Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-02-2008, 11:02   #31
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Arthur nie był już pewien, czy może czuć się bezpiecznie. Co prawda znał wielu kapłanów pana mórz w swoim żeglarskim życiu, a jego kilkukrotne przeżycie, naprawdę beznadziejnych sytuacji, świadczyło raczej o przychylności władcy głębin, zatem i przychylności jego kapłanów. Nie wspominając już o wybrańcach. Choć bóg jak to morze, którego jest patronem, jednego dnia może cię wyzwolić z beznadziejnej sytuacji, by następnego utopić cię gdy wędrujesz po molo. Nie pamięta sytuacji, w której kapłan Mananna przejmował inicjatywę i przewodził jakimś grupą, jednak po ostatnich scenach nie warto było się sprzeciwiać. Poszedł tuż za kapłanem do wyjścia i na festyn, na którym cały czas trzymał się blisko kapłana. Gdyż mimo lekkich obaw, był on w końcu kapłanem boga, któremu oddał lata temu swoje życie.
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 22-02-2008, 18:44   #32
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Jack wstał z przyklęku, przecierając łzy i uśmiechnął się do kapłana Mananna.
Bał się go trochę, ale czuł w nim moc, moc której nigdy nie widział, a bicze wodne długo pozostaną mu w pamięci.

"Mam nadzieję że przyjmie mnie jako sługę, chce oczyścić się z tej zbrodni którą popełnił w swej historii, zawstydzając siebie i swą duszę."

Przeszedł do stołu dokończyć posiłek, następnie wziął swój dobytek i powiedział:
- Idźmy bawić się i poznać zwyczaje tego święta - I otworzył drzwi od karczmy, światło wpadło do środka. - Zapraszam na zewnątrz, rozluźnijmy się.

" Zabawa, jak to dziwnie brzmi...."

I wyszedł...
 
Maciass0 jest offline  
Stary 26-02-2008, 14:49   #33
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Karczmarz prowadził waszą grupką długą wiejską uliczką prowadzącą między drewnianymi domami aż do końca zabudowań. Jak na liczebność mieszkańców tego miejsca, było tu całkiem tłoczno. Miejsce to z czasem zaczynało przypominać Altdorfski rynek w godzinach szczytu. Po bokach, na przeciwko chat stały stragany, przy których kupcy sprzedawali swoje skarby.
- Rybki świeże, prosto z morza wyłowione - Nawoływał sprzedawca, tak głośno, iż czasem ogłuszał wszystkich zebranych na około niego.
- Bursztynowe naszyjniki, bursztynowe kolczyki, bransolety z bursztynem. - Wołał człowiek z kolejnego straganu. Ogólnie wszyscy ze zgromadzonych wiedzieli jak wzbogacić się na tym święcie. Handlarze ryb, ozdób, a nawet miejscowy kowal wystawiający swoje produkty.

Uwagę większości ludzi przykuwała jednak mała, ustawiona na szybkości scena na końcu uliczki. Właśnie kończyły się ostatnie prace nad dekoracją, a z boku dwóch aktorów trenowało walkę na miecze. Na scenie siedział starszawy już człowiek wertując jakiś notatnik. Miał długą, siwą brodę i wyglądał tak, jakby już nie jedno w życiu przeżył. Zmarnowane ciało osłaniała brązowa tunika przepasana sznurem.

