Maglor ucieszył się na widok nowego oręża. Rzeczywiście jego waga nie zmieniła się, podczas czaru. "Przydatna magia" - pomyślał elf i szedł ponownie w ciszy. Gdy zobaczył otwierające się przejście i zobaczył w nim grupkę przeciwników natychmiast napiął cięciwę łuku i po błyskawicznie szybkim nacelowaniu w witalny punkt przeciwnika wypuścił strzałę.
"Co tu się dzieje? Gdzie jest jego ptak? Był już wytresowany do podobnych warunków, więc czemu nie wracał?" - takie pytania kłębiły się w głowie druida.
Nie przejmował się kompanami, gdyż wiedział, że sobie poradzą z przeciwnikami, lecz jego ptak... Trzeba mieć nadzieję...
Zobaczywszy, jak jego koledzy z drużyny demonstracyjnie atakują przeciwników w ich oczy zaklął cicho pod nosem. Podobno zadaje się z profesjonalistami, a nie z dzieciakami, które uważają zabijanie za najlepszą zabawę. Niektóre stworzenia są takie głupie. Wziął z kołczanu kolejną strzałę i napiął ją na łuk. Ponownie nacelował w śmiertelny punkt przeciwnika i wypuścił strzałę.
- I chyba tutaj zaczyna się prawdziwa walka, Arkanie. - powiedział, wciąż napinając łuk i wystrzeliwując je w stronę przeciwnika.
[ Gdyby ktoś miał problem to Maglor posiada Specjalną umiejętność, znajomość witalnych punktów stworzeń. ] |