Reyfu po odejściu zwiadowców napiął kuszę, znów bez użycia korby. Przy jego sile byłaby to tylko strata czasu. Starannie osadził bełt w rowku. Po czym przykląkł w cieniu namiotu opierając łokieć lewej ręki na zgiętym kolanie. Klasyczna postawa strzelecka w której można trwać bardzo długo nie męcząc rąk by móc strzelać z pełną celnością. Sierść na jego karku sterczała nastroszona a uszy stały czujnie sztorcem. Jego oczy niezmordowanie omiatały skraj lasu. Był opanowany i nie było po nim widać nawet śladu zdenerwowania. Tylko czujność. Nabyte doświadczenie skutecznie tłumiło wszelkie nerwy, rutyna trzymała emocje w swoich stalowych okowach.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |