Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2008, 18:43   #149
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.


- Manji-san obserwuj teren nad nami i chwyć konia Smoka, aby nie uciekł, będziemy się wycofywać. To mogą być wampiry Rokuganu, Mirumoto-san wydobądź łuk i również się przygotuj. Obaj zbliżcie się do mnie, wycofamy się w zwartym szyku.

- Niechaj i tak będzie. Każdy dowodzi na swoim terenie, a resztę Rokuganu podzielimy w stosownym czasie. - Manji wyrecytował wystudiowanym, spokojnym głosem.

Razem łatwiej odeprzeć atak, no i wampiry nikogo nie osaczą. Ucieczka konna z wampirami na plecach nie była dobrym pomysłem, mimo, że Kraba rwało aby jak najszybciej się stąd oddalić"

Akito chwycił podarowane mu przez kwatermistrza oszczepy, chwycił mocno w garść jedne z nich i przebił nim plecy drwala. – „Jeśli coś się tam ukrywa, to przestanie to robić."

Wcześniejsze przeczucie chyba go nie myliło – gdy rozpoczął obserwację koron drzew. Jak mógł tak łatwo odejść od obowiązków? „Niczym szczeniak" – przeklinał sam siebie w myślach. Lata nauki, chwila rozkojarzenia i oto efekty, trzech nie przygotowanych samurajów w samym centrum niewiadomo czego. Jedno było teraz pewne, skoro stwór skonsumował taka ilość mięsa, to z pewnością nie odłożyłby na później całych pleców.
Przez swoje zachowanie naraził misję. Fakt, że Skorpion był w niej przydatnym elementem wcale nie usprawiedliwiał Akito. „Jeśli chciałeś mu pomóc to mogłeś zrobić to ostrożniej, przede wszystkim nie narażając siebie i własnej misji." Akito uznał szybko, że to nie czas ani miejsce by ganić się za brak ostrożności. Natychmiast należało zażegnać chwilową słabość i przywrócić drużynę do pełnej gotowości bojowej. Najpilniej potrzebny był łucznik, Akito mógł rzucać oszczepami. Łucznik jak wiadomo potrzebował obu rąk, Akito mógł mieć jedynie nadzieję, że towarzysze posłuchają głosu taktyka i zaczną wykonywać polecenia.

Krab dźgnął trupa jeszcze kilka razy przy pomocy nage-yari. Gdy ją wyszarpnął w końcu ze zwłok ze zdumieniem spojrzał, że na końcu nage-yari przyczepiona jest kartka zapaćkana farbą. Po dokładniejszym jej zbadaniu odkrył, że to urok ochronny ze świątyni Fortuny Bishamona. To przynajmniej wyjaśniało skąd wziął się posłaniec, lub kto może coś na jego temat wiedzieć. Zabezpieczył jedyny dowód i wskazówkę i dopiero po tym był gotów wracać – prowadząc konia. Wszelkie opory przed kontaktem ze zmarłym zniknęły, gdy przypomniał sobie, że tak naprawdę – to co zrobił wcześniej to było kolejne głupie szczeniackie zachowanie. Za dużo błędów jak na tych kilka chwil.

Gdyby ktokolwiek z Czerwonych Wachlarzy zobaczył co tu się przed chwila stało, Akito spłonąłby żywcem ze wstydu. Jednak jeśli lekcja jaką dały mu własne błędy miała zbliżyć go do wyśnionych zaszczytów, to wolał popełnić ją tu niż później. Choć prawdę mówiąc wolał nie popełnić ich wcale…Mon rodowy szybko przypomniał Akito gdzie jego miejsce i jak winien się zachować. To on tu był żołnierzem, szkolonym taktykiem i dowódcą, to on w oczach Krabów odpowiadał za militarne bezpieczeństwo wyprawy a przynajmniej na nic zdałyby się jego wymówki wskazujące jako winowajców pozostałych członków ekipy. Nie było już tłumaczenia, pozostawało jedynie działanie. Jak najszybszy powrót do klaczy Skorpiona i odjazd z tego przeklętego miejsca.

Smok schowawszy wierne no-dachi do saya. Sięgnął po łuk i strzały. Założywszy kołczan na plecy, sprawdził sprężystość cięciwy mówiąc.
- Ruszajmy stąd. Umarli nie uciekną, pennagolanów nie dogonimy. A wierzchowiec Manji-san może się nam zgubić. Poza tym...To nie jest dobre miejsce na rozważanie dalszych kroków.

Krab jedynie kiwnął głową na znak, iż zgadza się ze Smokiem, przynajmniej z ostatnim jego zdaniem.

Gdy dotarli już do wierzchowca Skorpiona smok wsunął no-dachi w saya i rzekł.- Zanim postanowimy co zrobić dalej , chciałbym poznać twą opinię na pewien temat Akito-san. Ile według ciebie jest tych pennagolanów, na jaką odległość mogły się oddalić od trupa, oraz...Czy z naszym orężem mamy szanse zwyciężyć z nimi, jeśli je spotkamy?

Krab przemyślał odpowiedź nim ją wypowiedział.

- Ten człowiek nawet z osłoną Fortun nie zdecydował się na walkę, lecz na ucieczkę. Myślę, ze jest ich kilka, lecz biorąc pod uwagę miejsce w jakim jesteśmy może to być również kilkanaście stworów. Broń długa oraz strzelecka jest jak najbardziej właściwa, jednak wolałbym nie przerywać więcej naszej misji – a już na pewno nie polowaniem na stwory. Nasze zadania są ważniejsze od upolowania kilku bestii.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 27-03-2008 o 18:29.
Eliasz jest offline