Arthur nie był już pewien, czy może czuć się bezpiecznie. Co prawda znał wielu kapłanów pana mórz w swoim żeglarskim życiu, a jego kilkukrotne przeżycie, naprawdę beznadziejnych sytuacji, świadczyło raczej o przychylności władcy głębin, zatem i przychylności jego kapłanów. Nie wspominając już o wybrańcach. Choć bóg jak to morze, którego jest patronem, jednego dnia może cię wyzwolić z beznadziejnej sytuacji, by następnego utopić cię gdy wędrujesz po molo. Nie pamięta sytuacji, w której kapłan Mananna przejmował inicjatywę i przewodził jakimś grupą, jednak po ostatnich scenach nie warto było się sprzeciwiać. Poszedł tuż za kapłanem do wyjścia i na festyn, na którym cały czas trzymał się blisko kapłana. Gdyż mimo lekkich obaw, był on w końcu kapłanem boga, któremu oddał lata temu swoje życie.
__________________ Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica... |