Albrecht

Siedziałeś w małej, bogato zdobionej, komnacie służącej twojemu wujowi za biuro. Przed Tobą stało małe biurko, a na nim kałamarz i sterta ksiąg. Sługa Twojego stryja jak zwykle kazał Ci czekać na niego pół godziny. Bycie jednym z najmożniejszych członków ogromnej gildii kupieckiej to jednak nie zabawa. Po długim czasie oczekiwania do pomieszczenia szybkim krokiem wszedł wuj Frederyk.
- Wybacz bratanku, lecz nie mam za dużo czasu. - Powiedział bez emocji. - Myślę że wiesz, po co po Ciebie posłałem przerywając Ci sen?
Gdy zobaczył Twoją zwątpioną, nic nie wiedzącą minę rzekł:
- No dobra. Widzisz, w Suddenfolk zrobili sobie festyn, na cześć tego pirata co ich wieś założył. Jedź tam, i po prostu pilnuj porządku. Myślę, że nie jest to dla Ciebie takie trudne zadanie.
Mężczyzna wykonał jakby odsyłający Cię gest ręką i usiadł za biurkiem. Wiedziałeś doskonale, że przy przeglądaniu bilansu dochodów nie wolno mu przeszkadzać, więc odszedłeś jeszcze trochę zaspany. Po chwili jednak wuj podniósł głowę, tak jakby coś sobie przypomniał i rzekł:
- Aaa... Wysłałem posłańca w tamte strony, gdyż ta wiejska zabawa czasami sprowadza w tamte strony awanturników. Sprawdź przy okazji, czy nikt nie chciałby się zapisać na mój statek.
Tak więc wyruszyłeś w stronę miejsca przeznaczenia. Podróż nie trwała długo. Może z pięć godzin. Już z daleka widziałeś kończące się przygotowania do festynu. Byłeś tu już parę razy, więc wiedziałeś dobrze, iż pilnowanie tych ludzi skończy się zapewne na wizycie w gospodzie i porannym kacu. Po chwili zobaczyłeś znajomego gospodarza tutejszej karczmy, oprowadzającego jakąś grupkę ludzi i nie tylko ludzi po wsi. Instynktownie podjechałeś do niego się przywitać.

- Witam panie Albrechcie! - Krzyknął karczmarz z daleka widząc nadjeżdżającego na rumaku żołnierza. Gdy ten zajechał do grupki przewodnik powiedział już ciszej:
- Widzę panie, że szlachetny wuj wysłał Cię znowu, byś nas pilnował. Niewdzięczna robota prawda? Dziś również przewidujemy konkurs picia browaru na czas, więc jeśli chciałbyś panie znowu przegrać z kretesem, to zapraszam.

- W każdym razie panowie jeżeli chcecie pochodzić jeszcze po kramach to macie czas, gdyż przygotowania skończą się może dopiero za godzinę. - Dodał wyraźnie rozweselony mężczyzna. Rozejrzeliście się przez chwilę i zobaczyliście że wokół sceny jest masa różnych konkursów. Z lewej strony stał stół, przy którym ustawiła się dość długa kolejka osiłków. Siedziało również przy nim dwóch mężczyzn siłujących się na rękę. Obok stał człowiek i nawoływał, że nikt nie pokona w pojedynku Hagrima "Giganta". Z prawej stał stół, przy którym siedział wychudzony człowiek trzymający w ręku kulę muszkietową i nawołujący do gry w trzy kubki.
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 26-02-2008 o 21:04.
Bulny jest offline  
Stary 27-02-2008, 14:50   #34
 
