez pomyłkę bełtu w bebech. Jeśli nie wywołacie alarmu to wracając też odezwijcie się zanim się zbliżycie. Nerwowe ruchy nie służą mechanizmowi spustowemu kuszy. Idźcie i nie dajcie się głupio ubić, dobra? - On wie bardzo dużo... Ucieszyła go troska o obóz. Może nie było tego po nim widać ale Wallace wziął te rady do serca. Fenn chyba niepokoił się o doświadczenie Wallacea. Kiedyś trzeba je zdobyć. -Jeśli będzie kompletna beznadzieja i wracając ściągelibyśmy tylko obławę na was to, zagwiżdze raz długo. - Musiał to powiedzieć. Czuł się odpowiedzialny za towarzyszy. -Idziemy?- Powiedział stanowczo, do Samuela. |
23-02-2008, 14:48 | #139 |
Reputacja: 1 | -Idźcie i nie dajcie się głupio ubić, dobra? Samuel zważył w rękach kuszę i odezwał się spokojnym głosem. -Spokojnie nie idziemy tam na rzeź a na zwiad jak mówiłeś. Jakby było naprawdę źle to wystrzelę z pistoletu a wtedy nie idźcie do lasu. -Idziemy? -Oczywiście. Przed pójściem w las odezwał się do pozostałych. -Niech will ma Was w opiece. Zrzucił płaszcz na ziemię, zarzucił kuszę na ramię i poszedł w stronę lasu wraz z Wallacem. Wallace Zbliżaliście się do ściany lasu zostawiając za sobą ognisko i towarzyszy. -Uważaj nie wpadnij w swoje pułapki. Będę po Twojej lewej stronie, pójdziemy od siebie trochę oddaleni ale tak, żeby siebie widzieć. Uważaj też ktoś inny też mógł zastawić tu pułapki. Dalej szliście w milczeniu, drzewa, które rosły gęsto zabierały większość światła księżyca i gwiazd. Starałeś się iść cicho jednak nie zawsze Ci to wychodziło, szedłeś wolniej od Samuela. Po pewnym czasie sam nie wiesz czy piętnastu czy czterdziestu pięciu minutach doszliście do małej polanki. Samuel ostrożnie podszedł do zarośli i tam przykucnął. Ty też ukryłeś się najlepiej jak mogłeś, jednak to co zauważyłeś zaskoczyło Ciebie a nawet wystraszyło. Na polanie wokół ogniska było siedem stworów. Dwunożne gady, pokryte ciemnozieloną lub brązową łuską. Utrzymywały pozycję wyprostowaną i mierzyły dobre dwa metry. Były ubrane w skóry zwierząt i mówiąc ubrane nie chodzi bynajmniej o same przepaski biodrowe, każdy miał spodnie, niektóre do tego kaftan. Każdy ze stworów był uzbrojony, dwóch w długie łuki z nieznanego Ci drzewa a pozostała piątka w szable. jeden z reptylionów ostrzył szablę przy ognisku i mogłeś się jej przyjrzeć. Była ona wykonana z damastu! Przecież technika wykuwania damastu została poznana dopiero nie dawno przez kowali jakiegoś magnata. Ale nie tylko to Ciebie zdziwiło na skraju polany do drzewa była przywiązana młoda kobieta. Nie miała więcej niż dwadzieścia lat, piękne blond włosy były potargane, na sobie miała luźną białą sukienkę, która prawie maskowała małe piersi niemal dziecięce. Suknia był trochę brudna i w kilku miejscach porwana. Dziewczyna nie wyglądała na wystraszoną, właśnie dyskutowała o czymś z jednym ze stworów. Wysoki o ciemnozielonych łuskach, przy pasie miał szablę jak wszyscy, kucał właśnie przy włóczniach wbitych przy ognisku. Odwrócił się do dziewczyny i odpowiedział jej coś a ona zamilkła. oboje mówili w dziwnym syczącym języku. Młoda kobieta z nudów popatrzyła na las, na sekundę zatrzymała wzrok na kryjówce Samuela i zmrużyła oczy, potem popatrzyła prosto w Twoje oczy, uśmiechnęła się ukazując białe zęby i mrugnęła. Popatrzyła jeszcze w dwa oddalone od Was miejsca, po każdym spojrzeniu patrzyła na swych strażników. Usłyszałeś za sobą szept Samuela. -Wracamy.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] Ostatnio edytowane przez Szarlej : 23-02-2008 o 16:41. |
23-02-2008, 17:35 | #140 |
Reputacja: 1 | Reyfu po odejściu zwiadowców napiął kuszę, znów bez użycia korby. Przy jego sile byłaby to tylko strata czasu. Starannie osadził bełt w rowku. Po czym przykląkł w cieniu namiotu opierając łokieć lewej ręki na zgiętym kolanie. Klasyczna postawa strzelecka w której można trwać bardzo długo nie męcząc rąk by móc strzelać z pełną celnością. Sierść na jego karku sterczała nastroszona a uszy stały czujnie sztorcem. Jego oczy niezmordowanie omiatały skraj lasu. Był opanowany i nie było po nim widać nawet śladu zdenerwowania. Tylko czujność. Nabyte doświadczenie skutecznie tłumiło wszelkie nerwy, rutyna trzymała emocje w swoich stalowych okowach.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |