Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2008, 12:58   #6
l9indy
 
Reputacja: 1 l9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znanyl9indy wkrótce będzie znany
Wędrówka dobiegła końca. A wędrówka była najwspanialszą przygodą jaką elf przeżył w ciągu całego swego istnienia. Jeszcze wspanialszym faktem tego przedsięwzięcia był lokalizacja docelowa. Dom Elronda...
Piękne miejsce, podziwiane przez wszystkich elfów, których Verkall spotkał na swojej drodze. Niesamowicie bogata roślinność, tętniąca jakoby swoim życiem, nie zaważając na nic. Niczym się nie przejmując.
Spokojni mieszkańcy, podobnie jak natura nie zabiegani, spokojni, opanowani.
Różne opowiastki i legendy głosiły jak to tu w domu Elronda każdemu jest dobrze, cokolwiek by on nie robił. Tylko i wyłącznie dobro i spokój. Zło do tej krainy nigdy nie zaglądało. Nie miało prawa tu wstąpić. Czas w tym miejscu ma całkowicie inne znaczenie niż gdziekolwiek indziej. Tu zapomina się o wszystkim o czym pamięta się tam. Nie liczy się dni, godzin, minut. Radość i wypełnienie spokojem emanuje z tego miejsca i staje się ono najpiękniejszym miejscem na ziemi....

Tak znał elf to miejsce z opowieści i legend. W głębi serca wierzył, że są one prawdą...

Wędrówka ciężką nie była. Spokojna wręcz i przyjemna. Musiała taka być skoro ciągle towarzyszyło jej łono natury, które zawsze cieszyło elfa.
Przemierzając granice bramy Verkall nadal nie mógł nacieszyć oka wszystkim tym co zobaczył. Zmieniło się to kiedy kiedy znalazł się w środku. Tak pięknie wykonanych elfikich budowli nie widział jeszcze nigdy. Architektura, wykonanie, materiał zadziwiały.
Sam elf odziany był w zielonobrunatny strój, pokryty kilkoma czarnymi pasami. Z tyłu na plecach uwidaczniał się jego łuk, nazywany "Przyjacielem". Mogło się to wydawać dziwne, ale tak został wychowany i owa broń towarzyszyła mu zawsze. Jego jaśniejąca uroda, wyszczególniona pięknymi, długimi włosami mogła go wyróżniać na tle ludzi i krasnoludów, z którymi razem brnął w głąb prowincji.

Elf nadal podziwiał niesamowity urok tego miejsca, nie mogąc nacieszyć oka. Musiał jednak zaprzestać zaraz po tym jak wystąpił przed najprawdopodobniej posłaniec Elronda. Vekrall właśnie teraz przypomniał sobie jaki jest główny cel jego wędrówki. Rada.

Uradowany i rozweselony zaczął nucić pierwszą lepszą elficką pieśń, oczekując na wskazówki posłańca.

O môr henion i dhû:
Ely siriar, êl sÃ-la.
Ai! AnÃ-ron Undómiel.

Tiro! Él eria e môr.
I 'lîr en êl luitha 'úren.
Ai! AnÃ-ron...
 
l9indy jest offline