Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-02-2008, 20:12   #101
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Alexander usiadł na łóżku i pozbierał swoje rzeczy. Cicho pogwizdując motyw z jednego starego westernu ... bodajże Dobry, Zły i Brzydki podszedł do okna, co by przemyć mordę i trochę się otrzeźwić. Nie to, żeby wypita wczoraj flaszka zrobiła na nim mocne wrażenie, spokojnie był w stanie prowadzić ... zresztą kto go zatrzyma ... drogówka? Chciał zaśmiać się, ze swojego żartu ale widok za oknem skutecznie go od niego odwiódł. Na usta cisnęło mu się parę słów ... głównie synonimów organów płciowych i seksu.

Parę chwil później trzymał wszystkie swoje rzeczy w obu rękach i zbiegał po schodach na dół. Tutaj zatrzymał się ... było pusto, jeśli nie liczyć paru gości zbyt pijanych żeby ich wyrzucić i leżących obecnie na podłodze. Na wieszaku niedaleko schodów znajdowało się parę ubrań. Alex chwycił długi płaszcz i skórzaną kurtkę. Swoje rzeczy złożył w jednym z rogów baru i przykrył je płaszczem, przewrócił też stojący obok stolik. Leżący niedaleko jeden z przepitych gości obrócił się na drugi bok i zwymiotował.

Olszański ubrał się w skórzaną kurtkę, pociągnął solidny łyk bimbru a resztę rozlał na siebie i ubranie. Śmierdział teraz odpowiednio. Chwycił butelkę w jedną rękę i położył się na swoich rzeczach. Miał nadzieję, że żołnierze zostawią go w spokoju ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 26-02-2008, 17:49   #102
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Lysander zaczął wszystko na siebie zakładać i dopasowywać. Sprawdził stan wszystkich posiadanych broni, magazynki umocował starannie aby miał szybki do nich dostęp. Poprawił kamizelkę kuloodporną oraz całość pancerza. W duchu przygotowywał się do ewentualnego monologu z typkami w wojskowych mundurkach. Poprawił kapelusz ... to na prawdę jest dobry kapelusz. Znak rozpoznawczy. Poprawił również inne insygnia aby z daleko było widać z kim osoby postronne mają do czynienia.

- Może się nie wyraziłem jasno Doti bo jeszcze spałem i śniłem na jawie ... ale spalenie trwa zbyt długo, no i trzeba jeszcze pochować po kontach popiół, a śladów dokładnie nie zatrzesz. Takie typki na pewno coś by wyniuchali. Czy to ślady czy po prostu zapach czegoś spalonego ... po drugie skarbie myślę o różnych ewentualnościach. Nie krzyczę przecież NAPRZÓD tylko rozważam sytuację gdyby najpierw mieli ochotę postrzelać, potem popytać. Jak to żeś ładnie przed chwilą ujęłaś.

- Grey pamiętasz informację czy potrzebujemy czas aby zapamiętać współrzędne i ew. wskazówki. Bo nie mamy czasu ... zwyczajnie go nie mamy

- Jeśli chodzi o Steva to poszedł się przespać pod gołym niebem. Nie znam jego dokładnego położenia, ale zapewne jest bardziej bezpieczny niż my.

Gdy już wszystko miał założone, przymocowane, a w ręku opuszczoną broń ruszył w stronę wyjścia. Wiedział, że dziś może się spotkać z Panem Niebieskim i chciał być jak najbardziej przygotowany na ewentualną ostateczną drogę. Czekał tylko na odpowiedź Greya jednocześnie mówiąc do wszystkich :

- w razie czego to może ja pierwszy wyjdę pogadać? Może na wzgląd, że Kościół Wiecznego Gniewu nie raz pomógł wojskowym na froncie to na dzień dobry mnie nie zastrzelą!? A gdyby jednak woleli strzelać ... ja jestem przygotowany na spotkanie ze stwórcą, a wy będziecie mieli trochę czasu aby uciec lub przygotować się do obrony.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 26-02-2008, 22:45   #103
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Co robić? Myślał gorączkowo. Jeżeli czegoś nei zrobi, mogą upiec jego przyjaciół na jednym różnie. Ale jak zacznie działać, mogą dodatkowo upiec i jego. Zostawić ich w spokoju? Nie, to by zbyt gryzło sumienie Stevea, nie mógł pozwolić, by jego towarzysze zginęli. Nie miał też pomysłu, co zrobić. Wziął manatki, cichcem zszedł na dół, uspakajając swojego wilka. Nóż włożył do buta, po czym podkradł się do tylnego wyjścia, tak, aby żaden żołnierz go nie zauważył. Postara znaleźć sobie bardziej dogodną pozycję, z której mógłby działać. Chodził pomiędzy zabudowaniami, po czym przeszedł przez ulicę kilkanaście metrów od konwoju, starając się nie rzucać w oczy. Wszedł pomiędzy zabudowania, i wyjrzał, czy nikt go nie zobaczył.
 
Revan jest offline  
Stary 29-02-2008, 14:35   #104
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Grey szamotając się wraz z innymi szybko wertował kartki starając się zapamiętać wszystko co jest niezbędne by móc w razie czego pertraktować tymi informacjami z tą bandą żołnierzyków pomalowanych w ciapki.

- Grey pamiętasz informację czy potrzebujemy czas aby zapamiętać współrzędne i ew. wskazówki. Bo nie mamy czasu ... zwyczajnie go nie mamy - przerwał mu Lysander

- Daj mi chwilkę ojczulku. - po czym znów zaczął wertować kartki. Nigdy nie przyszło mu zapamiętywać tak wiele informacji w tak krótkim czasie. Starał się przypisywać informacje do różnych rzeczy związanych z mutkami by mógł to potem jakoś kojarzyć i łatwo wyłowić z dna swojej pamięci.

- Dobra to ja idę z pastorkiem przywitać naszych gości. A właśnie jakby co to ściemniajcie że ja jestem wędrownym łowcą zabijającym miejscowe pupilki dla fantów i tak dla samej frajdy. Chociaż to ostatnie to akurat prawda jest. - dodał wychodząc z klechą.

Schodząc na dół szedł troszkę dalej za mężczyzną by móc w razie czego żeby mogli obaj zrobić unik na bok nie potykając się jeden o drugiego. W swoim SPAS-12 przestawił przełącznik na tryb automatyczny co znacznie ułatwi grzanie w razie jadki. Strzelba wisi na jego ramieniu schowana pod płaszczem. On sam natomiast starał się wyglądać na najbardziej wrednego i obrzydliwego łowcę z jak najbardziej przerażającą gębą po tej stronie oceanu.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
Stary 02-03-2008, 17:11   #105
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Lysander zszedł na dół nie oglądając się za siebie czy jeszcze ktoś idzie za nim. W myślach się pomodlił do Pana Niebieskiego za pomyślny tok rozmowy z armią.
Wiedział, że nie będzie łatwo, wiedział w duszy co się szykuje. Jak wyjdzie to zapewne rzucą go na glebę lub poproszą grzecznie o rzucenie broni. "Grzecznie", oby tak było.

Powoli schodził na dół i zbliżał się ku głównym drzwiom. Nie zwracał uwagi czy ktoś siedzi na dole czy nie. Nie interesowało go to w tym momencie ... Otworzył drzwi, światło dzienne nie było jeszcze zbyt mocna. Mógł się dokładnie przyjrzeć z czym będzie się mu zmierzyć. Szczęściu ludzi plus pułkownik. To było pierwsze spostrzeżenie.

Gdy przeszedł przez próg usłyszał w głowie : "sir proszę oddać broń". Czyżby ten, który to powiedział znał Kościół Wiecznego Gniewu, czy po prostu był taki kulturalny? Nie chciał denerwować wojskowych tym bardziej wiedział, że szukają pewnej rzeczy. A gdy czegoś szukają to potrafią być bardzo nerwowi.

Lysander bez zastanowienia odłożył broń na ziemi po czym spojrzał w kierunku pułkownika. Złapał za róg kapelusza na znak przywitania.
- Co się tu dzieje pułkowniku? Nie wiedział czy Grey był tuż za nim, czy w tym momencie odkładał broń. Wiedział tylko tyle, że będzie trzeba dobrze bajerować i użyć swoich zdolności perswazyjnych na dowódcy. Ale jak wszystkim wiadomo nie będzie to takie proste zadanie.

Pułkownik spojrzał w kierunku pytającego. Nie odpowiedział na pytanie tylko sam od razu przeszedł do rzeczy :
- Co tu robicie, skąd przyjechaliście i co robi rozbity hammer 4mile stąd?
Był bezpośredni. Będzie ciężko pomyślał kaznodzieja.

- Nie jesteśmy wrogami pułkowniku. Jestem Lysander Shrike z Kościoła Wiecznego Gniewu i jechaliśmy z północy na południe bo słyszałem, że tam zaczynają wyłazić mutki, a gangi szaleją coraz bardziej. Gdy byliśmy w trakcie drogi zobaczyliśmy eksplozje, potem kolejną mniejszą. Zatrzymaliśmy auto. Było słychać wystrzały z ciężkiej broni. Niestety większość z nas była zmęczona więc ładowanie się w nie swoje tarapaty było nie na miejscu. Musiałem myśleć o reszcie. Postanowiliśmy się udać w takim przypadku do najbliższej mieściny, która mieliśmy akurat na horyzoncie. Czyli trafiliśmy tutaj. Do tej pory nie mam pojęcia jak sie ta dziura nazywa. Chcieliśmy zjeść, wypocząć i ruszyć dalej na południe w kierunku Hegemony, a dokładniej mówiąc granica texasu i hegemończyków. Czy zadowala pułkownika taka odpowiedź i czy pułkownik pozwoli mi przejść i moim ludziom. Chcielibyśmy zająć się w końcu swoimi sprawami. A poza tym jak wiadomo nie raz Kościół pomagał wam w walce z mutantami, gangami i samym wujaszkiem molochem.
No ew. jeśli pułkownik ma problem to możemy usiąść przy stoliku, wypić po szklaneczce czegoś mocniejszego i sprobować zaradzić problemom. Kościół zawsze był skłonny pomagać wojskowym ... oczywiście za odpowiednią zapłatą. Bo cuda od Pana Niebieskiego, modlitwa, no i zbrojne ramię jest w cenie.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 03-03-2008, 21:09   #106
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Steve obserwował zza załomu zaparkowane na placu Hummery i krzątających się wokół nich żołnierzy. Ich ekwipunek był kompletny, a broń wyglądała na solidną - w sumie pierwszy raz w życiu widział, by ktoś miał tak konkretny sprzęt. Widok żołnierzy otaczających bar zmroził mu krew w żyłach, wychylił się jeszcze mocniej by zobaczyć więcej. Cały czas skupiony był na obserwacji wojskowych, cichy pomruk Arukarda za jego plecami, wyrwał go z tego obserwacyjnego transu. Wilk stał tyłem do niego, przyciskając kogoś do ziemi i spoglądając wyczekująco na tropiciela. Mała postać wiła się ze strachu pod mocarnym uściskiem zmutowanego wilczura.

- Bob? To ty szczurze? - zapytał zdumiony Steve - Co ty tu robisz?
- Bob pomoże, Bob chce się odwdzięczyć za uratowanie życia... Bob wie jak uwolnić twoich przyjaciół... Tylko zabierz tego wilka, proszę...

*****

Podziemny tunel wił się zakosami, miejscami był tak ciasny, że Steve miał problem przecisnąć się przez niego... Tropiciel czuł się nieswojo, w końcu zawsze wolał otwartą przestrzeń... ta ciasnota przytłaczała go, na szczęście bliskość Arukarda uspokajała go. Za to szczurek doskonale radził sobie w tym prowizorycznym wykopie. Ponoć ma prowadzić pod bar... "Zobaczymy" - pomyślał Steve.

- To tutaj - szczurek tak gwałtownie się zatrzymał, że tropiciel wpadł na jego drobną postać... Bob wskazywał na zastawioną starymi dechami dziurę na końcu tunelu - Tutaj jest wejście do barowej piwnicy, zaraz obok są schody prowadzące na wyższe piętra... może znajdziesz tam swoich przyjaciół... ja poczekam tu na was... tylko się pośpiesz... Bob nie chce mieć kłopotów...

Kiedy Doti i Robert ujrzeli w drzwiach od pokoju tropiciela w ostatniej chwili opuścili broń. Był ostatnią osobą jakiej by się spodziewali... - Szybko spadamy, gdzie klecha i ten świr Ross?


*****

Leżał na dachu starego rozwalonego pawilonu handlowego. Miał świetny pogląd na sytuację w centrum mieściny. Jeepy Connorsa przyjechały wcześniej niż się spodziewał... jego przełożony pomylił się o godzinę. Na szczęście wczoraj wieczorem zainstalował w różnych opuszczonych częściach miasta miny. Jeszcze raz sprawdził na odbiorniku detonatora czy fale radiowe się ustawione na odpowiednią częstotliwość... Przez lunetę M 24 spokojnie oglądał każdą z postaci żołnierzy. Liczył siły i uzbrojenie... na Hummerach był naprawdę ciężki sprzęt... M2H2, wyrzutnia TOW i granatnik automatyczny w dzisiejszych czasach, to potężna siła ognia. Przeładował karabin wprowadzając pierwszy pocisk do komory nabojowej... nacisnął pierwszy czerwony przycisk na konsolecie detonatora... gdzieś w pólnocnej części miasteczka, za jego pozycją 2 kg C4 rozerwały opuszczony dom na strzępy... "Oby Bestia zginęła..." - wyszeptał cicho...

*****

- Nie jesteśmy wrogami pułkowniku. Jestem Lysander Shrike z Kościoła Wiecznego Gniewu i jechaliśmy z północy na południe bo słyszałem, że tam zaczynają wyłazić mutki, a gangi szaleją coraz bardziej. Gdy byliśmy w trakcie drogi zobaczyliśmy eksplozje, potem kolejną mniejszą. Zatrzymaliśmy auto. Było słychać wystrzały z ciężkiej broni. Niestety większość z nas była zmęczona więc ładowanie się w nie swoje tarapaty było nie na miejscu. Musiałem myśleć o reszcie. Postanowiliśmy się udać w takim przypadku do najbliższej mieściny, która mieliśmy akurat na horyzoncie. Czyli trafiliśmy tutaj. Do tej pory nie mam pojęcia jak sie ta dziura nazywa. Chcieliśmy zjeść, wypocząć i ruszyć dalej na południe w kierunku Hegemony, a dokładniej mówiąc granica texasu i hegemończyków. Czy zadowala pułkownika taka odpowiedź i czy pułkownik pozwoli mi przejść i moim ludziom. Chcielibyśmy zająć się w końcu swoimi sprawami. A poza tym jak wiadomo nie raz Kościół pomagał wam w walce z mutantami, gangami i samym wujaszkiem molochem.
No ew. jeśli pułkownik ma problem to możemy usiąść przy stoliku, wypić po szklaneczce czegoś mocniejszego i sprobować zaradzić problemom. Kościół zawsze był skłonny pomagać wojskowym ... oczywiście za odpowiednią zapłatą. Bo cuda od Pana Niebieskiego, modlitwa, no i zbrojne ramię jest w cenie.



- Chyba Ci się księżę... od tego słońca we łbie popierdoliło. Komu taki kit chcesz wcisnąć? Że z północy na południe...? Że strzały..? Że nie wasza walka...? Rozejrzyj się ... -
wskazał ręką na stojących wokół żołnierzy - ... właśnie teraz celuje do was 8 żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej... a Tobie Kapłanie Shrike... na żarty się zbiera? Znam i szanuję Kościół Wiecznego Gniewu, choć ich postawy bywają kontrowersyjne, ale nigdy nie słyszałem, by splamili się kłamstwem, a Ty mi tu kurwa łżesz zwyczajnie!!! - Connors podniósł niebezpiecznie głos, dłonie Rossa powędrowały w stronę ramienia, ale zapomniał, że jego i Lysandera broń, leżały przy drzwiach od baru, gdzie rozbroili ich żołnierze. - Widzisz tego młodzieńca - pułkownik wskazał palcem na strażnika, któremu Doti wręczyła naboje jako łapówkę - on stał wczoraj na straży przy wschodniej bramie i przysięga, że wpuszczał was od wschodu... więc wymyśl, lepiej lepszą bajeczkę... albo zmów pacierz. Jest jeszcze trzecia możliwość, wrócicie do środka i za 5 minut wychodzicie wszyscy z rączkami do góry... Wybie...

