Refu cicho jak usiadł przy ognisku niedaleko Apsu. Patrzył w płomienie i na oświetlone blaskiem ognia twarze towarzyszy. Przypominał sobie inne ogniska i inne twarze, wąsate, pocięte bliznami o zawziętych albo pustych oczach. Twarze takich jak on. Żołnierzy, najemników, wszelkiej maści zabijaków. Przypominał sobie czerwone błyski na ostrzach broni i blachach pancerzy. Niejeden raz siedział tak wiedząc, że dzień przyniesie bitwę, krew i śmierć. Z zamyślenia wyrwało go pytanie. -Słuchajcie... Co my będziemy jutro robić? Co my tutaj będziemy robić? Tylko my przetrwaliśmy... Nadal mamy takie same plany?
Uśmiechnął się i odpowiedział. -Jak dla mnie to plany mamy proste. Przeżyć. Jak nie będziemy się musieli martwić o życie to trzeba będzie się zająć powrotem. Bo jakoś trzeba będzie wrócić.
Po czym zamilkł zmęczony i zamyślony.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |