Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2008, 23:46   #131
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Kevin wyszedł z domku Brandona i ruszył do samochodu, kiedy Piotr właśnie stamtąd wracał.
- Jeśli chcesz rozejrzeć się w tam, to ok, ale za poważne przeszukanie musi się zabrać ekipa śledcza, inaczej spędzimy tam cały tydzień. - rzekł do partnera wskazując na domek. - Swoją drogą, to właśnie tam możemy znaleźć coś istotnego, więc warto byłoby porządnie się tym zająć.
Kevin wsiadł do samochodu i podniósł słuchawkę policyjnego radia.
- Kevin Richards z wydziału trzynastego, mam sprawę. Trzeba przeszukać domek ofiary, jeśli możecie, to przyślijcie paru ludzi pod...
Kiedy detektyw zakończył rozmowę przez radio, wrócił do Piotra, który rozglądał się po salonie w domku Brandona.
- Z tego, czego się do tej pory dowiedzieliśmy wynika, że chłopak wcale nie był taki grzeczny, za jakiego uważali go rodzice i ci wszyscy ludzie z uczelni. - zwrócił się do partnera. - Niezły z niego kawalarz... no ale trudno się dziwić. Przez całe życie miał pewnie wszystko, o co poprosił starych, traktowano go jak małego księcia, więc wyrósł na rozpuszczonego szpanera. Eh, ciekawe czy kumple znali go też od tej gorszej strony... Poprosiłem o przysłanie ludzi do przeszukania tego... pałacyku.
Kevin patrzył się przez chwilę błędnym wzrokiem na zdjęcie ustawione na stole, po czym powiedział powoli do Piotra:
- Słuchaj, a co myślisz o tych jego kumplach bikerach? Pójdę na chwile do samochodu i powiem, żeby mi to sprawdzili... i wezmę ze sobą to zdjęcie.
Kevin ruszył żwawym krokiem w kierunku swojego Mitsubishi zastanawiając się nad tym, co przedstawiało zdjęcie, na które z początku nie zwrócił szczególnej uwagi. Podniósł słuchawkę radia do ust i wziął głęboki oddech:
- Tu znów Kevin Richards. Moglibyście sprawdzić mi jeden gang harley'owców? Chociaż gang to może za dużo powiedziane... W każdym razie chciałbym się dowiedzieć wszystkiego o chłopakach z Hell 7, jeżeli taka nazwa figuruje w archiwach.
Po skończeniu rozmowy Kevin wrócił do państwa Brainfordów i poprosił o pozwolenie na zatrzymanie na czas śledztwa zdjęcia, które wziął z domku Brandona i wrócił do Piotra.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 21-02-2008, 20:46   #132
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
“Robert Frew LTD” Little Italy 14:00 p.m.


- Przyszedłem tutaj po rozmowie z profesorem Eigdio De Luca z NY University. Kazał mi porozmawiać z panem Izaakiem Mochenbaumem ... nie pomyliłem się w tym wypadku prawda? Książka, o której rozmawiamy interesuje mnie ... Pan wie więcej niż mi powiedział - urywana i niepewna wypowiedź Chrisa chyba zrobiła na starcu dobre wrażenie. Odparł bowiem.- Jestem antykwariuszem od dziecka, oczywiście że wiem o niej... trochę.
-Może zaczniemy od początku. Kto i kiedy napisał tą książkę? O czym ona traktuje? Dlaczego znalazła się, aż na tajnym aneksie? - spytał De Luca.
- Przejdźmy na zaplecze. Nie wyglądasz bowiem na osobę, która kończy na jednym pytaniu.- rzekł Izaak. Po czym zwrócił się do Niki.- Młoda damo, przekręć zamek w drzwiach wejściowy i wywieś zawieszkę REMAMENT. Leży pod tą książką na wystawię. Tę ze stroną otwartą na XIX-cznej rycinie sokoła wędrownego. A ty jak masz na imię chłopcze?
Gdy starzec dowiedział się czego chciał i jego życzenia zostały spełnione. Cała trójka udała się na zaplecze. Gdzie Izaak miał swój kącik z XVIII-cznym sekretarzykiem i równie starym krzesłem. Zdjęcia sów okazały się z bliska perfekcyjnie namalowanymi obrazami. Szczegółowość detali, czyniła ich prawie nie do odróżnienia od zdjęć.