Pułkownik nie zdążył dokończyć zdania, bo gdzieś na północy miasteczka potężny wybuch posłał w niebo kilka domostw. Żołnierze z 3 Hummerów szybko skierowali swoje maszyny w tamtą stronę... a Ci którzy celowali w kapłana i zabójcę mutantów stali przez chwilę zdezorientowani...
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 03-03-2008, 22:09   #107
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Ten pułkownik jest szurnięty i to nieźle, a żeby wcisnąć mu kit ... to trzeba być nie lada wyjadaczem. Lysander i owszem, był, ale nie aż takim. Jest dopiero na początkowej drodze ku pełnego oświecenia, a nie na jej końcu.

Shrike wiedział, że będą kłopoty, a gdy usłyszał ton pułkownika wiedział, że będą na pewno. Chciał powiedzieć, że i owszem, że nie kłamią, ale aby ratować swoich druhów od zguby czasami naginają zasady. Wiedział także, że żołnierzyk chciał go złamać tym swoim wrzaskiem oraz przestraszyć liczebnością, ale znał ich te sztuczki. W końcu zdarzało mu się walczyć przy ich boku. Możliwość wyboru? Nie mieli żadnego. Wytłumaczyć mu raczej by sie nie dało, a nawet jeśli tak to każdy z osobna powie co innego i misterne kłamstwo wyszło by na jaw.

Nagle nastąpiła eksplozja, która zdezorientowała wojskowych na tyle długo by dać kaznodziei chwilę. "A jednak Pan Niebieski czuwa nad nami" - przebiegła kaznodziei w głowie szybka myśl. Nie zastanawiał się długi i szybko ruszył w kierunku drzwi jednocześnie chwytając broń, która leżała przed drzwiami.

Wszystko działo się jak w filmach, w których czas jakby nagle się zatrzymał lub znacząco zwolnił. Gdy biegł jego wzrok na moment skierował się ku łowcy mutantów. Chciał zobaczyć czy ten tak samo reaguje. Gdyby jednak stał jak wryty jak wojskowi to dałby mu znać, że już pora się zmywać.

Gdy przekroczył próg, akcja znów nabrała tempa. Pozostało mu jedynie wbiec z powrotem na górę do pozostałych towarzyszy i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Ale kapłan Lysander wiedział jedno. PAN NIEBIESKI jest niesamowity. Lubi trzymać w napięciu, ale kiedy sytuacja pomału zaczyna wymykać się z pod kontroli to zaczyna działać.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!

Ostatnio edytowane przez Ragnaak : 03-03-2008 o 22:14.
Ragnaak jest offline  
Stary 06-03-2008, 16:48   #108
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Wychodząc na zewnątrz nie dał się rozbroić, sam odłożył broń podkładając pasek tak by mógł ją szybko nogą podrzucić i złapać w ręce. Jako że szedł na klechą mógł trochę poudawać że kładzie ją powoli bo nie chce się narazić na reakcje z ich strony. Broń Grey'a stała przed nim jakieś 1,5 metra tak by łatwo mógł do niej podbiec i wziąźć. Tymczasem gdy druch wygłaszał kazanie Ross rozglądał się uważnie po hummera, analizując ich broń, nakłady amunicji, jakieś słabe punkty wozów i samego szefa.

- Chyba Ci się księżę... od tego słońca we łbie popierdoliło. Komu taki kit chcesz wcisnąć? Że z północy na południe...? Że strzały..? Że nie wasza walka...? Rozejrzyj się ... - wskazał ręką na stojących wokół żołnierzy - ... właśnie teraz celuje do was 8 żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej... a Tobie Kapłanie Shrike... na żarty się zbiera? Znam i szanuję Kościół Wiecznego Gniewu, choć ich postawy bywają kontrowersyjne, ale nigdy nie słyszałem, by splamili się kłamstwem, a Ty mi tu kurwa łżesz zwyczajnie!!! - Connors podniósł niebezpiecznie głos, dłonie Rossa powędrowały w stronę ramienia. W tym momęcie przypomniał sobie że został rozbrojony w zasadzie sam położył gnata w taki sposób w jaki mu pasowało.

