Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2008, 08:28   #8
Mattheus
 
Reputacja: 1 Mattheus nie jest za bardzo znany
Grupa mężczyzn na czele z elfem w złocistej szacie dotarła do wrót Domu Elronda. Malownicze i masywne drewniane drzwi były zamknięte. Elf mocno szarpnął żelazną klamką. Drzwi powoli otwierały się ukazując wam wspaniałe wnętrze. Były to wrota do waszego przeznaczenia… Do waszej przyszłości…
Zadziwić mógł fakt braku strażników. Ale osoby przebywające już kiedyś na dworze Elronda wiedziały, że to najbezpieczniejsze miejsce w całym Śródziemiu.
Gdy powoli przekraczaliście próg budynku z końca korytarza dobiegł was wesoły, acz czymś zaniepokojony głos wszystkim znanego czarodzieja. Gandlalf pospiesznie kroczył w waszym kierunku. Odziany był w szarą szatę, w rękach trzymał swój kostur. U pasa miał pochwę, w której znajdował się jego miecz.



Z jakby wymuszonym uśmiechem na twarzy zdyszany przemówił do was swoim ciepłym głosem:
-Ach, jesteście wreszcie! Mam nadzieję, że podróż przebiegła spokojnie, ale o tym porozmawiamy później. Ależ gdzie jest Duartuss?- spytał zaniepokojony rozglądając się po twarzach przybyłych. Przeklnął cicho pod nosem, po czym znów zwrócił się do was- Nie ma na to teraz czasu, za mną, Rada czeka.
Szybkim krokiem udaliście się w głąb korytarza. Po chwili byliście w przed drzwiami sali na końcu korytarza. Gandalf westchnął lekko po czym silnym pchnięciem otworzył drzwi i pierwszy wszedł do pomieszczenia.
Sala wyglądała jak wielki balkon osłonięty szkłem. Słońce wpadało do tego pomieszczenia nie pozwalając na pojawienie się weń ani jednego mrocznego miejsca. Na środku ogromnego pokoju, w którym spokojnie mogłaby się zmieścić setka rosłych ludzi , stał wielki, drewniany stół. Przy stole siedzieli już ludzie i elfy w białych szatach, wielcy wojownicy i władcy wielu ziem Śródziemia. Jednakże pomimo wielu osób wiele miejsc przy stole było pustych.
Gandalf wskazał dłonią wasze miejsca. Gdy wszyscy zebrani byli już na swoich miejscach, do sali wszedł Erlond, władca Rivendell. Odziany był w złotą szatę z wyhaftowanym złotą nicią drzewem. Na głowie miał złoty diadem.



Momentalnie w sali nastała cisza. Po chwili rozbrzmiał donośny głos Elronda:
-Witam wszystkich tu zebranych. Witam ciebie, Mithrandirze- zwrócił się do Gandalfa, które lekko skinął głową- Witam ciebie, Thranduil’rze, władco Mrocznej Puszczy, oraz ciebie, Denetchorze Drugi, namiestniku Gondoru- na te słowa człowiek stojący w otoczeniu dwóch strażników wieży wskazany wzrokiem przez Elronda wyraźnie zmienił swój wyraz twarzy. Pan Rivendell przemawiał jeszcze dłuższą chwilę. Gdy zmierzał ku końcowi jego wzrok zwrócił się na drugi koniec stołu, gdzie zasiadali ostatnio przybyli- Witam także innych przybyłych, a w szczególności naszych „Wybrańców”. Pewnie dziwi was to, jak was nazwałem, ale bez obaw. Za moment wszystko się wyjaśni.
Elrond usiadł na swoim miejscu. Po chwili zwrócił się po cichu do siedzącego obok Gandalfa:
-Gdziesz jest Saruman? Czyż nie miał on przybyć?
-Jak widać, Elrondzie- odparł Gandalf.
-Tak więc się zaczyna…
-To nieuniknione. Ty wiesz to najlepiej.
Krótką rozmowę Elronda i Szarego Pielgrzyma przerwało skrzypnięcie drzwi. Do sali wszedł rosły człowiek. Miał gęste, ciemne włosy. Na jego twarzy widoczne było już jego doświadczenie, lecz mimo tego nie był starym człowiekiem. Okryty był w czarny płaszcz, u boku zwisał mu miecz. W dłoni trzymał małą, drewnianą skrzynię.
-Ach, jesteś Estel’u- zwrócił się do przybysza Elrond.
Człowiek podszedł do Elronda, po czym usiadł na wolnym miejscu po jego lewej stronie. Gandalf oraz Elrond spojrzeli na siebie, po czym Gandalf skinął głową w kierunku Elronda. Ten powstał z miejsca po czym przemówił do zebranych:
- Nelde korma an edhel haran un panta fanyare,
Otso an heru nauko mi san ondo noorie,
Nerte an firima, nosse unquale turme,
Minya an Heru Loome mii morne nasse,
Mi kemi Mordor, mammen lumbe,
Minya, san ilya sanye, Minya, san ilya tuuva,
Minya, san ilya sanga ar mi loome otorno
Mi kemi Mordor, mammen lumbe
.
Zebrani na sali, przynajmniej ci, którzy znali język elfów, domyślali się już, o co chodzi. Nastała martwa cisza. Nagle tą ciszę przerwał głos Gandalfa, który ciągnął dalej:
-Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy Cienie,
Jeden by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie
.
Teraz już większość zebranych wiedziała o co chodzi. Nastała po raz kolejny dziś przenikliwa cisza. I tym razem przerwał ją głos Szarego Pielgrzyma, który mamrotał po cichu jakieś zaklęcie, trzymając prawą dłoń nad skrzynią, którą przyniósł człowiek. Zamek skrzynki po chwili zaskrzypiał. Człowiek delikatnie i powoli otwierał jej wieko. Nagle wszyscy zebrani stanęli jak wryci. Bowiem ich oczom ukazała się rzecz niemożliwa- w skrzyni był Jedyny Pierścień…
-Tak, pierścień został odnaleziony. A zadaniem nas wszystkich zebranych na tej radzie będzie decyzja w jego sprawie- powiedział spokojnie Elrond.
 
Mattheus jest offline