-Nie wiem jak wy...
Spojrzał po pozostałych osobnikach.
-...Ale ja wolał bym znaleźć się w bezpiecznym miejscu.
Spojrzał na dym w oddali.
-Nie urodziłem się wojownikiem, a tym bardziej rycerzem, aby za wątpliwe wynagrodzenie walczyć w obronie czyjejś sprawy. Choć wątpliwością nie unika, że tutejszy książę, okazał się gościnny i mógł bym mu się zrekompensować. Oczywiście w ramach rozsądku.
Wypowiedział się Sarvey i niepewnym wzrokiem, spojrzał na pozostałych. Prawdą było, że wojownikiem nie był. Wręcz nie było w nim nic wojowniczego. Choć kiedyś, bardzo dawno, był żołnierzem, to od setek lat nie robi nic innego tylko ucieka. Ostatnimi czasy zaznał chwili spokoju w tejże domenie. Może warto znów zawalczyć o to co dobre?
__________________ Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica... |