Lysander zaczął wszystko na siebie zakładać i dopasowywać. Sprawdził stan wszystkich posiadanych broni, magazynki umocował starannie aby miał szybki do nich dostęp. Poprawił kamizelkę kuloodporną oraz całość pancerza. W duchu przygotowywał się do ewentualnego monologu z typkami w wojskowych mundurkach. Poprawił kapelusz ... to na prawdę jest dobry kapelusz. Znak rozpoznawczy. Poprawił również inne insygnia aby z daleko było widać z kim osoby postronne mają do czynienia. - Może się nie wyraziłem jasno Doti bo jeszcze spałem i śniłem na jawie ... ale spalenie trwa zbyt długo, no i trzeba jeszcze pochować po kontach popiół, a śladów dokładnie nie zatrzesz. Takie typki na pewno coś by wyniuchali. Czy to ślady czy po prostu zapach czegoś spalonego ... po drugie skarbie myślę o różnych ewentualnościach. Nie krzyczę przecież NAPRZÓD tylko rozważam sytuację gdyby najpierw mieli ochotę postrzelać, potem popytać. Jak to żeś ładnie przed chwilą ujęłaś. - Grey pamiętasz informację czy potrzebujemy czas aby zapamiętać współrzędne i ew. wskazówki. Bo nie mamy czasu ... zwyczajnie go nie mamy - Jeśli chodzi o Steva to poszedł się przespać pod gołym niebem. Nie znam jego dokładnego położenia, ale zapewne jest bardziej bezpieczny niż my.
Gdy już wszystko miał założone, przymocowane, a w ręku opuszczoną broń ruszył w stronę wyjścia. Wiedział, że dziś może się spotkać z Panem Niebieskim i chciał być jak najbardziej przygotowany na ewentualną ostateczną drogę. Czekał tylko na odpowiedź Greya jednocześnie mówiąc do wszystkich : - w razie czego to może ja pierwszy wyjdę pogadać? Może na wzgląd, że Kościół Wiecznego Gniewu nie raz pomógł wojskowym na froncie to na dzień dobry mnie nie zastrzelą!? A gdyby jednak woleli strzelać ... ja jestem przygotowany na spotkanie ze stwórcą, a wy będziecie mieli trochę czasu aby uciec lub przygotować się do obrony.
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! |