Avagornis czuł zapach świeżej krwi. Właśnie ostrze jego miecza utkwiło w trzewiach jednego z Imperialnych. Wyciągając ostrze, ciągnął je do dołu, zadając przeciwnikowi dodatkowy ból. W pewnej chwili usłyszał huk, który go na chwilę ogłuszył. Słuch jednak wrócił momentalnie i jaszczur dostrzegł obok siebie grupkę martwych ciał. Nie miało sensu rozpatrywanie się nad nimi, gdyż i tak im by to w niczym nie pomogło. Walcząc mieczem, wprawiał się coraz bardziej. Kolejne cięcia, pchnięcia i bloki wychodziły mu coraz lepiej. Szczególne dobrze radził sobie z parowaniem ataków wroga. Było to tym bardziej potrzebne, że z każdą minutą walki jego zranione ramie słabło coraz bardziej, w pewnym momencie uniemożliwiając dalsze używanie tarczy. Walczył z kolejnymi przeciwnikami, pomagając sobie w walce ogonem. Zdarzył się moment, w którym Ornis go uratował. Walczył bowiem z Imperialnym, odwrócony plecami do "swoich", gdy w pewnej chwili przeciwnik, do tej chwili udający martwego, powstał i zaatakował Avagornisa. Wąż wyskoczył spod pancerza w stronę wroga, wbijając swoje cienkie zęby w imperialną szyję. Wróg momentalnie przewrócił się na ziemię, trzęsąc się w agonii. Jaszczur zabił swojego przeciwnika, wbijając miecz w ciało żołnierza. Podnosząc swojego małego przyjaciela z ziemi, spostrzegł kątem oka, iż jeden ze "swoich" ma kłopoty. Podbiegł do wroga z tyłu, tnąc go w szyję. Ostrze weszło głęboko, uwalniając fontannę krwi, która opryskała leżącego na ziemi Garreta. Jaszczur pomógł mu wstać. |