Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2008, 19:21   #12
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Bard słuchał uważnie nie przestając się przyglądać pozostałym "wybrańcom". Jego przekonanie o tym, że wszystko jest w należytym porządku uległo pewnemu nadwątleniu. Co prawda słowa tajemniczej pieśni zdawały się wypełniać w najdrobniejszych szczegółach, a jednak... Chyba nieco inaczej to sobie wyobrażał. Patrząc na zgromadzonych dochodził do wniosku, że w innych warunkach mogliby walczyć co najwyżej między sobą i nie potrzebowaliby do tego żadnych górnolotnych powodów. Wystarczyłaby sama odmienność i nietolerancja jednych wobec drugich. A tutaj okazuje się, że mają stanąć ramię w ramię. W głowie kotłowały mu się teraz dwa ostatnie wersy pieśni - wezwania. "Przyjaźń, zaufanie..." Te dwie rzeczy są jak ogromne świątynie, które buduje się latami, nie byle gdzie i nie byle z czego. A nawet w sprzyjających warunkach nie zawsze się udaje. A tutaj? W trzy miesiące? I wreszcie "...wola bogów...". Zdaje się, że bogowie mają też nie małe poczucie humoru skoro losy całego świata mają zależeć od tej osobliwej drużyny. "Oby w tym szaleństwie była jakaś metoda..." - przyszło mu do głowy, lecz był pewien, że nie są to jego własne słowa.

"Wampiry? Wilkołaki? Przecież one istnieją tylko w baśniach. Tylko dzieci w nie wierzą..." Navarro spojrzał na dziewczynę i jej obnażone kły, oraz obecnego wśród nich jegomościa o wilczej głowie. Pamiętał doskonale jak sam bał się we wczesnym dzieciństwie historii o duchach, strzygach i tym podobnych stworach. Pamiętał, że dorósł i przestał o nich myśleć. Jednocześnie w jego pamięci wciąż tkwiły słowa przestrogi, mówiące o tym by miał się na baczności, gdy przyjdzie mu nocować nocą w lesie. Szczególnie podczas pełni. I pamiętał obrazy, w których widział pół ludzi pół wilki i wampiry zmieniające się w nietoperze. Były tam też inne bestie, byli ludzie i była krew. Dużo krwi. Wiedział, że to było straszne, a przy tym... jakieś nieprawdziwe. To tylko obrazy, to nie było naprawdę. Pozostawało zawierzyć swoim zmysłom i temu, czego był naocznym świadkiem. W końcu teraz widział te istoty i to nie ulegało najmniejszej wątpliwości. Czy mógł im jednak ufać?

"Lilith". To imię niewątpliwie coś mu mówiło. Przywoływało jakieś wspomnienia z zamierzchłej przeszłości, coś o czym słyszał lub czytał. "Lilith, żona Adama, matka wampirów..." Tak, to na pewno szło w ten sposób. I nawet miało jakiś sens w kontekście słów dziewczyny chociaż ta nie mówiła nic o żadnym Adamie. Szkoda, że nie pamiętał nic więcej z tamtych opowieści. Dodatkowe informacje mogły okazać się niezwykle przydatne.

Przysłuchiwał się dalej. Słowa i zachowanie mężczyzny, który przyniósł różę przywodziły mu na myśl jakiegoś Casanowę. Nie miał pojęcia kim był ów człowiek, a jednak to porównanie wydawało mu się bardzo trafne. Miał też wrażenie, że spotkał już w swoim życiu kilku jemu podobnych. Nie do końca ich rozumiał, ale nie zamierzał się nad tym zanadto rozwodzić. Takie czy inne podejście do życia, jest osobistą sprawą każdego i dopóki nie ingeruje to bezpośrednio w niego, nie będzie się w to wtrącał. "Porucznik lekkiej dragonii wojsk królewskich" brzmiało za to całkiem nieźle. Navarro pomyślał, że jego ojciec byłby z niego dumny, gdyby mógł tak powiedzieć o swym synu. "Ale nieee... TY musiałeś zostać cholernym bardem!..." - niemal słyszał jego słowa i tą charakterystyczną nutkę pogardy gdy wymawiał słowo "bard".

Odkłonił się porucznikowi zastanawiając się, czy również nie powinien się przedstawić. Nic nie wskazywało na to, by wszyscy zamierzali wyjawić od razu swe imiona, więc i on nie widział potrzeby pośpiechu. Na początek wolał wysłuchać co mają do powiedzenia, zwłaszcza wampirzyca, która ich tu sprowadziła. Kobieta - kot śmieszyła go a jednocześnie wywoływała pewne rozdrażnienie. Sprawiała wrażenie małego, rezolutnego dziecka otoczonego towarzystwem poważnych dorosłych. Jakby była wyjęta z innej bajki ("i to mało ambitnej bajki" - pomyślał złośliwie). Postanowił jednak nie kierować się pierwszym wrażeniem mając jednocześnie nadzieję, że rzeczywistość jest inna niż mu się wydaje. Później zaś mężczyzna czy wilkołak poruszył kwestię którą i on uważał za niezwykle istotną. Jak to bowiem możliwe, że wampirzyca staje niejako na czele wyprawy przeciwko swoim pobratymcom? Czy nie należałoby dopatrywać się w tym jakiegoś podstępu? Navarro nie zabrał głosu, przekonany o tym, że i tak uzyska odpowiedzi na nurtujące go pytania. Zdąży się jeszcze wypowiedzieć, gdy zajdzie taka konieczność.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline