Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2008, 20:01   #26
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Nie zaprzeczył, a słowa kobiety, wręcz ociekające sarkazmem skwitował lekkim uśmieszkiem. Nie podobało mu się to, wcale a wcale, jednak nie mógł zebrać się na to, by odpowiedzieć coś konkretnego, ograniczył się wyłącznie do gestu. Jednak gdyby chciała ich dawno powybijać, dawno by to zrobiła, nie liczył na jakiekolwiek szanse w walce z nią. Coś kombinuje, czuł to. Wampirzyca widać doskonale czuła się w roli nauczycielki, oraz mentorki, traktując ich jak dzieci, które zawiniły samą swoją obecnością. To było dziwne uczucie, zupełnie, jakby jakaś cząstka jego samego nie chciała się go słuchać, a przy tak oczywistym zagrożeniu rzuciłby się w jej kierunku bez zastanowienia. Teraz dla niego wszystko było obojętne, stracił wszystkich, których kochał i szanował. Kobieta znowu się zmieniła, wyczekiwała czegoś…

Nim zdążył cokolwiek zrobić, przez okno wleciała banda ludzi, gotów powybijać wszystkich. Jeden z nich przewrócił stół wraz z nim i bardem. Wylądował kilka metrów dalej, zakurzeni, obolali, strzaskani. Revan czuł w sobie wzbierając wściekłość. Tracę refleks, pomyślał, weź się kurwa w garść! Czuł, jak boli go głowa i plecy od kontaktu z podłogą. Odgarnął włosy z czoła, i chcąc zorientować się, co się dzieje, zobaczył dłoń barda. Bez namysłu chwycił ją, i podnoszą się do pionu rozejrzał się po przeciwnikach. To nie są zwykli ludzie, to są wampiry. Może wezwała swoich przyjaciół, aby wspólnie się nimi pożywić? W takim wypadku byli totalnie udupieni, jednak kątem oka dostrzegł Altari przemawiającą do jakiegoś mężczyzny, trzymającego porucznika. Może nie wszystko jest stracone?

Przez myśl przeleciała mu jedna rzecz, jest bezbronny. Spojrzał na rękojeść swojego pistoletu i miecza, potem na walczących. Za wampirem w szczątkach stołu zobaczył szarą pochwę z wystającą z niego srebrną rękojeścią. Rzucił się w jej kierunku, roztrącając walczącego grajka oraz jego przeciwnika. Swój płytki skok zakończył efektownym przewrotem. Capnął w tym momencie swój miecz, i wracając do pionu wysunął go ze zgrzytem. Jego oczom ukazała się lśniąca klinga miecza, z wąskim wgłębieniem biegnącym pośrodku na sztychu. Miała około półtorej metra długości. Zważył broń w dłoniach, i ułożył swoje długie, kościste palce wzdłuż rękojeści, prawą rękę przy jelcu, a lewą na końcu przy głowicy. Wykręcił zgrabny młynek, broń wymierzył w wampira walczącego z bardem. Znał się trochę na wojaczce, ale widać, że nie do miecza jego ręce. A Revan? On był zawodowym szermierzem, fechtmistrzem. W tym wypadku nie mógł przepuścić, by pokazać się od swojej najlepszej strony, tej, w której wręcz nie ma sobie równych. Jednak obawiał się, czy nawet jego umiejętności zdadzą egzamin w walce z wampirem. Zerknął na Navarro, dając mu znak, aby odstąpił mu przeciwnika.

Uważając na pozostałych walczących, szybkim krokiem dopadł do wampira, i zdradzieckim pchnięciem zamierzał przebić go na wylot. Przeciwnik wydawał się tylko na to czekać, odskoczył w bok. Na tym jednak nie zamierzał poprzestać, gdyż okrążył fechtmistrza. Revan wrócił do pionu, i trzymając miecz wymierzony w przeciwnika, wodził nim, zataczając kręgi w powietrzu. Poruszał się wokół niego raz szybciej, raz wolniej, starając się tym samym zdekoncentrować przeciwnika.

Był dość spięty, dokładnie obserwował ruchy wampira. Wyczekiwał na jego atak, by następnie zbić cios i oddać mu z nawiązką. Jednak ten głupi nie był, i robił dokładnie to samo, co Revan. Po krótkiej jednak chwili postanowił zmienić taktykę, gdyż wydawało mu się, że uderzenie w głowę było mocniejsze, niż przypuszczał i dalsza walka nie da mu wiele korzyści. W niemalże szaleńczym skoku dopadł przeciwnika na odległość miecza, markując cios z boku, i ciął po pachwinie. Wampir z nadzwyczajną zręcznością zbił cios, i wyprowadził kontratak. Fechtmistrz poczuł, jak zimne srebro rozorało mu policzek, a rana piekła nieznośnym bólem. To tylko spotęgowało jego wściekłość. Nie dał wiele czasu na odpoczynek swojemu przeciwnikowi, i korzystając z faktu, że jego ręka znajdowała się tuż obok jego głowy, chwycił ją, i pociągnął go do przodu, chcąc wywrócić wampira. Ten jednak poleciał dalej, i wpadł na barda.

Nie zastanawiał się, co mu zrobił, że ten zgiął się nagle wpół. Obrócił się, i zwarł się z nim ponownie. Korzystając z faktu, że tamten walczył tylko małym sztylecikiem, a on dwuręcznym mieczem, starał się uważać na jego kocie ruchy. Na początku walki z łatwością dopadł do fechtmistrza, omijając miecz, był nadludzko szybki. Jednak rana, którą dostał naprawdę go wkurzyła, co mogło skutecznie go dekoncentrować. Wykonał serię ciosów, trzymając wroga na dystans, ten sukcesywnie omijał miecz i cofał się do tyłu. W pewnym momencie napotkał ścianę, o co chodziło Revanowi. Chciał go przybić do niej, lecz ten nagle rzucił się w jego nogi, zwalając go znowu na podłogę. Brzdęk upadającego miecza towarzyszył upadkowi. Błyskawicznie dopadł jego twarzy, obnażając swoje kły w przerażającym uśmiechu. Czuł na twarzy jego oddech. Wampir zacisnął rękę na jego szyi, wydawało się, że gdyby chciał, z łatwością by mógł ją zgnieść. Palce drugiej ręki zacisnął w pięść. Domyślał się, że chciał mu zwyczajnie w świecie wgnieść szczękę w mózg. Widział w jego oczach błysk, złowrogą iskierkę, sygnalizującą najgorsze. Zamknął odruchowo oczy i…

W sali rozległ się donośny huk wystrzału, który przejął wszystkich w niej. Z „wilczej” lufy jego pistoletu unosił się szary dym. Dookoła zapachniało czarnym prochem. Zobaczył, jak jego przeciwnik wybałuszył gały na drugą stronę, a z kącików pociekły mu krwawe łzy. Nie wiedział jednak, czy to jego wystrzał zabił wampira, czy chwilę potem nagłe bard, który odciął mu od tyłu głowę.
 
Revan jest offline