Darnock's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwu
Albrecht jest krzepkim mężczyzną średniego wzrostu, z krótko obstrzyżonymi blond włosami i brązowymi oczami. Odbijające się w nich śwświatło, sprawiało wrażenie że mają złoty kolor. Pojawił się ubrany w mundur sierżanta imperialnego, a z ramion spływał mu niebieski płaszcz z herbem przedstawiającym wilka. W pierwszej chwili mógłby wyglądać jak herb zbrojnego ramienia świątyni Ulryka lub tutejszej prowincji. Jednak po bliższym przyjrzeniu okazało się że jest to herb rodowy. Do rumaka najlepszej bretońskiej krwi miał przykulbaczone dwa pistolety, a z jego pasa zwisała szabla. Gdy ktoś mu się bardziej przyjrzał, mógł zauważyć że jego lewe oko lekko przechodzi w kolor niebieski.
Podjerzdżając do grupy prowadzonej przez karczmarza wyraźnie zlustrował wszystkich uczestników. Na jego ustach pojawił się uśmiech nie dość że wyglądało na to znalazł odpowiednią załogę, to jeszcze był wśród nich tak potrzebny kapłan Mannana. Jednak na uwagę karczmarza uśmiech mu lekko zbledł. Do dziś tutejsza ludność przypomina mu tamtą porażkę, a zwłaszcza karczmarz, a tamten kac, to chyba była najgorsza rzecz jaką przeżył w życiu. Ale teraz miał inne rzeczy na głowie. Rzucił karczmarzowi uprząż konia i podszedł do kapłana, po czym ukłonił się przed nim i powiedział:
-Witam szanownego kapłana Władcy Mórz, jeśli to nie jest dla pana problemem, mój pan szanowny Frederyk von Valenrood prosił by o udział w wyprawie morskiej którą szykuję. Czy wspomoże pan naszą skromną wyprawę swoim udziałem szlachetny panie??
Po czym odezwał się do reszty grupy:
-A, wy jeśli chceci się wzbogadzić, i zaznać przygody. To stawcie się jutro w zamku barona von Valenrooda przed zmierzchem!!!
 

Ostatnio edytowane przez Darnock : 27-02-2008 o 20:03.
Darnock jest offline  
Stary 27-02-2008, 19:21   #35
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
-Karczmarzu, zamawiam jedno łóżko na dzisiejszą noc, nie chciałbym stanąć w takiej sytuacji, co bym nie miał gdzie spać.- Powiedział Jack do barmana, który prowadził naszą grupę przez wieś. Jack poprawił swój miecz przepasany za pasem i tarczę, która umieszczona była na plecach.

Widząc rycerza na koniu Jack zaniemówił, otworzył oczy na widok pięknego rumaka najlepszej bretońskiej krwi, znał się na tym, w końcu kiedyś był opiekunem takich koni.

"Ależ piękny, co za krok, co za grzywa, ehh..."

Rycerz zajechał pod karczmę, koń prychnął a para z jego nozdrzy buchła z ogromną siłą. Szlachcic prawi o przygodzie i bogactwie, stawić niby mamy się do sir Valenrooda, a niech będzie, ale najpierw zabawa.

Uwagę Jacka zwróciły teraz stragany, były rozstawione po całej wsi. Kolorowe, duże i małe. Wzrok Seahawka spadł na scenę na końcu uliczki gdzie aktorzy szykowali się do przedstawienia. Jednak zainteresowała go postać starca siedzącego na deskach "teatru".

"Sędziwy człowiek, może wiele wiedzieć" - pomyślał krótko Jack.

- Czcigodny rycerzu pójdź z nami na stragany, baw się razem z ludem, zapraszamy - mówiąc to Jack wskazał ręką na stragany i gestem zaprosił.
Natomiast sam ruszył obaczyć co można było znaleźć na kupieckim "targu". Potem próbował potańczyć z kobietkami na miejscu do tego wyznaczonym, jednak mu to nie wychodziło dlatego zrezygnowany poszedł kupić kapelusz i opaskę na czoło(czerwoną). Zapłacił i poszedł szukać kompaniji. Jeśli miał czas to również poszedł obejrzeć konkurs w piciu piwa, chciał się przekonać ile człowiek lub krasnolud może wypić. Dzień mija w zabawie i w przyjemnej atmosferze. Potem Jack wraca do karczmy na nocleg.
 
