Wątek: Znany Świat
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2008, 20:11   #48
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Gdy jedliście posiłek, przeplatając go rozmowami na różnorakie tematy, czas zdawał się lecieć znacznie szybciej. Niestety, nie dla wszystkich.
Alisa siedziała znudzona, omal nie przewróciła się, gdy ręka wymsknęła jej się spod brody. Na szczęście nikt nie zdawał się tego zauważyć.
Elmero, grajek który niedawno dołączył do towarzystwa, umilał czas grając na swojej pięknej lutni, nie mniej piękną muzyką. Książę co chwila prosił o coraz to nowsze pieśni, nie dając czasu na wytchnienie styranych już palców barda.
Mortarel ciągle zasypywany był pytaniami od Juliusa. Temat polowania zdawał ciągnąć się w nieskończoność, na szczęście księciu zaczynały powoli kończyć się pytania.
Krzysztof co jakiś czas przerywał konwersację, rzucając jakimś dowcipem lub pokazując jakąś zmyślną sztuczkę. Najwyraźniej też chciał być dostrzeżony przez w większości majętne towarzystwo.
Jeff oraz Sir Ranord bez większego problemu wtopili się w grupę, swoje przeżyli i mieli o czym opowiadać. Opowieści Treskova o pojedynkach zdawały się najbardziej interesować księcia, zaś Devon powoli popadał w głęboko skrywaną rozpacz, gdy z coraz to kolejnych walk rycerz wychodził zwycięsko.
Ojciec Otto prawił swoje kazania, pouczając innych w co bardziej krępujących opowiadaniach, jak to, które wtrącił Krzysztof, „gdy w domu jednego z kupców bałamucił jego córkę”.
Marcus oraz Manuel nie wtrącali się do rozmów, nasłuchując tylko o czym też wyższe sfery plotkują. Pili za trzech chłopa, toteż dosyć szybko opuścili towarzystwo, myślami rzecz jasna.
Devon słuchał Ranorda, co jakiś czas zerkając na wybrankę swojego serca. Wiedział jak bardzo się nudzi w takim gronie, jednak żądza dogłębnego poznania przeciwnika była w tym momencie ważniejsza. Co chwila wypytywał o szczegółach niemal każdego cięcia, które dawało Treskovowi zwycięstwo.
Trevor usługiwał niemal wszystkim, wraz z gospodarzem starając się utrzymać równy poziom wina w kielichach. W wolnych chwilach siadał obok Ranorda i dokańczał swój posiłek.
Książę zaś okazał się duszą towarzystwa. Zasypywał wszystkich pytaniami, samemu nie pozostając dłużnym.

Gdy zbliżała się już noc, a wina zaczynało powoli braknąć, książę wstał, zatoczył drobne kółko nogami, po czym rzekł
-Jutro z samego rana wyruszam wraz z moją wierną świtą do Rudedorfu. Wiedząc jak bardzo zależy wam, by też się tam dostać - sam chyba wątpił w prawdę swoich słów, jednaka bez większej przeszkody kontynuował - zapraszam do mojej kompanii. Razem raźniej, a i cel mamy ten sam - podniósł kielich wysoko w górę - W grupie raźniej! - po czym chciał wziąć jeszcze jednego łyka, jednak ku jego zdziwieniu czara była pusta.
-Może udamy się już na spoczynek, bo jak widzę, Julius już więcej nie wypije - zdziwiło was, gdy te słowa wypowiadał Marcus. Sposób w jaki wyraża się o księciu nie wydawał się dość godny, jednak teraz byliście w większości pijani i bardziej obchodził was jutrzejszy ból głowy.

Gdy zbrojni, podtrzymując lub też opierając się o księcia, ciężko było wam sprecyzować, wchodzili po schodach na piętro, Otto ze złością w głosie przemówił
-Wybaczcie księciu, zawsze nadużywa alkoholu, nie bacząc na konsekwencje. Pozwólcie, że udam się na spoczynek. Wam radzę zrobić to samy, gdyż jeśli książę mówi świt, wstanie jeszcze przed kogutem.
Kapłan również skierował kroki na piętro.

Sir Ranord Treskov ---
Towarzystwo niezgorsza, można z nimi wypić, a i twoje opowieści były mile wychwytywane przez innych. Możesz zaliczyć to do dobrze spędzonego dnia.
Tylko jakoś nie za bardzo masz ochotę na jutrzejszy pojedynek. Masz nadzieję, że nie przeholowałeś z trunkiem.

Elmero ---
Chyba będziesz musiał wynająć pokój, jeśli masz zamiar z nimi pojechać do Rudedorfu. Wydaje Ci się, że to nie taki zły pomysł, podwiozą Cię, w końcu swojego konia nie masz.

Jeff Harland ---
Oprócz Ojca Otto, chyba tylko ty się nie upiłeś.
Biorąc pod uwagę okoliczności, jak pogoda, chyba słusznie by było zabrać się z księciem i resztą. Towarzystwo w miarę na poziomie, a i łatwiej Ci będzie w grupie.

Krzysztof D'Gnish ---
Nie do końca zrozumiałeś o czym bełkotali przez chwilę, dawno Cię w Leuw nie było, jednak twoich historyjek wysłuchiwali z zaciekawieniem, komentując salwą śmiechu. Udany wieczór, szkoda tylko, że żadnej dziewki nie będzie do poduchy.

Mortarel ---
Zazwyczaj podróżujesz sam, czasem tylko przyłączasz się do niewielkich grup na szlaku.
Ci tutaj wydają się dobrymi towarzyszami, których na szczęście łączy jeden cel. Zastanawiasz się, czy warto przewędrować z nimi ten szlak.

Alisa Greenwolf ---
Gdy wszyscy się rozchodzą, ty powoli budzisz się z półsnu, gdyż ktoś Cię lekko puka w ramię. To Devon, z zaciętą miną niczym żyletka wpatruje się w Treskova, jednocześnie starając się Ciebie wybudzić.
Po chwili pochyla się nad tobą i mówi przyciszonym głosem
-Książę pragnie, byśmy się z nim wybrali do Rudedorfu. Myślę, że to świetny pomysł, jednak zdam się na Twój osąd.
Jakoś nie widzi Ci się spędzić kolejne godziny w towarzystwie szlacheckim, których największym zmartwieniem jest czubek własnego nosa. Może jednak Devon ma rację?

***

Opiszcie teraz, kaczuszki moje, co robicie przed snem? Oczywiście jeśli w ogóle macie zamiar się kłaść.