Wątek: Znany Świat
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2008, 12:22   #49
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeff tylko częściowo uczestniczył w dyskusji. Tak jak zawsze - bardziej wolał obserwować współbiesiadników, niż dużo mówić. Tylko od czasu do czasu wtrącał swe uwagi, świadczące o tym, ze bacznie przysłuchiwał się rozmowie. Dzięki temu mógł widzieć zarówno coraz posępniejszą minę Devona, jak i coraz bardziej senne oczy Alisy. Ani jedno, ani drugie go niezbyt dziwiło, bowiem sir Ranord w swych opowieściach wychodził na prawdziwego herosa, zaś tematy związane z polowaniami i walkami raczej nie były interesujące dla dam.
Zgodnie ze swym zwyczajem nie nadużywał alkohol, gdy więc ogłoszono koniec spotkania był całkowicie trzeźwy. W przeciwieństwie do większości siedzących przy stole. Dzięki czemu mógł zwrócić uwagę na nader nietypowy sposób, w jaki Marcus zwracał się do księcia.
"Ciekawe relacje istnieją między nimi" - pomyślał. Postanowił jednak odłożyć rozmyślania na ten temat na inną okazję.
Gdy książę wraz ze swoimi ludźmi zniknął na piętrze Jeff podszedł do gospodarza.
- Miskę i dzbanek z gorącą wodą poproszę do mego pokoju. Za jakieś pół godziny. I rano coś do przegryzienia. Zanim świt wstanie.
Wolał nie liczyć na to, że książę zacznie dzień od posiłku. A zgodnie z tym, co mówił ojciec Otto wyjazd skoro świt był pewny... Zaś jazda z tą grupką mogła okazać się całkiem przyjemna...
"Ciekawe tylko, kiedy nasi pojedynkowicze znajdą czas na zbrojne starcie" - pomyślał.
Zabrał ze stołu jabłko i ruszył w stronę drzwi. Ubierając płaszcz zobaczył, jak Devon budzi Alisę z drzemki. Uśmiechnął się i wymknął z sali by sprawdzić, czy stajenny należycie zajął się jego rumakiem, Trafem.
Przekonawszy się, że stajennym nic nie można zarzucić, poczęstował Trafa jabłkiem, wrócił do gospody i udał się do wskazanego pokoju.
Uchylił nieco okno, ale wnet je zamknął, czując lodowaty podmuch.
"Pora na trening" - pomyślał.
Lśniące ostrze miecza błysnęło w powietrzu.
Postawa głupca, korona, zawieszenie...
Pchnięcie górne... garda... krzywe uderzenie... postawa płotu...
"To nie ma być ładne, to ma być skuteczne" - z głębin pamięci dobiegł głos Camilla.
Parowanie... uderzenie krzyżowe...
Przystanął na chwilę i opuścił ostrze.
Spojrzał płaszcz. Grube, zimowe okrycie niezbyt nadawało się do ćwiczeń z płaszczem zamiast tarczy. Jeff uśmiechnął się i wzniósł miecz do kolejnego pchnięcia
Pukanie do drzwi przerwało walkę z cieniem. Jeff schował broń.
- Proszę - powiedział.
Starszy posługacz wniósł dzbanek i miskę i postawił je na stołku.
- Szef kazał powiedzieć, że będzie pamiętać - powiedział wychodząc.
Jeff podziękował.
Zamknął drzwi na zasuwę i dodatkowo zastawił je stołkiem. Jak zawsze sprawdził, jaka jest możliwość opuszczenia izby drogą awaryjną - przez okno. Lina, jaką miał ze sobą, miała wystarczającą długość...
Umył się i postawił pusty dzbanek na stojącym po drzwiami stołku. Trudno by się było dostać do środka bez narobienia hałasu...
Może i była to przesada, ale już kiedyś takie postępowanie ocaliło mu życie...
Rozebrał się i spokojnie położył spać.
Zasnął bez trudu...
 
Kerm jest offline