Starzec usiadł przy sekretarzyku i czekał, aż goście usiądą. Dla nich bowiem przewidziany był mały składany tapczan w kolorze burgunda, w przeciwległym kącie pokoju.
- Nie wiem kto napisał tę książkę, nigdy bowiem nie widziałem jej na oczy. Oryginał powstał we Francji podobno na zlecenie samego kardynała Philippe d'Alençon de Valois około 1357, powielona została w Wenecji jakieś 5 lat później. Co do kardynała, niewiadomo czy to prawda...Faktem jest jednak, że tropił i posyłał na śmierć za czary każdego, kto ją używał i spalił co najmniej cztery z trzynastu egzemplarzy. Jak już się pan domyśla, ta księga była najprawdziwszą księgą czarów, a konkretnie dziełem traktujące o demonologii. To chyba wystarczy by trafić na czarną listę Watykanu. Nie wiem czy pan wie, czym jest ów tajny aneks. Nie jest to bowiem wiedza powszechna. Zwykły indeks obejmuje książki heretyckie. Owszem, po ich przeczytaniu można zboczyć ze ścieżki Kościoła, ale zawsze jest nadzieja na nawrócenie. Na tajnym aneksie znajdują się pozycje, które potrafią coś więcej niż tylko zasiać wątpliwości, co do nieomylności Kościoła Katolickiego.
- Wspomniał pan coś o Thule. Czy można rozpoznać książki wywiezione w ramach akcji Odessy lub...Czy jest w ogóle sposób by rozpoznać nazistowskie egzemplarze?- spytał De Luca.
- Niektóre można...Nie wszyscy w hitlerowskich Niemczech potrafili zrozumieć jak cenne są średniowieczne woluminy i szpecili je pseudogotyckimi ekslibrisami z faszystowskimi motywami.- rzekł z pogardliwym tonem głosu antykwariusz.
- Czy ktoś mógłby wiedzieć o książkach więcej, czy możliwe, żeby znalazł się w USA?- dopytywał się Chris. Ale na kolejne pytanie starzec odpowiedział z pewnym ociąganiem.- Na pewno są osoby lepiej zaznajomione w tym temacie...nawet w USA.

Hotel Pensylwania, pokój 25, 12:55 p.m.


Christopher Ambers wypadł z pokoju i pognał w kierunku schodów przeciwpożarowych i zobaczył że tłum niezupełnie spokojnie kieruje się do drzwi. Był bowiem 10X...Niewielki okres czasu minął od pamiętnej rocznicy 11 IX 2009. Psychoza strachu wywołana tym zamachem dopiero co zanikła...I łatwo ją można było ponownie obudzić.

Chris zauważył strażaka wspinającego się po schodach w kierunku przeciwnym do tłumu. Podążył za nim wiedząc, że doprowadzi on go do pożaru. Strażak zauważył go i rzekł.- A pan dokąd? Proszę się udać na dół, panujemy nad...
Wyciągnięcie odznaki przez Chrisa tylko na moment przerwało monolog strażaka. rzekł on.- Szybcy jesteście. Ale jak poczuje pan zawroty głowy proszę natychmiast udać się na dół.
Na miejscu, już dwóch strażaków walczyło z ogniem w pokoju 1408. Żar był olbrzymi i wzbudzał w detektywie koszmary z dzieciństwa. Towarzyszący Chrisowi strażak dołączył do walki z żywiołem...

Detektyw niewiele mógł zrobić, by pomóc...Kule nie są bronią skuteczną w walce z żywiołem. zwłaszcza, ze pożar przypominał rozwścieczoną bestię...Tak przynajmniej się Chrisowi zdawało. Mimo ognia i żaru buchającego z płonącego pokoju...zimne ciarki przeszły Ambersowi po plecach.


Hotel Pensylwania, pokój 1408, 01:40 p.m.


Pokój był prawie w całości zniszczony...Cudem było to, że pożar nie rozprzestrzenił się na inne pokoje...Meble były zwęglone. Także zwłoki mężczyzny leżącego na brzuchu, na środku pokoju.
Ambers odwrócił trupa i zamarł z przerażenia...O ile tył ciała denata był jedną zwęgloną skwarką, o tyle przód wraz z twarzą nie uległ nawet przypieczeniu. Ambers bez problemu rozpoznał Hitohiro Juna, swego policyjnego partnera.

Rezydencja Branifordów 02:18 p.m.


