Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2008, 21:42   #133
Umbriel
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
W hotelu

Ambers szukał, szukał szaleńczo, byle by odnaleźć swojego partnera. Gdzieś tam być może leżał nieprzytomny, a on musiał go uratować. Nie zwracał uwagi na tłum, wszystko działo się niczym w zwolnionym tępie. On biegł. A nie było to zadanie należące do łatwych - ogień budził w nim ukryte głęboko w podświadomości lęki. Na chwile zatrzymał się zparaliżowany wizją, samego siebie płonącego żywcem w pożarze. Pamięć i wyobraźnia przywołały wspomnienia tak silnie, że niemal czuł pieczenie swoich rąk. Otrząsnął się jednak natychmiast, czując jedynie zimne ciarki na plecach. Ku jego ogromnemu zdziwieniu, płonął tylko jeden pokój. Tu nie mogło być pomyłki. Rozglądał się nerwowo, ale odczekał, aż strażacy skończą akcję przeciwpożarową.

Pokój 1408, po pożarze



Detektyw wszedł do niemal w całości spalonego pokoju. Pożar zebrał tu już swoje żniwo. Ku przerażeniu Christophera, na podłodze leżały zwłoki człowieka. Ze ściśniętym sercem ruszył, by zidentyfikować denata. Musiał wiedzieć. Mimo, że widzial już w swoim życiu trupy, wszystko przewalało mu się w żołądku. Opanowywał się, by nie zwymiotować. Ambers odwrócił ubraną w czarną rękawicę ręką ciało trupa. I odskoczył zakrywając usta.


To był jego partner!


Przez głowę przelaciało mu tysiąc zbitych w kłębek myśli. Oczy miał rozszerzone, ręce drżały. Widział już takie rzeczy - ale ten człowiek chwile temu z nim rozmawiał... Uśmiechał się!

Obejrzał się na strażaków i powiedział najspokojniejszym tonem na jaki było go stać:

- Mamy tu trupa, niedługo zostaną podjęte odpowiednie środki... A tym czasem, proszę tu nie wchodzić.

Odwrócił się i ruszył czym prędzej ku wyjściu ewakuacyjnemu. Rozglądał się, szukając kogoś z obsługi, komu mógłby zgłosić zajście. Następnie skierował się ku swojemu samochodowi. Czuł lekkie zawroty głowy. Miał ochotę poprostu wejść do samochodu. Poprostu posiedzieć tam i zapomnieć.
Spocił się trochę więc otarł czoło i zdjął wreszcie czarne okulary. Tak się do nich przyzwyczaił, iż nawet podczas pożaru miał je na twarzy.

"Wiedziałem że to był zły dzień... Ale to! Czemu akurat mi się to przytrafia!
Cholerny egoista!

Ciekaw jestem, czy ten pożar ma coś wspólnego ze źródłem zła, które wyczuwał Jun"
- myślał z goryczą. Na samo wspomnienie imienia mnicha czuł się słabiej - " Jeśli tak, to rozwale każdego porąbanego psychopate, który przyłożył do tego rękę" - Zazwyczaj opanowany Ambers nie myślał logicznie. Dyszał ciężko z wściekłości... Po chwili ostygł nieco, uspokajając się wewnętrznie.

"To nic nie da. Jak zwykle, nic nie mogę zrobić" - zacisnął pięści. Miał ochotę wyjąć broń i dowieść w jakiś tajemniczy sposób samemu sobie, że potrafi wrócić mnichowi życie. Tymczasem sprawdził, czy ma ze sobą telefon. Jeśli tak, zadzwonił do wydziału XIII.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 21-02-2008 o 22:06.
Umbriel jest offline