Gustav zniknÄ…Å‚ za rogiem karczmy. ZieleÅ„sza zostaÅ‚a sama pod wozem. Choć sama w tym wypadku to nadużycie, bowiem niedaleko, przy pÅ‚onÄ…cym ognisku, nadal siedziaÅ‚a wesoÅ‚a grupa woźniców pijÄ…ca i Å›piewajÄ…ca piosenki. Konie staÅ‚y w stajni i wszystko zapowiadaÅ‚o, że raczej na wieczór nikt nie szykuje siÄ™ do odjazdu. ♫♫Karczmo, nasza karczmo!
♫♫Wiernie ciebie bÄ™dziem strzec.
♫♫Mamy rozkaz ciÄ™ utrzymać,
♫♫Albo na dnie, na dnie z kuflem lec,
♫♫Albo na dnie, z honorem lec!
♫♫Å»adna baba, żadna burza,
♫♫Nie odbierze kufla nam,
♫♫Kompanija choć nieduża,
♫♫Strzeże czujnie karczmy bram!
Gruchnęło od ogniska. Na szczęście wozy były bezpieczne od ludzi, którzy najwyraźniej mieli już ich dość po całym dniu siedzenia w koźle. Wóz, pod którym Zieleńsza czekała na swoich kompanów, stał lekko zasłonięty i tylko czysty przypadek mógł sprawić, by jej kryjówka została odkryta. A tej nocy Ranald był szczodry dla wszystkich zsyłając łaskę szczęścia i pecha na wszystkich, którzy tylko na to zasłużyli.
Po kolejnej odśpiewanej piosence i kilkunastu kąśliwych uwagach odnośnie rodziny jednego z mężczyzn, Zieleńsza usłyszała jak ktoś idzie od strony karczmy.
- Psst. Zieleńsza to my. Zieleńsza ???
Głos Gustava, choć drżący i nieprzywykły do szeptu, był jak wyczekiwany deszcz na pustyni. Jednak nie tylko kowal przyszedł, ale przyprowadził ze sobą Gerdę oraz Torina. Widać było, że Gerda jest jakaś nieswoja. Z obawą popatrzyła na wóz, choć sam widok pozostałych towarzyszy był bardzo pocieszający. Jednak nie tylko spojrzenia dziewczyny z jasnym warkoczem padały na plandekę zasłaniającą wnętrze wozu. Każdy był ciekaw tego, co też jest w zagadkowej skrzyni stojącej w jego środku.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |