Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2008, 13:34   #32
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Rozdział drugi: Jej szukajcie.

Chłodny wiatr, wiejący od zachodniej strony otrzeźwiał. Noc była wyjątkowo piękna i ciepła. Tylko ten wiatr. Chociaż… nie, nie przeszkadzał, można było się nim zachwycić. Patrzyć jak zrywa liście z drzew, jak porusza szyldem karczmy i jak mierzwi białe włosy elfki. Jak świszczy, jak tańczy i jak znika. Jak ucieka.

Zaległa cisza, zwiastująca złe wydarzenia. Przeczuwająca krew. Dzisiaj mord ponownie odżyje w tej małej mieścinie. Nie, nie w lesie. W tej małej mieścinie.

Drzwi oberży zaskrzypiały i otworzyły się szybko. Ku zaskoczeniu całej kompani nie była to pół elfka.

Z karczmy wyszedł mężczyzna, który poprzednio przystawiał się do Lili, a zaraz za nim jakiś trzech innych waszmościów. Tych, którzy to zaczepiali wcześniej krasnoluda.

Cała ich czwórka skierowała się ku elfce, lecz spoglądali nieufnie na jej towarzyszy. Rasiści byli lekko z tyłu, gdy mężczyzna stanął przy Lili i zmierzył ją od stóp do głów wzrokiem tak zimnym jak wiatr, który to już był gdzieś daleko. Daleko od miejsca, w którym zaraz miała się rozlać krew.

- Co Ty sobie myślałaś? Że da się mnie wykiwać jak pierwszego lepszego chłopa?- Warknął tamten.

- Ależ nie Panie. Jeśli pragniesz zjeść ze mną kolacje koniecznie teraz, a nie w późniejszym terminie, to proszę bardzo. W tym miejscu? - odrzekła niepewnie elfka uśmiechając się jakby od niechcenia.

- Że co? Że niby uważasz, że jestem tak głupi, że uwierzę Ci drugi raz? Pierdolone Elfy, które nie umieją spełnić darowanej obietnicy. Zaraz Ci z moimi ziomkami flaki powypruwam.- Był już tak blisko Lili, że mógł ją uderzyć. W drugiej ręcę miał nóż. Sytuacja była groźna.

Zginąć już na początku wyprawy? Złe fatum. Zaiste, złe fatum.

Za mężczyzną stali jego trzej kompani w odległości zaledwie jednej stopy. Było ich czterech na bezbronną kobietę, jednego półorka, parszywego krasnoluda, dwa niziołki, przy czym jeden jakby płci żeńskiej i jakiegoś dzieciaka. Sprawa była z góry przesądzona.

Agresor był już prawie przy elfce i wlepił w nią oczy szaleńca.

- I co teraz suko? Nie padniesz do moich kolan błagając o litość? Myślisz, że tamci Cię obronią?

- Chciałam z Tobą iść, ale skoro jesteś taki niemiły . . . - powiedziala swoim słodkim głosikiem i spojrzała w jego podłe oczy, które patrzyły na nią jak na najgorszego wroga.
Nie lubisz elfów? ELFÓW? A co Ty kurwa masz do elfów?? - przeszło przez jej rozwścieczone myśli i wykonała ruch ku ziemi. Najpierw zsunęła pomału jedno kolano by na nim spocząć jednak zanim kolano dotarło do ziemi Lili rzuciła się na mężczyznę jak oszalała. Jakby same największe piekielne demony w Nią wstąpiły.

- TY OBWISŁY FARFOCLU!! CO TY KURWA MASZ DO ELFÓW?! TO ŻE MAM DŁUGIE USZY TO NIE MOJA WINA DO JASNEJ CHOLERY!! CO TY SE MYŚLISZ?! JA DO CIEBIE Z SERCEM A TY DO MNIE Z NOŻEM?! I JESZCZE ZE SWOIMI ZBIRAMI?! JESTEŚ TCHÓRZEM, ŻE NIE MOŻESZ WALCZYĆ ZE MNĄ W POJEDYNKĘ?! TCHÓRZ! - zaczęła krzyczeć bez opamiętania i plunęła mężczyźnie w twarz, wciąż próbując tamtego przewrócić i zrobić mu krzywdę. Po prostu okaleczyć, zabić. Była jak opętana.

I może to dodało jej sił.

Cytat:
Napisał Lili
Rzut kością czterościenną: 2

Cytat:
Napisał Mężczyzna
Rzut kością sześciościenną: 2


Mimo, że była tylko słabą kobietą udało jej się go przewrócić. Jednak on pociągnął ją do siebie i razem tarzali się po ziemi. Wreszcie udało mu się odepchnąć od siebie elfkę. Szybko wstał i tak samo uczyniła jego przeciwniczka. Ona była bezbronna, a on miał jeszcze nóż.

W tym samym czasie trójka mężczyzn, która sądziła, że ich kolega na pewno poradzi sobie z kobietą ruszyła ku reszcie drużyny. Każdy uzbrojony w nóż. Ramię w ramię.

- Wypierdalajcie stąd prowokatorzy, jeśli wam życie miłe.- Powiedział ten stojący po lewej stronie rządku, bliżej pół orka.

I wtedy zleciały się wrony i kruki, które już wyczuwały krew. Jak publika rozsiadły się na dachu karczmy, czy na okolicznych drzewach. Miały nadzieje, że i one coś będą miały z tej walki. Może trochę… posoki?
 
Lukadepailuka jest offline