Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2008, 21:36   #148
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

" Nie można cofnąć raz zadanego ciosu."- pomyślał Smok podsumowując ostatnie wydarzenia. Wstyd mu było za ten wybuch gniewu...Niemniej, stało się. Spojrzał na Skorpiona i wiedział czemu nie starał się go zatrzymać. Manji-san jest jak pies myśliwski, Gdy raz złapie trop, gdy do czegoś dąży, pogna ślepo za tym nie bacząc na niebezpieczeństwa i przeszkody. Czy Fukurou mógł zawołać? Owszem...Czy to by coś dało? Zdecydowanie nie.
Ale jedno sobie wyrzucał...Mimo wszystko, mógł spróbować. Powoli mając na oku Kraba, jak i Skorpiona podszedł do Subayai.. Ujął uzdę w dłoń i spojrzał kątem oka na łuk. Westchnął...Dobrze by było, gdyby uzbroił się w łuk yumi, tak na wszelki wypadek. Ale bardziej ufał swojemu no-dachi niż łukowi. Poza tym jeszcze nie sprawdził, czy umiejętności jego były równie wysokie jak dawniej. Na Murze łuku nie używał i mógł wyjść z wprawy. Przydałby się taki trening na odświeżenie umiejętności. Smok go zaplanował...ale gdy będą znacznie bliżej Lasu Stu Śmierci. Nie sądził bowiem, że znajdą sie w niebezpieczeństwie zaledwie kilka ri od twierdzy Krabów.
Na moment spojrzał w kierunku Skorpiona...Jego towarzystwo było dla Fukurou mocno kłopotliwe. Z jednej strony czuł wielką wdzięczność za ratunek i chęć spłacenia długu życia jaki u niego zaciągnął...Z drugiej jednak strony. Manji-san był Skorpionem, w dodatku bardzo nieprzewidywalnym w zachowaniu bushi. Zaś Fukurou miał niezbyt jasne przesłanki co do planów i celów Skorpiona. A najgorsza była świadomość, że sam Smok był częścią tych jego planów. A młody bushi Smoka nie chciał robić za nieświadomego swej roli pionka w grze Go jaką Manji-san prowadził.
"Za dużo tych tajemnic i sekretów, miedzy nami. Ale cóż, taka jest Droga Skorpiona"- westchnął w myślach Smok.
Gdy Akito-san wspomniał o pennagolanach, Smok pomyślał.- "No tak! Ocet! Że też nie przyszło mi to do głowy"
- Manji-san obserwuj teren nad nami i chwyć konia Smoka, aby nie uciekł, będziemy się wycofywać. To mogą być wampiry Rokuganu, Mirumoto-san wydobądź łuk i również się przygotuj. Obaj zbliżcie się do mnie, wycofamy się w zwartym szyku.- w głosie Kraba czuć było zdenerwowanie. Sytuacja więc była poważna.
- Niechaj i tak będzie. Każdy dowodzi na swoim terenie, a resztę Rokuganu podzielimy w stosownym czasie. - Manji wyrecytował wystudiowanym, spokojnym głosem.
Smok wzdrygnął się na te słowa...Skorpion przywódcą? Jakoś nie bardzo podobał się Fukurou ten pomysł. Podkomendni powinni ufać dowódcy. A jak Fukurou miał zaufać Skorpionowi który pognał za tropem, porzucając towarzyszy bez słowa wyjaśnienia?
Tak nie postępują przywódcy.
Fukurou miał wrażenie, że stwory wygryzły sobie w ciele drwala kryjówkę, ale nie chciał wspominać tego przy trupach. Akito-san ciosem nage-yari jednak wykluczył tą teorię. Fukurou podał Skorpionowi łuk, a sam chwycił uzdę wierzchowca. Wolał bowiem sam pilnować Subayai...Następnie rzekł.- Ruszajmy stąd. Umarli nie uciekną, pennagolanów nie dogonimy. A wierzchowiec Manji-san może się nam zgubić. Poza tym...To nie jest dobre miejsce na rozważanie dalszych kroków.
Krab jedynie kiwnął głową na znak, iż zgadza się ze Smokiem, przynajmniej z ostatnim jego zdaniem.
Smok czuł jak nietoperz "porusza się" na jego karku...A to nigdy nie był dobry omen. Nietoperz "budził się" jedynie wtedy, gdy Fukurou walczył na serio, gdy jego życie było zagrożone.
Gdy dotarli już do wierzchowca Skorpiona Smok schował no-dachi do saya i rzekł.- Zanim postanowimy co zrobić dalej , chciałbym poznać twą opinię na pewien temat Akito-san. Ile według ciebie jest tych pennagolanów, na jaką odległość mogły się oddalić od trupa, oraz...Czy z naszym orężem mamy szanse zwyciężyć z nimi, jeśli je spotkamy?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 11-03-2008 o 23:01. Powód: wersja 1.2
abishai jest offline