- Centrala, detektyw Hex-Cherem. - Piotr zaczekał na odzew.
- Tu centrala.- odparł kobiecy głos.
- Czy możecie mi sprawdzić parę rzeczy? Dokładnie to: pana Brandona Lee Braniforda, czy był notowany, może jakieś mandaty, lub inne wykroczenia. Następnie, proszę o sprawdzenie czy na teren rezydencji były wzywane patrole policji, lub karetki. Jeśli były to jak często?
- Jak z dłuższego okresu dzióbasku mają być te wezwania patroli i karetek, to musisz poczekać do jutra co najmniej. Nie jesteś jedynym naszym klientem.- jednak dziewczyny z centrali pamiętały niefortunne przezwisko.
- Brandon Lee Braniford...moment...Kilka mandatów za złe parkowanie, kilka przekroczeń prędkości, jazda bez kasku...Nic poza tym. Żadnych wezwań w tym roku nie było, ani policji ani karetki.
- Dzięki.- rzekł Piotr.
- Nie ma za co dzióbasku, wystarczy jak szepniesz jutro parę słów.- rzekła kobieta z centrali.- o tym jak wyszła randka z doktor Pavlicek.
I o tym też wiedziały!

Rezydencja Branifordów, domek denata 02:25 p.m.


Ekipa śledcza miała zjawić się dopiero za dwie godziny...Badali w tej chwili inne miejsce.
Gdy obaj detektywi się spotkali, nastąpiła wymiana informacji. Pojawiły się wszak nowe poszlaki przedstawiające sprawę w innym świetle.
Kevin patrzył się przez chwilę błędnym wzrokiem na zdjęcie ustawione na stole, po czym powiedział powoli do Piotra:
- Słuchaj, a co myślisz o tych jego kumplach bikerach? Pójdę na chwile do samochodu i powiem, żeby mi to sprawdzili... i wezmę ze sobą to zdjęcie.
Piotr wpatrywał się w to zdjęcie niczym sroka w gnat...Znał jednego z tych harley'owców.
Drugi z lewej. To był Thomas Johnson...Ten z którym rozmawiał na uniwerku.
Kevin zaś ruszył żwawym krokiem w kierunku swojego Mitsubishi. Podniósł słuchawkę radia do ust i wziął głęboki oddech:
- Tu znów Kevin Richards. Moglibyście sprawdzić mi jeden gang harley'owców? Chociaż gang to może za dużo powiedziane... W każdym razie chciałbym się dowiedzieć wszystkiego o chłopakach z Hell 7, jeżeli taka nazwa figuruje w archiwach.
- Momencik detektywie Richards....Nie...Nie ma takiego gangu. W żadnym z naszych archiwów.- odparła kobieta z Centrali.
Kevin zastanowił się, czy warto pytać, o to czy może zatrzymać zdjęcie całej grupy. Stwierdził, że nie warto...I tak by się pewnie zgodzili.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-02-2008 o 06:59.
abishai jest offline  
Stary 21-02-2008, 21:42   #133
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
W hotelu

Ambers szukał, szukał szaleńczo, byle by odnaleźć swojego partnera. Gdzieś tam być może leżał nieprzytomny, a on musiał go uratować. Nie zwracał uwagi na tłum, wszystko działo się niczym w zwolnionym tępie. On biegł. A nie było to zadanie należące do łatwych - ogień budził w nim ukryte głęboko w podświadomości lęki. Na chwile zatrzymał się zparaliżowany wizją, samego siebie płonącego żywcem w pożarze. Pamięć i wyobraźnia przywołały wspomnienia tak silnie, że niemal czuł pieczenie swoich rąk. Otrząsnął się jednak natychmiast, czując jedynie zimne ciarki na plecach. Ku jego ogromnemu zdziwieniu, płonął tylko jeden pokój. Tu nie mogło być pomyłki. Rozglądał się nerwowo, ale odczekał, aż strażacy skończą akcję przeciwpożarową.

Pokój 1408, po pożarze



Detektyw wszedł do niemal w całości spalonego pokoju. Pożar zebrał tu już swoje żniwo. Ku przerażeniu Christophera, na podłodze leżały zwłoki człowieka. Ze ściśniętym sercem ruszył, by zidentyfikować denata. Musiał wiedzieć. Mimo, że widzial już w swoim życiu trupy, wszystko przewalało mu się w żołądku. Opanowywał się, by nie zwymiotować. Ambers odwrócił ubraną w czarną rękawicę ręką ciało trupa. I odskoczył zakrywając usta.


To był jego partner!


Przez głowę przelaciało mu tysiąc zbitych w kłębek myśli. Oczy miał rozszerzone, ręce drżały. Widział już takie rzeczy - ale ten człowiek chwile temu z nim rozmawiał... Uśmiechał się!

Obejrzał się na strażaków i powiedział najspokojniejszym tonem na jaki było go stać:

- Mamy tu trupa, niedługo zostaną podjęte odpowiednie środki... A tym czasem, proszę tu nie wchodzić.

