Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2008, 03:04   #13
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Poruczniku.

Grzecznie pochylila glowe w odpowiedzi na jego slowa jednoczesnie lekko sie usmiechajac. Taki mlody, taki slodki, a jednoczesnie tak dobrze znajacy oblicze smierci, ktorej niejednokrotnie byl poslancem.

- To znaczy . . . tak jak Pani?

Niepewny glosik dobiegajacy spod sciany sprawil, ze przerwala swe rozmyslania kierujac wzrok na mala osobke wpatrujaca sie wlasnie w wilcze oczy towarzysza.

- Rowniez. Wraz z wiekiem nasze moce i wiedza rosna sprawiajac jednoczesnie, ze stajemy sie nieostrozni, nazbyt ich pewni. Nie jestem tak stara jak Lilith. Moj wiek jednak mozna szacowac na okolo 1000 lat.


1000 lat.... Czasami zaskakiwalo ja gdy uswiadamiala sobie jak dlugo juz egzystuje na tym swiecie. Zaskakiwalo i napelnialo smutkiem. Te lata, kazdy rok spedzony samotnie. Byli naturalnie kochankowie, nawet dosc wielu, lecz nikogo kto bylby jej drogi.

-Jesteś wyczerpana, prawda? Nierozsądnie było spotykać się z nami w takim stanie.

Wstrzasnieta spojzala na tego, ktory wypowiedzial owe slowa. Wilkoczlek zdawal sie wiedziec doskonale co sie z nia dzieje. Ostroznie dobierajac slowa rzekla.

- Tak, spotkanie z wami bylo pewnym ryzykiem. Ja.... Nie posilalam sie od.. dosc dawna.


- Musisz nam zdradzić kilka tajemnic o wampirach, jeśli mamy stawić czoło całej armii. Nie jesteście istotami agresywnymi, jeśli nasycone, a z takim właśnie dane mi było się spotkać. Powiedz więc, wiesz jak walczyć z twoim rodzajem? Jednak najpierw wyjaw nam, dlaczego chcesz odwrócić się od swoich i walczyć przeciwko rodzinie?

Jego slowa docieraly do niej jakby zza mgly. Czy wiedziala jak walczyc aby zabic kogos takiego jak ona sama? Odwrócić się od swoich i walczyć przeciwko rodzinie? RODZINIE?! Wspomnienia pierwszej nocy naplywac poczely nieprzerwanym strumieniem. O tak... Nie byla agresywna gdy czula w swym ciele swierza kre, lecz teraz.... Czerwona mgielka zasnula jej wzrok gdy niemal z furia odpowiedziala na jego pytania.

- Rodzinie?! Nie wystepuje przeciw rodzinie gdyz od wiekow jej nie mam. Od chwili gdy pierwszej nocy po przemianie spilam ich krew rozrywajac ciala na strzepy. Zabilam ich wszystkich przepelniona pragnienim, ktore trawi me cialo plomieniem. Moj stworzyciel zostawil mnie... Zostawil na pastwe glodu. Pozwolil by zadza krwi zasnula moj umysl, by skierowala mnie ku tym, ktorych kochalam ponad wszystko. Wciaz widze ich ciala. Widze siostre probujaca obronic dziecie, ktore powilam na miesiac przed tym jak go spotkalam. Pamietam jej krzyk, placz dziecka w jej ramionach i glod. Potworny, paralizujacy wole glod...... Ich krew.... Ja....

Pojedyncza, krwawa lza splynela jej po policzku. Opuscila wzrok nie mogac dluzej spogladac w slepia wilkoluda. Nie powinna tego robic. Krew na jej dloniach, slodka, upajajaca. Nagle zdala sobie sprawe iz nie jest w stanie dluzej utrzymac w ryzach pragnienia. Wszelkie tamy, ktore zbudowala by spotkac ich tutaj runely na widok szkarlatu. Uniosla wzrok napotykajac odsloniety nadgarstek mlodzienca, ktory podal jej roze. Stal tak blisko..... Czula jego zycie, czula goraca vitae plynaca w tym ciele. Widziala sine linie zyl chronione jedynie cieka skora. Zadzialal instynkt.
Nim ktokolwiek zdazyl zareagowac, lub chociazby zdac sobie sprawe z jej ruchu, ona stala juz przy Stephen'ie. Jej silne chociaz wygladajace na delikatne, dlonie pochwycily jego reke zakleszczajac w uscisku smuklych palcow. Szybkim, choc nie pozbawionym gracji ruchem przylozyla jego dlon do ust ostroznie wbijajac w nia kly. Nie chciala sprawic mu bolu. Cichy, choc nie pozbawiony mocy glos szeptal, iz nie jest on wrogiem, a przyjacielem. Powinna wziast jedynie tyle aby moc kontrolowac siebie, aby sila szalu opadla na nowo odslaniajac istote, ktora wyparl.
Smak pierwszego lyku oszolomil ja. Zatracila sie w ekstazie mgliscie zdajac sprawe z faktu, ze nie cofnal reki, nie uciekl, a stal wyprostowany. Poczyla jak druga dlonia unosi lekko jej twarz na wysokosc oczu i spokojnym glosem przemawia:

- Madame, rozumiem niecierpliwosc, ale drugi raz zdecydowanie warto najpierw poprosic
.

To wlasnie ten spokoj jego glosu sprawil, iz zdala sobie w pelni sprawe z tego co czyni. Przerazona odskoczyla przykladajac w pelni zagojona dlon do ust.

- Ja...


Coz ona uczynila?! Z niedowierzaniem przygladala sie porucznikowi, ktory choc blady i drzacy to jednak stal tam spokojnie i patrzyl jak spija jego krew. Cofala sie krok za krokiem, az jej plecy dotknely sciany.

- Na bogow...

Byla pewna, ze zaprzepascila wszystko tym jednym, pozbawionym jej woli uczynkiem. Wszystko! Czy ja teraz zaatakuja? Czy powinna sie bronic? Czy to wogule ma sens? W swoich zylach czula jego krew, pulsujaca, odzywcza. Mimo iz wciaz slaba wiedziala, ze i tak jest silniejsza od nich. Wiedziala, ze bez wiekszego problemu powinna sobie z nimi poradzic. Tylko ze.... wcale tego nie chciala.

- Przepraszam....

Wyszeptala cichym, smutnym glosem.

- Tak, wiem jak zabic kogos takiego jak ja.... Wystarczy gdy odetniecie glowe....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 22-02-2008 o 05:49.
Midnight jest offline