Maciass0 jest offline  
Stary 28-02-2008, 17:57   #36
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander beztrosko poddawał się przyjemnością płynącym z kiermaszu i zabawy zawczasu również zamawiając nocleg. Pozwolił sobie na zakup kilku bursztynów, obwarzanek, słodkich wypieków – z którymi ruszył na podbój teatrzyku. Chłonął takie zabawy, gdyż rzadko wśród ludzi gościł dobry nastrój. Poza tym ku zdziwieniu elfa, większość ludzi nie potrafiła – niczym ich własne dzieci – cieszyć się pełnią szczęścia i radości, w każdej chwili festynu, świadomie go przeżywać. Większość jednak widziała w tym jedynie okazję do handlu lub pokazania się reszcie. Jedynie dzieci zdawały się wyjątkowo czerpać z każdej drobnej zabawy…tak jak elf.

Ukłonił się rycerzowi który nie raczył się przedstawić. Było to nowe doświadczenie dla elfa, zastanawiał się nawet czy rycerz ten jest prawdziwy, lub czy się wstydzi własnego imienia? Wszycy znani mu rycerze przy byle okazji wypinali dumnie pierś i głosili wszem i wobec swe imię, nie mając najczęściej nic innego czym mogliby się pochwalić. Niemniej na propozycję jego Pana zamierzał przystąpić – o ile i szanowny kapłan się na to zdecyduje. Nie każdy statek posiadał kapłana Mannana, a elf nie zamierzał pływać na takim na którym go nie było.

Konkurs piwa… uśmiechnął się szelmowsko, przy użyciu drobnej sztuczki mógłby przepić ich wszystkich. Zamierzał jednak zerknąć – wyglądając tych którzy by mogli przejrzeć sztuczkę i oceniając siłę konkurentów. "Kapłan z pewnością będzie wiedział, że używam magii, ale czy ktokolwiek inny również?" Elf po chwili namysłu uznał, że chyba nie warto jednak ryzykować, choć nagroda…no cóż był przynajmniej ciekaw co nią było.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 28-02-2008 o 18:00.
Eliasz jest offline  
Stary 02-03-2008, 15:37   #37
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Po kilku chwilach przyglądania się kramom, oraz zabawy między wieśniakami, w końcu nastąpiło ogromne poruszenie nieopodal sceny. Karczmarz zebrał was po kolei i doprowadził do miejsca, gdzie miał odbyć się występ. Stojąc w tłumie obserwowaliście schodzących ze sceny bardów, który ustąpili miejsca staremu człowiekowi, który wstał właśnie by być lepiej słyszalnym przez duży tłum, który zebrał się pod sceną. Przez chwilę wokół było głośno od rozmów, a przyśpiewki jeszcze się nie skończyły. Wkrótce jednak starzec uniósł ręce, a wokół nastała martwa cisza przerywana jedynie odgłosami przyrody. W akompaniamencie szumiących drzew, oraz wody i przyśpiewkach ptaków starzec zaczął swoją opowieść. W międzyczasie jeszcze na scenę wyszli aktorzy, którzy dokładnie odgrywali to co mówił bajarz. Po prostu słowo w słowo:

-Parę ładnych lat temu, w nadmorskiej wsi położonej na północnych krańcach Imperium żył sobie człowiek. Zwali go Klausem Stőrtebeckerem. Klaus był zwykłym wieśniakiem. Synem wioskowego szewca oraz przekupki. Jego życie wiodło się spokojnie. Razem ze swoim starszym bratem uczył się od ojca fachu, by po jego śmierci przejąć rodzinny zakład. Całe jego życie odwróciło się jednak, gdy do wioski pewnego jesiennego dnia przypłynął statek Marienburgskiej Hanzy, którym kierował Konrad von Valenrood. Początkowo statek przybił do brzegu tylko po to, aby zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze zapasy i odpłynąć w drogę powrotną do Marienburga. Choć wyprawa sir Konrada była wyprawą handlową, zabrał on ze sobą swoją narzeczoną – Sargittę. Traf chciał iż dwudziesto-pięcioletniemu już Klausowi, urodziwa kobieta z Imperium uderzyła do głowy. Miłość ta została przez nią odwzajemniona. Zakochana para, jednak szybko została odkryta przez von Valenrooda, który w napadzie szału zgrabił wieś, i porwał brata Stőrtebeckera – Hansa. Klaus, choć ciężko ranny po walce w obronie wsi poprzysiągł zemstę, na porywaczu. Najął do pracy miejscowego cieślę, i paru mężnych wojów, którzy dzielnie bronili nieistniejącej już wsi, i razem budując tratwę, dopłynęli do brzegu imperium. Wylądowali wtedy dokładnie dwa dni drogi stąd na zachód, by tam założyć swoją bazę wypadową. Cała drużyna postanowiła zemścić się na Konradzie von Valenroodzie, oraz wszystkich przedstawicielach Hanzy poprzez łupienie ich statków kupieckich. Zaczęło się od tego, że porwali mały okręt wojenny Marienburga, który ktoś kiedyś nazwał „Żądłem”. Na tym statku zaczęli łupić coraz to większe statki Marienburskiej Hanzy. Klaus i jego piraci starali się nie zabijać sług Hanzy, a możniejszych przedstawicieli organizacji porywali, by potem wytarzać ich w smole i pierzu oraz wypuścić. Prawie całe złupione dobra rozdzielane były przez piratów między wioskami w ramach darowizn. Dzięki temu Klaus zdobywał coraz liczne poparcie chłopów. Krążą plotki, że został on również wynajęty przez Imperialną szlachtę, w celu osłabienia Marienburgskiej gospodarki.

W tym momencie bajarz przerwał i popatrzył na zgromadzony przed nim tłum. Po chwili wziął głęboki oddech i kontynuował opowieść:

-W każdym razie po paru wyprawach łupieżczych Stőrtebecker postanowił odbić w końcu swego brata z rąk Konrada von Valenrooda. Ach piękny tedy dzień był. Morze było spokojne, słońce świeciło swoim oślepiającym blaskiem, a Klaus wraz z załogą płynęli bezkresnym morzem. Po paru dniach żeglugi w kierunku i do miejsca przeznaczenia, które znał tylko kapitan, w końcu rozległo się wołanie z bocianiego gniazda: - „Klaus! Hanza na horyzoncie!”.
Nikt nie wie, w jaki sposób, w każdym razie piratom zdołało się opanować najpotężniejszy statek Hanzy - „Morskiego Smoka” – Bez użycia przemocy. Pokładu statku nie zbrudziła nawet kropla krwii. W każdym razie na pokładzie Smoka w tym czasie znajdował się nikt inny jak sam, wielki Konrad von Valenrood wraz wielkimi możnymi Hanzy. Byli właśnie w trasie do Bretonii by spotkać się z tamtejszymi organizacjami kupieckimi. Wszystkich z nich uwięziono, by wymienić na ogromny okup. Von Valenrooda zaś, Klaus chciał wymienić za swojego brata. Tak też zrobili. Tu, w tym miejscu miało odbyć się spotkanie pozostałej garstki ludzi rządzących organizacją z piratami. Okazało się jednak iż cała zaaranżowana wymiana, była pułapką, w której Klaus wraz z załogą dostali się do niewoli. Tam też okazało się, iż brat Stőrtebeckera został oślepiony. Całe szczęście że Klaus nie pozwolił iść na spotkanie całej załodze, choć bardzo tego chcieli. Resztka piratów, pod przywództwem młodego człowieka Alana Lestera, uwolniła kapitana z więzienia. Tego samego dnia również na zamku von Valenroodów odbywał się ślub pięknej Sagritty z Konradem. Choć większość załogi uciekła na łódź ukrytą między klifami nieopodal, to Klaus, Alan, i bosman Żądła – Sven Aolsson zostali, by pomścić okaleczenia Kansa poprzez zabicie przywódcy Hanzy. Swoją drogą miałem niegdyś okazję spotkać Aolssona. Miły z niego człowiek był, choć władczy i rygorystyczny.
Na czym to ja skończyłem… Aaa… Po uwolnieniu się z więzienia, i unieszkodliwieniu strażników, którzy ich pilnowali, bohaterska trójka postanowiła skryć się pod ubraniami żołnierzy, i w takim stroju iść na ceremonię ślubną. Ludzie, którzy byli świadkami tego zajścia powiadają, iż Klaus czekał niemal do końca. Gdy Sagritta miała już powiedzieć sakramentalne „Tak”, Stőrtebecker odkrył swoją tożsamość idąc w górę schodów. Tam też nawiązała się walka na ostrza pomiędzy Konradem, a Klausem. Zapytacie pewnie czemu straże nie wkroczyły, by przerwać pojedynek? Otóż większość straży wywodziła się z pobliskich wiosek, które piraci hojnie obdarowywali w zamian za noclegi oraz pożywienie. Sam, za przyniesienie wędzonej ryby mości Aolsonnowi otrzymałem złoty medalion. Reszta strażników nie mogła wkroczyć, gdyż dwóch pozostałych członków załogi w tym czasie również ujawniło się, biorąc jako zakładników dwóch możnych Hanzy i grożąc, iż jeżeli ktoś przerwie ten epicki pojedynek bogacze zostaną zgładzeni.
Bohaterowie walczyli dzielnie, co chwilę słychać było szczęk obijającej się stali i krzyki obu walczących. Choć von Valenrood bronił się przed ogromnym gradem ciosów Klausa, przez cały czas zachowywał stoicki spokój. Konrad był jednym z lepszych szermierzy na tym wybrzeżu. Mówi się jednak, iż Stőrtebeckerowi udało się rozwścieczyć szlachcica słowami szeptanymi na ucho: „Piękna Twoja pani. Masz szczęście Książe, że prawie wziąłeś z nią ślub, szkoda jedynie że jej dziewictwo zostało już dawno przerwane”. Wtedy Konrad nie wytrzymał i w ataku szału zaczął ciąć na oślep. Trafił pirata w ramię wykłuwając mu wielką ranę w ramieniu, lecz w tym samym czasie ostrze przeciwnika wbiło mu się w brzuch. Ludzie powiadają, że ostatnimi słowami szlachcica było „Będziesz przeklęty, korsarzu!”. Przepowiednia ta chyba się sprawdziła. Stőrtebecker myśląc, iż członkowie Hanzy posiadają honor nakazał puścić zakładników. To jednak go zgubiło. On, wraz z towarzyszami i załogą odnalezioną w ich tajnej kryjówce, zostali pojmani i skazani na śmierć przez obcięcie głowy. Wtedy to podobno Klaus zawiązał umowę z siostrą Konrada, wedle której wszyscy, obok których kapitan przebiegnie bez głowy, zostaną uwolnieni i wypuszczeni. Dama dworu zgodziła się na to. Świadkowie podają różne informacje. Jedni mówią, iż przebiegł dziewięciu chłopa, drudzy że jedenastu, a niektórzy powiadają nawet że zdążył przebiec wszystkich i jeszcze wskoczyć do morza. Nikt nie wie jak było naprawdę, i pewnie nikt się nie dowie, gdyż umowa nie została dotrzymana, a wszyscy członkowie załogi zostali ścięci, lecz już w zaciszu cel zamku, gdyż chłopi chcieli wzniecić bunt z powodu braku honoru szlachty. Wszyscy zabici zostali wpakowani do dużych drewnianych skrzyń, i nocą z pokładu „Żądła” wyrzuceni do morza. Legenda głosi, iż teraz cała załoga bez głów pływa po morzach szukając i zabijając krewnych von Valenrooda, którzy wypłyną w morze. Nikt jednak nie wie ile w tym prawdy…


Tu głos bajarza uciszył się, lecz ten po chwili jeszcze podniósł głowę i krzyknął:
- No to do zabawy drodzy bracia i siostry! – po czym wokół rozgorzał gwar, bardowie grali przeróżne skoczne melodie, a konkurs picia piwa powoli się zaczynał.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=OIc4VHxU7iM[/MEDIA]
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 02-03-2008 o 16:34. Powód: merytoryczny
Bulny jest offline  
Stary 02-03-2008, 16:36   #38
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Sigfryd uśmiechnął się do rycerza.