- Widzisz tego młodzieńca - pułkownik wskazał palcem na strażnika- On stał wczoraj na straży przy wschodniej bramie i przysięga, że wpuszczał was od wschodu... więc wymyśl, lepiej lepszą bajeczkę... albo zmów pacierz. Jest jeszcze trzecia możliwość, wrócicie do środka i za 5 minut wychodzicie wszyscy z rączkami do góry... Wybie...

Szef tej całej bandy nie zdążył dokończyć gdyż coś pierdykneło na północy tej wiochy. Wybuch przemieścił parę domków z fundamentów. Wszyscy skierowali wzrok w tamtym kierunku łącznie z maszynkami do golenia głów w postaci działek na wozach. Reszta tych baranów stała zdezorientowana i przestała w nich tak dobrze celować. Ross widząc zamiar klechy zbliżył się do broni podrzucając ją do góry. Złapał ją lewą ręką, prawa zaś sięgnęła po nóż który miał w prawy bucie. Szybko i sprawnie chwycił go za ostrze a potem cisnął nim prosto w szyję dowódcy. Mężczyzna nie miał za wiele czasu by dobrze przymierzyć ale pozbycie się dowódcy mogło by sprawić duże zamieszanie w ich gronie.

Za raz po rzucie odwrócił się i wbiegł do domu chowając się za winklem (za rogiem). Gdyby ktoś stał w pobliżu lub na jego drodze zostanie skasowany kolbą jego ciężkiego gnata. W środku Grey zszedł z widoku drzwi biegnąc pochylony bokiem pokoju. Jednocześnie patrzał co robie klech by w razie czego mu pomóc. Pozycja wyprostowana przy obecności golarek nie jest dobrym pomysłem.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
Stary 09-03-2008, 23:18   #109
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Wyjście do żołnierzy kaznodziei dawało im jakąś szansę na przetrwanie. Wierzący zawsze niemal nieśli ze sobą słowa wiary i prawdy. Może i tym razem uwierzą...
Nagłe pojawienie się tropiciela mogło ich przyprawić o nagły atak serca. Szczęśliwie rewolwerowiec miał zimną krew i nie władował w kumpla kilku gram ołowiu w nagłym przypływie adrenaliny.

- Klecha poszedł pogadać z żołnierzami. Ross zdaje się również mu chce w tym pomóc - odparł do tropiciela wskazując toczącą się za oknem rozmowę - Jakieś pomysły ?...

Nie dokończył zdania. Nagły wybuch wstrząsnął powietrzem zwracając uwagę wszystkich w okolicy. I dając im szansę na wyjście w miarę cało z opresji. Tak przynajmniej sądził...
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 10-03-2008, 10:16   #110
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Nagła zmiana sytuacji pojawienie się szczura i Stevego zmieniło sytuacje diametralnie była możliwość niezauważonego wymknięcia się z budynku. Gdy nastąpił wybuch Doti szybko podbiegła do okna, zobaczywszy, iż wojskowi są atakowani błyskawicznie podjęła decyzję.

- Prowadź
– rzuciła do szczura.
- Wyjdziemy stąd tak jak wy się dostaliście, lepiej nie być tam gdzie się nas spodziewają, potem będziemy mogli wesprzeć ogniem klechę i resztę.

Doti podążyła za szczurkiem jednak do końca nie była pewna przewodnika. Spokojnie przeładowała Gloca i wprowadziła nabój do komory.

„Jeśli teraz spróbuje jakiś szczurzych sztuczek nafaszeruję go ołowiem. Będzie z niego faszerowany szczur.”

Roześmiała się, jej śmiech odpił się pobielonej klatce prowadzącej w dół. Zeszli za przewodnikiem do piwnicy, tam odsłonił on wejście do kanałów miejskich, sprytnie ukryte za przesuwną szafą.

Przez wydrążoną pazurami szczurów korytarz przeszli do starych kanałów ściekowych. Lata procesów gnilnych i utleniania spowodowało, iż ściek nie śmierdział tak bardzo jakby się można spodziewać, a jego dno nie okrywały odchody tylko warstwa gleby.
Gdzie niegdzie wystawały kości długie, pozostałość po nieszczęśnikach, którzy nie przeżyli krótkiego okresu całkowitego chaosu po bombach. Szybko wyszli na powierzchnię.

[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/1212cieka12.wma[/MEDIA]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 12-03-2008 o 12:01.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172