Odwrócił się i ruszył czym prędzej ku wyjściu ewakuacyjnemu. Rozglądał się, szukając kogoś z obsługi, komu mógłby zgłosić zajście. Następnie skierował się ku swojemu samochodowi. Czuł lekkie zawroty głowy. Miał ochotę poprostu wejść do samochodu. Poprostu posiedzieć tam i zapomnieć.
Spocił się trochę więc otarł czoło i zdjął wreszcie czarne okulary. Tak się do nich przyzwyczaił, iż nawet podczas pożaru miał je na twarzy.

"Wiedziałem że to był zły dzień... Ale to! Czemu akurat mi się to przytrafia!
Cholerny egoista!

Ciekaw jestem, czy ten pożar ma coś wspólnego ze źródłem zła, które wyczuwał Jun"
- myślał z goryczą. Na samo wspomnienie imienia mnicha czuł się słabiej - " Jeśli tak, to rozwale każdego porąbanego psychopate, który przyłożył do tego rękę" - Zazwyczaj opanowany Ambers nie myślał logicznie. Dyszał ciężko z wściekłości... Po chwili ostygł nieco, uspokajając się wewnętrznie.

"To nic nie da. Jak zwykle, nic nie mogę zrobić" - zacisnął pięści. Miał ochotę wyjąć broń i dowieść w jakiś tajemniczy sposób samemu sobie, że potrafi wrócić mnichowi życie. Tymczasem sprawdził, czy ma ze sobą telefon. Jeśli tak, zadzwonił do wydziału XIII.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 21-02-2008 o 22:06.
Umbriel jest offline  
Stary 24-02-2008, 19:07   #134
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
McMurry siedział w samochodzie. Sam. Jego partnerka musiała iść do szpitala.
~~Mam nadzieję, ze wróci. Wydaje się być dobra w tym co robi. A mi przyda się ktoś, kto strzela~~ Na miejscu pasażera rozłożył swojego laptopa, włączył. Podłączył do niego telefon uzyskując połączenie z internetem. Mimo tego, że wiedział, że nie dostał maila od Mac Gregora, to i tak sprawdził część swoich adresów internetowych. Miał dziwne wrażenie, że śledztwo stanęło w miejscu. Przejechał otwartą dłonią wzdłuż twarzy. ~~Otrząśnij się Mike, to pierwszy dzień, musisz się pokazać z jak najlepszej strony.~~ Wziął swój drugi telefon, ten którego nie używał jako przenośnego łącza z internetem. Wziął na kolana teczkę z kartotekami podejrzanych. ~~Zobaczymy co nam powie pan Jack Pierson, szkoda, że nie ma jakiegoś numeru telefonu bezpośrednio do niego. Zobaczmy jakie wydawnictwo pomogło mu z wypuszczeniem na rynek ostatniego tomiku poezji~~
Mike nie miał cierpliwości do papierów. Zdecydowanie bardziej cenił sobie tekst wyświetlany, niż drukowany. Dlatego też szybko zrezygnował i wpisał w googlach "Życie to ściek Jack Pierson", poszukał nazwy wydawnictwa i numeru telefonu. Wykręcił numer i odczekał aż ktoś podniesie słuchawkę.
- Dzień dobry, mówi detektyw Michael McMurry, chciałbym się dowiedzieć, czy posiadają państwo może jakąś możliwość kontaktu z panem Jackiem Piersonem? Możliwe, że jest świadkiem w bardzo ważnej sprawie, którą właśnie prowadzi NYPD i chciałbym się z nim umówić na spotkanie.

To jaką otrzymał odpowiedź determinowało czy wróci na posterunek, czy też zadzwoni do chłopaka i spróbuje się z nim spotkać.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 25-02-2008, 23:14   #135
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Chris poczekał, aż jego partnerka, wykona prośbę staruszka. Zastanawiał się, co teraz chodzi jej po głowie. Trochę żałował, że nie może jej w tym momencie trochę bardziej zaktywizować, ale uczyła się dopiero. Pewnie by sobie poradziła, ale w takich przypadkach lepiej być ostrożnym. Niektórzy uważają, że przy nauce od razu najlepiej wrzucić kogoś na głęboką wodę, ale taka metoda nie zawsze się sprawdzała.

Gdy znaleźli się na zapleczu De Luca poczekał, aż Nicki usiądzie pierwsza i dopiero wtedy zajął miejsce obok niej. Za nim staruszek zaczął mówić uśmiechnął się do niej, chcąc powiedzieć "Wszystko idzie w dobrym kierunku". Później skupił się na słowach Izaaka i coraz bardziej wciągały go one i przerażały. "Demonologia, kościół katolicki i procesy czarownic ... w co ja się wplątałem" przeleciało mu przez głowę. Wiedział już, że popełnił błąd. Może ci studenci nie zajmowali się magią, ale ten cały muzyk, albo towarzystwo które do niego przychodziło, w końcu te chłopaki nie musieli u niego mieszkać cały czas ... ale wyglądali na takich spokojnych, to go uśpiło. "Nie". Nie mógł siebie winić, skąd miał wiedzieć, że ta tajemnicza książka, okaże się czymś takim. Na szczęście dowiedział się tego, na tyle szybko żeby złożyć jakiś "aneks" do raportu, albo przynajmniej poinformować o tym panią porucznik. "Nie wszystko jest jeszcze stracone, będą ich mogli obserwować, jeżeli zrobią coś nielegalnego będą ich mieli ...".

Prawie instynktownie zadał kilka pytań, wiedział sporo, wystarczająco żeby coś z tym zrobić. Nie przychodziło mu do głowy nic innego, o co mógłby zapytać antykwariusza. Popatrzył na Merth
-Jeżeli przychodzą ci do głowy jeszcze jakieś pytania, to wal śmiało - szepnął.

Poczekał chwilę ... gdy tylko zapadła przedłużająca się cisza odchrząknął. Może teraz zaryzykuje, ale staruszek wyglądał nie groźnie, a poza tym wiedział o magii.
-Panie Mochenbaum ... czysto teoretycznie ... gdybym miał powiedzieć, że ta książka znajduje się tutaj? W Nowym Yorku. W rękach kogoś kto pewnie może ją wykorzystać ... na ile by pan ocenił zagrożenie dla miasta i jego mieszkańców? - Christopher mówił spokojnie, chociaż w jego głosie dało się wyczuć pewną pasję ... odwagę? A także pewną hardość. Był policjantem. Służył i Chronił. To było jego miasto i żaden sukinkot nie będzie w nim mieszał. On zadba o to, żeby mieszkańcy mogli spać spokojnie ...

Popatrzył prosto w oczy starca -Mówił pan, że nawet w USA są osoby, które wiedzą coś więcej, czy ma pan do nich jakiś kontakt? Chciałbym wiedzieć, gdyby okazało się, że potrzeba będzie kogoś powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 26-02-2008, 19:07   #136
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicki posłusznie i wartko podbiegła do drzwi i zrobiła to, o co prosił ją Antykwariusz. Potem ruszyła za nim, razem z Chrisem.

Rozejrzała się uważnie po pokoju. Dreszcz przeszedł jej po plecach. Miejsce wyglądało tak, jakby czas zatrzymał się tu jakieś trzysta lat temu. Jedyne, co jej tu nie pasowało, to zdjęcia. Chociaż... Im dłużej się im przyglądała, tym większe miała wątpliwości co do ich pochodzenia. Może to nie są fotografie? Nie miała jednak czasu, żeby się nad tym zastanawiać.

Usiadła na wskazanym fotelu i uważnie słuchała pana Izaaka. Błyskawicznie wyłapała spojrzenie Christophera i odpowiedziała mu uśmiechem. W trakcie opowieści niewidzącym spojrzeniem wpatrywała się w starca. Jego słowa wydawały się jej niesamowite, niemożliwe, niewyobrażalne. Na moment zapomniała o tym, że obiecała sobie, że nie będzie się już niczemu dziwić. Z zamyślenia wyrwał ją szept Chrisa.

-Jeżeli przychodzą ci do głowy jeszcze jakieś pytania, to wal śmiało

Zastanowiła się przez chwilę. Po paru sekundach delikatnie pokręciła głową i czekała na rozwój wydarzeń.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 29-02-2008, 18:37   #137
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
Piotr nie myślał długo nad tym co powinien zrobić, więcej czasu zajęło mu rozważanie nad tym w jaki sposób. Poszedł za Kevinem, poczekał aż ten skończył rozmowę z centralą i powiedział:
-Kevin, pokaż mi jeszcze raz to zdjęcie. - Gdy jego partner wyciągnął przed siebie fotografię detektyw kontynuował - Ten, to Thomas. Poznaję go bo gadałem z nim na uniwerku. Zachowywał się spokojnie, ale w sumie to student. Tacy potrafią kłamać bez granic. Wiesz Kevin, ta bladź trochę nie pasuje do całej tej gromadki. Idę o zakład, że każdy z nich ma kupę kasy, ale nie on. Nawet Weronique kojarzyła go pod względem majątkowym. Musimy wrócić na uniwersytet i wypytać go pod troszkę innym kontem.

(Jeśli Kevin uważał to za dobry pomysł i zgodził się na uniwersytecie Piotr poszedł do rektora i poprosił o znalezienie Thomasa. Powiedział też do partnera by uczestnicząc w przesłuchaniu robił groźną minę i wyglądał na wkurzonego.

