Treskov widząc zbierających się do snu biesiadników skinął na giermka. Patrząc surowym wzrokiem na lekko zaspanego chłopaka odezwał się swoim głębokim mocnym głosem. -Przygotuj tarcze i kije do treningów. Co tak wytrzeszczasz oczy? Trening to codzienność. Jak odpuścisz sobie raz to potem będzie Ci się to zdarzało codziennie. Biegiem, dołączę do Ciebie w wozowni za chwilę.
Kiedy chłopak pognał jakby go goniło stado wilków rycerz znalazł wzrokiem karczmarza. -Daj mi kaganek dobry człowieku, po ciemnicy jeszcze sobie z chłopakiem głowy porozbijamy o wozy.
Po chwili odebrał kaganek i osłaniając płomień zdjęta z kołka obok kominka szubą wyszedł w noc. Szybko ruszył do wozowni. Nie wypił dużo, jego dawny mentor nauczył go że nadużywanie alkoholu nie przystoi rycerzowi po tym jak młody wtedy Ranord wrócił z karczmy lekko pijany. Blizny po rózdze zostały do tej pory. Wszedł do wozowni i ustawił kaganek na burcie wozu. Odebrał od chłopaka tarczę i starannie dopiął ją do przedramienia. Zaczął się trening. Jako nauczyciel Treskov co chwila przerywał walkę pokazywał młodemu chłopakowi techniki, cierpliwie poprawiał jego błędy. Stukot kijów o tarcze rozlegał się przez jakąś godzinę po czym ucichł. Jeśli ktoś wyjrzałby wtedy na dziedziniec przed karczmą zobaczyłby dziwną scenę. Giermek trzymał kaganek i odzienie swego pana który... Nacierał energicznie swoje ciało śniegiem. Mycie w ciepłej wodzie rozmiękcza ciało i usypia ducha. Ciało musi być zahartowane jak klinga dobrego miecza. Po dłuższej chwili rycerz naciągnął ubranie i wraz ze sługa ruszył do karczmy. Kiedy wszedł udał się wprost do wskazanego przez gospodarza pokoju. Łózko nie było duże ani zbyt miękkie ale czyste a to był duży komfort. Sen szybko ukoił zmęczone treningiem ciało. Giermek jak zwykle w takim przypadku ułożył się na ziemi obok drzwi.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |