Przez caÅ‚Ä… drogÄ™ krasnolud trzymaÅ‚ siÄ™ z tyÅ‚u. Można by go nie zauważyć, z powodu jego niskiego wzrostu, gdyby nie jego ciÄ…gÅ‚e po burkiwania. Gdyby ktoÅ› spojrzaÅ‚ na jego twarz z pewnoÅ›ciÄ… skupiÅ‚ by wzrok na jego olbrzymim nosie. Wtedy w szarych oczach krasnoluda od razu pojawiaÅ‚a by siÄ™ wÅ›ciekÅ‚ość gotowa odebrać odwagÄ™ każdemu. Gdy prowadzÄ…ca ich postać otworzyÅ‚a „iluzjÄ™” krasnolud pomyÅ›laÅ‚ „ Magia. To nie zapowiada niczego dobrego”Już w komnacie, krasnolud nagle podskoczyÅ‚ na dźwiÄ™k gÅ‚osu postaci, której wczeÅ›niej nie dostrzegÅ‚. Krasnolud spróbowaÅ‚ skupić na niej wzrok, ale gdy tylko jego próbowaÅ‚ to je oczy znowu wÄ™drowaÅ‚y po Å›cianach komnaty. Po entej próbie krasnolud zrezygnowaÅ‚ „ Jak ja nienawidzÄ™ magii”
Mimo nie patrzenia na dziwną postać, to starał się słuchać jej słów. Gdy skończyła to podszedł do biurka i uderzył w nie dłonią.
- SÅ‚uchaj magiku jeden. Jeżeli chcesz mnie nająć to pamiÄ™taj, jest kilka warunków. Po pierwsze primo, żadnej magii. Jeżeli tylko spróbujesz to obiecuje, że ukrÄ™cÄ™ ci ten Å‚ebek. Po drugie primo, ja, Thingrim syn Breotera z klanu Å»elaznej Pięści nie bÄ™dÄ™ siÄ™ najmowaÅ‚ do szukania poszlak. Chcesz mnie i mojego topora, to oddaj mi go i pozwól mi dziaÅ‚ać po mojemu. Jeżeli mimo to zdecydujesz siÄ™ mnie wysÅ‚ać do tego Nagen-coÅ› to rozważ opcjÄ™ że kilku, jak ich nazwaÅ‚eÅ›, wampirom gÅ‚owa oderwie siÄ™ od ciaÅ‚a. I wreszcie po trzecie i najważniejsze primo. Nigdy… mi… nie… groź. – W ostatnim zdaniu, Thingrim mocno akcentowaÅ‚ każde sÅ‚owo uderzajÄ…c w biurko pięściÄ…. – Czy wszystko jasne? – zakoÅ„czyÅ‚ Å‚agodnie, gÅ‚adzÄ…c siÄ™ po swojej rudej brodzie.
__________________ you will never walk alone |