Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2008, 20:41   #11
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Tłum przewijających się ludzi. Kupcy, mieszkańcy, podróżni, ladacznice. Biedota, mieszczanie i szlachta. Wszystko to dawało mieszankę większą niż w niejednym kotle.
Gdy kroczył uliczkami miasteczka wrócił na chwile wspomnieniami do młodych lat...

... Był wtedy jeszcze giermkiem. W pocie czoła harował wykonując polecenia ojca i starszego brata. Wtedy niemal codziennie spotykał się z takimi osobami. Rozmawiał z rzemieślnikami, gawędził czasami z kurtyzanami. Nawet grywał z innymi giermkami w kości. Można by rzec, że znał ten świat od podszewki, a może tylko mu się zdawało. Lubił jednak bywać wtedy w tym tłumie, flirtować, targować się i bawić. Ojciec jednak nie pochwalał tego zachowania. Był surowy i srogi w karach. Czas jednak nie wymazał tamtych chwil z pamięci ...

Zatrzymał się na chwilę w okolicach ratusza. Budynek mógł lecz nie musiał kryć wiele tajemnic skoro strażnicy kręcili się w pobliżu. Krasnoludzki więzień zwrócił jego uwagę. Tan Walnar ciekaw był czegóż to brodacz dokonał, podszedł więc do strażnika.

- Kim jest i co takiego zrobił ów krasnolud w więzieniu ? - zapytał zbrojnego. Ten spojrzał na rycerza i skłonił się lekko.
- To Alrik Krongham, strzelec z Oria-garu panie. Trzy dni temu wziął udział w polowaniu na wilki ogłoszonemu przez jednego z kupców. Strzelając ze swej kuszy zabił wilka przebijając go na wylot i zranił poważnie kupca. Teraz czeka na sąd.
Walnar spojrzał z lekkim niedowierzaniem na strażnika.
- Z kuszy ? Na wylot ? Cóż to była za broń, chyba nie kusza wałowa - w głosie brzmiała nuta sarkazmu.
- Nie, nie panie. - strażnik pospiesznie zaczął wyjaśniać - Kusza była dziełem krasnoluda, podobnie jak bełty. Potem ją testowaliśmy dla upewnienia się. Przebijała kirys z odległości 200 kroków. W tej chwili należy do rannego kupca El Vergozy jako zadośćuczynienie. Krasnoluda czeka albo 25 lat ciężkich robót albo odcięcie dłoni. Jeszcze nie ustalono wyroku.

- Prawo jest prawem. Nawet gdy wydaje się zbyt surowe -
rzekł i ruszył dalej. "Nawet jeśli w tym wypadku była bezsensowna, zwłaszcza że to był wypadek na polowaniu. A może chodziło o coś więcej..." - przemknęło mu przez myśli. - "Swoją drogą ciekawa jaka to kusza. Z pewnością mogła być warta swej ceny".

Idąc dalej czasami odpowiadał uśmiechem na zaloty panien. Choć niektóre były zaiste urodziwe to jednak wszystkie szybko uleciały z widoku, gdy ujrzał boginię kroczącą ulicą. Widział ją przez krótką chwilę, lecz utkwiła mu w pamięci. A może to była tylko zjawa, nie był do końca pewien.

Zielarz, winnica kusiły lecz nie miał ochoty zbytniej na takie specjały. Z usług krawca jednak skorzystał. Zamówił sobie jedwabną koszulę, spodnie z kaszmiru oraz skórzane wysokie buty. Zapasowe ubranie zawsze się przyda na lepsze okazje jak bale czy przyjęcia.

- Mam nadzieję, że się nie rozczaruje - rzekł Tan Walnar do krawca płacąc i przyglądając się mu uważnie.

- Wszystko będzie wedle życzenia szanowny panie. Na pewno będzie pan zadowolony - mówił kłaniając się nisko mężczyzna zadowolony, że rycerz zechciał skorzystać z jego usług. - Będą gotowe na czas.

Opuściwszy sklep krawca powoli ruszył w drogę powrotną. Zapamiętał jednak umiejscowienie sklepu "Hokus - Pokus". Miał nadzieję, że go odwiedzi gdy rozwiąże się problem z Kurtem.

Dotarłszy do karczmy od razu rzucił mu się w oczy zmieniony wizerunek wnętrza. El Dragorus miał talent, jego muzyka poruszała do głębi, no prawie. Dla Tan Walnara brakowało w tej muzyce czegoś nieuchwytnego, lecz nie mógł skojarzyć czego. Nie był bardem i może to dlatego. Nie umknęła jednak jego uwadze obecność urodziwych dam. El Saline, drugiej dorównującej jej urodom elfki oraz ów bogini, którą widział przechadzającą się po miasteczku w ciągu dnia. Teraz, w świetle płonących świec nic nie traciła na urodzie.
Gdy skończył się występ rycerz mógł wrócić do posiłku oraz rozmowy z siedzącymi przy stole osobami...


Taak, wieczór całkiem przyjemny. Zwłaszcza po rozmowie z Saline. Dziewczyna miała potencjał, a znajomość z nią może mu wiele dać w przyszłości.
Nie można było jednak tego samego powiedzieć o drugiej dziewczynie, z którą zamienił parę słów. A raczej ona z nim. Półelfka zdawała się przekręcać to co słyszała, do tego zmierzała w tym samym co on kierunku. Podróż zapowiadała się zatem interesująca.
Dopiwszy wino z kielicha skierował się na górę odpocząć przed kolejnymi dniami pełnymi ćwiczeń u mentora. Ale jakże pożytecznymi ćwiczeniami.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Ostatnio edytowane przez Dhagar : 02-03-2008 o 20:35.
Dhagar jest offline