Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2008, 21:18   #117
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mariusz przymierzył strzelił i ... jeździec padł martwy z rozwaloną głową, a właściwie ochłapem który po niej pozostał, resztki rozchlusnęły się po towarzyszach zmarłego wzbudzając tym większy popłoch i przerażenie. Nie czekał długo, wskoczył na konia i z kłusu w galop wszedł za wrogiem. Część rzecz jasna próbowała się bronić, Mariusz przez krzyż ciął napotykając się z zasłoną szlachcica z wilkiem sterczącym w herbie. Kolejny cios na głowę Mariusza leciał, lecz ten zbił szablę i ciął przez ramie zbrojne wroga, chwilę później skończył z nim poprawiając cięciem w twarz. Nim jednak zdołał dopaść kolejnego to jeden z bandziorów – mieszczan pewnie, bo nie herbowy, widząc walkę ruszył z boku zajeżdżając, niemal by dźgnął Mariusza, lecz chwilę wcześniej niż cios zadał spadł z konia postrzelon w bebechy z półhaka. Zdążył jeszcze jednego szlachcica dopaść, a wił się ten i kombinował w walce co nie miara i mimo, że towarzyszy już kilku Mariusz miał przy sobie to sam skończył rozpoczęte dzieło wstrzymując niepotrzebne interwencje. Już dawno nie miał okazji podszkolić się prawdziwie, a że bandziorowi źle z oczu patrzało tym lepszym był celem. Po kilku chwilach jednak bandzior widząc w jakich już tarapatach się znalazł zaczął popełniać karygodne błędy. Mariusz nie przedłużając przedstawienia zakończył marny żywot zbója, krew z szabli wytarł, załadował broń i wrócił ze swoimi do mości Pana Ligenzy. Po drodze spojrzał na pole bitwy – "Wielu braci, szlachetnej krwi zginęło. Po co ? Dla kilku beczek soli i śledzi? Szkoda było tej krwi tu przelanej, gdy za granicami Rzeczpospolitej tylu wrogów czyha. Jednak lepiej, żeby ich tu nie było wcale, niźli mieliby grasować po traktach i łupić ludzi." Dopiero po chwili wyszedł też z transu w którym tkwił od momentu wystrzału i pogoni za wrogiem. Teraz przypominał sobie równy oddech, precyzyjne ciosy, całkowite skupienie na walce i jeździe. Analizował tez błędy, aby więcej się nie powtórzyły – wolał spojrzeć prawdzie w oczy, niż żyć w zakłamaniu i zginąć przez zadufanie.
 
Eliasz jest offline