Co do pytań zaobrębiały się w kręgu Hell7. Dokładniejszej znajomości Brandona, oraz jego dziewczyny i bliskich. Piotr stosował zagrania:
-Bywałeś w domku letnim Brandona?
Jeśli odpowiedź brzmiała pozytywnie:
-Co wiesz o próbie gwałtu na jednej ze sprzątaczek?
Walił praktycznie z mostu. Chciał chłopaka zszokować.
Dodawał także pytania o jego zajęcia pozalekcyjne, czy jak to nazwać, pozaszkolne. Po całej rozmowie poprosił centrale o sprawdzenie Thomasa w taki sam sposób jak Brandona - wykroczenia, mandaty, itp.)
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
Stary 02-03-2008, 14:49   #138
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
“Robert Frew LTD” Little Italy 14:20 p.m.


-Panie Mochenbaum ... czysto teoretycznie ... gdybym miał powiedzieć, że ta książka znajduje się tutaj? W Nowym Yorku. W rękach kogoś kto pewnie może ją wykorzystać ... na ile by pan ocenił zagrożenie dla miasta i jego mieszkańców? - spytał Christopher.
-Zagrożenie? To tylko książka.-zdziwił się Izaak.- Jak książka o zabobonach mogłaby narażać kogokolwiek na niebezpieczeństwo? Panie De Luca, wystarczająco dobrze poznałem potwory w ludzkich skórach by wierzyć, że można zaświatów przywołać coś gorszego.- mówiąc te słowa podciągnął lewy rękaw odsłaniając wytatuowany rząd cyfr.-Na tym czy na tamtym świecie, nie ma bestii gorszej od człowieka.
De Luca zorientował się, ten rząd cyfr to prawdopodobnie numer obozowy z któregoś z obozów zagłady w Europie Wschodniej. Popatrzył prosto w oczy starca -Mówił pan, że nawet w USA są osoby, które wiedzą coś więcej, czy ma pan do nich jakiś kontakt? Chciałbym wiedzieć, gdyby okazało się, że potrzeba będzie kogoś powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego -
- Naprawdę pan w to wierzy? Co prawda ów grimuar jest księga magiczną, ale magia to wymysł słabego umysłu. A sama księga jest stekiem bzdur.-rzekł antykwariusz.- Niemniej niech pan popyta współwłaściciela sklepu, dla niego bowiem sprowadziłem jeden czy dwa tomy o podobnej tematyce. Co do reszty klientów. Przykro mi. Ale to tajemnica zawodowa...Osoby które kupują podobne księgi, to ludzie ceniący dyskrecję.
Starzec sięgnął do biurka i wyjąwszy notes oraz wieczne pióro, napisał coś i kartkę podał Chrisowi mówiąc.- Oto adres Robetra Frewa, a także numer jego telefonu.

Hotel Pensylwania, pokój 1408, 02:15 p.m.


Minęło sporo czasu zanim ekipa z wydziału 13-stego przyjechała na miejsce zbrodni by zabezpieczyć ślady. Koronerzy szybko wynieśli ciało, a ekipa śledcza zaczęła zbierać wszystko co mogło wyjaśnić wydarzenia w tym pokoju.
- Nie dajecie mi chłopcy odpocząć. Ledwo nadążam z wezwaniami.- rzekła doktor Pavlicek, zapalając papierosa. Podała paczkę Ambersowi by mógł sobie wziąć papierosa jeśli zechce, po czym schowała ją z powrotem. Zapach papierosa rozniósł się po pokoju mieszając się ze swądem spalenizny.
- No więc?- rzekła po chwili.- Co tu robiliście? A tak przy okazji. Jestem Laura Pavlicek, wydział XIII.. Zajmuję się trupkami w tym cyrku, powszechnie zwanym jako policja.
Gdy uzyskała informacje, zadzwoniła z komórki.- Elwi?... Czeeeść... Co u ciebie?... Masz lekką robotę, szczęściaro...Słuchaj, mam tu denata...Zwęglił się...Podobno wyczuł zło...Mogłabyś tu podesłać kogoś z twoich znajomych na konsultacje?...Dzięki.
Następnie Laura zwróciła się do jednego z podkomendnych.- Freddy skarbie, skocz po jakieś chipsy do bufetu tego hoteliku. Nieco zgłodniałam.
-Sie robi szefowo.- rzekł laborant w białym fartuchu. Po czym pognał po chipsy. Wrócił po paru minutach z chipsami i w towarzystwie kobiety w podeszłym wieku. Jej strój można było uznać za dość egzotyczny.