- Widzę, iż światowy człowiek i rangę moją pobieżnie znasz. Zatem dokończę prezentacji. Jam jest Wybraniec Mananna Sigfryd L'Domeneck. A ciebie jak zwać mości rycerzu? W sprawie munstrunku z pewnością porozmawiam z panem von Valenrood. Teraz nie pora o ty, wszak jakiś festyn się odbywa, bawić nam się trzeba.
Poczym wkroczył głębiej w tłum. W pobliskim straganie zakupił piwo, aby mieć, czym gasić pragnienie przechadzając się po kramach.



Po występie bajarza spojrzał pytająco na rycerza i karczmarza, jeśli gdzieś w pobliżu był. Z podwyższenia dobiegała muzyka.

[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/Szanty-Bijatyka.mp3[/MEDIA]

- Tak, twój pan musi być wściekły, że zwykłe kmiotki urządzają fetę na cześć wroga jego przodka. Musi być też rozsądny, skoro nie kazał jeszcze spalić tej wioski. Rozsądek bardzo ważna rzecz, więc u władcy. Z pewnością spotkam się z kimś rozsądnym, aby obgadać sprawy zaciągu.

[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/Psia_Wachta-Razem_Bracia_Do_Lin.mp3[/MEDIA]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 22:58.
Cedryk jest offline  
Stary 02-03-2008, 18:57   #39
 
Darnock's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwu
-Mnie zwą Albrechtem "Niedźwiedziem", niestety mój pan zabronił mi zdradzać moje rodowe nazwisko, mówił że w tych rejonach przynosi pecha.-odpowiedział kapłanowi, po czym mu się ukłonił
-A co do rozsądku, to nic nie zabrania mieć spokojenmu ludowi, swojego bohatera.

Po czym zabrał uzdę konia od karczmarza i zaprowadził go do stajni. Gdzie zawołał chłopca stajennego i powiedział mu tak:
-Masz tu chłopcze szylinga, jeśli rano będe zadowolony z stanu mojego konia, to dostaniesz drugiego.
Następnie udał się do karczmy i zamówił pokój. Gdy wszystko było już załatwione postanowił dołączyć do bawiącego się tłumu. Jeszcze się nie zdarzyło by musiał wyciągać broń na tutejszych świętach. Jednak dla bezpieczeństwa wziął pistolety ze sobą.
 
Darnock jest offline  
Stary 06-03-2008, 17:24   #40
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf również włączył się do zabawy, nie zamierzał jednak korzystać z magii niepotrzebnie. Konkurs picia piwa musiał odbyć się bez udziału Lilawandra – choć obserwował on poczynania piwoszy. Długo jeszcze w pamięci odtwarzał opowieść bajarza. Zawierała historię tych okolic i wiele mówiła o wydarzeniach jakie wywarły wpływ na okolicę. "Dobrze jest wiedzieć jak bardzo poważany jest ten pirat…"

Rycerz w końcu wyjawił swe imię, ale nie wydawał się być zainteresowany pospólstwem które stało obok kapłana. Pospólstwo tym bardziej nie zamierzało przerywać tego stanu rzeczy, choćby dlatego że mu nie wypadało. Lilawander starał się nie chadzać zbyt blisko rycerza, mógłby go jeszcze czymś urazić i stracić głowę – a lubił ją bardzo.

Mając jednak w pamięci słowa kapłana – nie oddawał się zbyt nachalnie wszelkim uciechom. Mogłoby być to źle poczytane zwłaszcza przez rycerza – którego mocodawcy, festyn ten podobać się nie mógł.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172