-Panna Bjorgulf wspominała, że mogę w czymś pomóc? Jestem madame Olga. - rzekła kobieta z nieco dziwnym charczącym akcentem.
- Laura Pavlicek.- rzekła w odpowiedzi koroner.- A to pan Ambers. Chodzi o małe badanie aur i takie tam. Ważne jest wszystko co uda się pani odkryć.
- Zobaczę co da się odkryć.- odparła madame Olga charczącym głosem.
- Chcesz to oglądać, czy wolisz potem poznać wyniki ?- spytała Pavlicek.

NY centrum miasta 02:30 p.m.


Telefon nie odpowiadał...To był już trzeci raz, jak McMurry próbował się dodzwonić do Jacka Piersona. Ale nie mógł. Dziwne...Przecież wydawnictwo podało mu numer do jego komórki, oraz na telefon stacjonarny. Miał tez dokładny adres Piersona...Adres małego domku na przedmieściach NY. Samochód zatrzymał się na skrzyżowaniu... A przed Michaelem otwierały się dwie możliwości...Mógł wrócić na posterunek i...Co dalej? Czekać na maila od Mac Gregora? Czekać w nieskończoność? Prawdopodobieństwo, że odpowie było mniejsze niż 20%.
Mógł też ruszyć do mieszkania Piersona...Co prawda nachodzenie kogoś w domu, zwykle nie nastrajało rozmówcy pozytywnie...ale cóż. Czasami trzeba było.

Tymczasem, Michael czekał na skrzyżowaniu, aż światła zmienią kolor.
Światło zmieniło się z czerwonego na żółte...Wkrótce zmieni się na zielone.
I wtedy McMurry będzie musiał podjąć decyzję...Nawet nie zdając sobie sprawy, jak ważną. Nastąpiła i zmiana świateł i...Czas na rozmyślania się skończył, a zaczął czas dokonania wyboru...Czas działania.

NY University, pokój Thomasa Johnsona 03:00 p.m.


Sposób przeprowadzenia przesłuchania zaskoczył Thomasa tak bardzo, że ledwo co był w stanie cokolwiek wydukać. A krążący wokół niego niczym sęp Kevin z ponurym spojrzeniem...Tylko potęgował panikę chłopaka. Co tylko powodowało, że Thomas nie był w stanie udzielić żadnej sensowej odpowiedzi i jedynie co mówił to- Ja...tego...właściwie to..
Joh E. Sexton który asystował przy rozmowie krzyknął.- Panowie, to nie dopuszczalne! pozwoliłem byście mogli wypytać Thomasa Johnsona...ale to! Nie zapominajcie panowie , ze to nie jest komisariat, a Thomas Johnson nie o nic oskarżony. I nie pozwolę żeby stosować na nim zastraszanie wyjęte z kadrów podrzędnego kryminału.
Po tych słowach przewodniczący wyjął komórkę i zadzwonił.- Betty, zadzwoń do rodziców studenta Johnsona Thomasa i powiedz im, żeby przyjechali na uczelnię...Albo, przynajmniej przysłali jakiegoś adwokata.
Po czym zwrócił się do dzieciaka.- Thomasie...Pamiętaj, że masz prawo nie udzielać odpowiedzi...A także zakończyć rozmowę, jeśli chcesz. Nie przypominam sobie bowiem, by panowie Hex-Cherem i Richards, postawili ci jakikolwiek zarzut. Tylko od ciebie zależy, czy będzie kontynuowana ta rozmowa.
Hex-Cherem zacisnął pięści w niemym gniewie...Nie zdążył zastosować bowiem najciekawszego haka jaki znalazł na Thomasa Johnsona bowiem oprócz kilkunastu wykroczeń drogowych, miał na swoim koncie oskarżenie o współudział w pobiciu...Niestety, śledztwo umorzono, z braku dowodów.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-04-2010 o 21:22.
abishai jest offline  
Stary 02-03-2008, 18:37   #139
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
-Kevin, pokaż mi jeszcze raz to zdjęcie. Ten, to Thomas. Poznaję go, bo gadałem z nim na uniwerku. Zachowywał się spokojnie, ale w sumie to student. Tacy potrafią kłamać bez granic. Wiesz Kevin, ta bladź trochę nie pasuje do całej tej gromadki. Idę o zakład, że każdy z nich ma kupę kasy, ale nie on. Nawet Weronique kojarzyła go pod względem majątkowym. Musimy wrócić na uniwersytet i wypytać go pod troszkę innym kontem.
- Jasne, jedziemy natychmiast. -
powiedział Kevin kiwając głową w stronę samochodu. - Trzeba pogadać z tym gościem. Skoro razem się uczyli i rozbijali po mieście na harley'ach, powinien dobrze znać Brandona, ale pewnie nie zdradził lwiej części tego, co wiedział.
Detektywi obmawiając strategię rozmowy z Thomasem wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę uniwersytetu.
- Czyli mam się w ogóle nie odzywać? - zapytał Kevin szczerząc zęby. - Jeszcze ktoś pomyśli, że mam tam być tylko po to, żeby chłopak spanikował i uwierzył, że naprawdę coś wiemy!
- Zgrabnie to ująłeś, nie ma co. -
odparł Piotr również się uśmiechając. Kiedy policjanci dotarli na miejsce, Kevin jeszcze przed gmachem uniwersytetu przybrał minę naprawdę wkurzonego człowieka. Gdy Piotr zadawał pytania Thomasowi, Kevin tylko przechadzał się tam i z powrotem po jego pokoju, od czasu do czasu spoglądając na niego spode łba. Mimo wszystko detektywom nie udało się dowiedzieć niczego więcej, a co gorsza dzięki panu Sextonowi nie mogli już wykorzystać oskarżenia o pobicie.
- Betty, zadzwoń do rodziców studenta Johnsona Thomasa i powiedz im, żeby przyjechali na uczelnię...Albo, przynajmniej przysłali jakiegoś adwokata.
- Myślę, że to nie będzie konieczne, rozmowę uważam za zakończoną. -
rzekł Kevin z nutką zawodu w głosie. Zerknął na Piotra, a ten kiwnął lekko głową, dając mu znać, że również uważa dalsze przesłuchanie za pozbawione sensu. Wyszedł razem z partnerem z pokoju, życząc panu Sextonowi i Thomasowi miłego dnia.
- Niedobrze... - mruknął do Piotra, kiedy znaleźli się na korytarzu. - Mógł nam powiedzieć coś więcej o tym Hell 7 i o tym, co działo się w domku. No ale jego reakcja też o czymś świadczy, prawda? Możliwe, że naprawdę próbowali zgwałcić jedną ze sprzątaczek... W każdym razie miał coś na sumieniu, inaczej by się tak nie denerwował. - Kevin przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w okno. - Za jakieś półtorej godziny powinniśmy być z powrotem u Brainfordów, bo ma przyjechać ekipa śledcza, ale do tego czasu moglibyśmy jeszcze coś zrobić. - powiedział po chwili milczenia. - Masz jakieś pomysły, bo szczerze mówiąc, ja nie. Nie znamy reszty chłopaków z Hell 7, rodziców i służbę przesłuchaliśmy... Ewentualnie możemy przesłuchać resztę nauczycieli i może jeszcze jakichś znajomych... chociaż na spotkanie z córką pani Clinton raczej bym nie liczył.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"

Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 02-03-2008 o 18:42.
TwoHandedSword jest offline  
Stary 07-03-2008, 21:59   #140
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
-Zagrożenie? To tylko książka.-zdziwił się Izaak, na pytanie Chrisa.- Jak książka o zabobonach mogłaby narażać kogokolwiek na niebezpieczeństwo? Panie De Luca, wystarczająco dobrze poznałem potwory w ludzkich skórach by wierzyć, że można zaświatów przywołać coś gorszego.- mówiąc te słowa podciągnął lewy rękaw odsłaniając wytatuowany rząd cyfr. Nie wiedziała, co one oznaczają, ale nie wyglądały na nic dobrego.-Na tym czy na tamtym świecie, nie ma bestii gorszej od człowieka.

-Mówił pan, że nawet w USA są osoby, które wiedzą coś więcej, czy ma pan do nich jakiś kontakt? Chciałbym wiedzieć, gdyby okazało się, że potrzeba będzie kogoś powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego

- Naprawdę pan w to wierzy? Co prawda ów grimuar jest księga magiczną, ale magia to wymysł słabego umysłu. A sama księga jest stekiem bzdur

Nicole spojrzała znaczącym spojrzeniem na Chrisa. Tak jak on, zapomniała o tym, że staruszek nic nie wiedział o wydziale trzynastym, a dokładniej o tym, czym się tak na prawdę zajmują. Gdyby wiedział, kim kim jest chociażby Nicole, natychmiast zmieniłby zdanie o tej książce. Trochę kusiło dziewczynę, by poznać przeszłość starca, ale uznała, że byłoby to na pewno przekroczenie granic prywatności. Sama nie chciałaby, by ktoś bez jej zgody poznał jej przeszłość. Nie miała nic do ukrycia, ale nie byłoby to komfortowe. Była bardzo ciekawa, jak zareaguje Chris. Chyba nie mieli tu nic więcej do szukania... Przynajmniej z punktu widzenia nieobytej z pracą w policji Nicole.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172