Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2008, 19:27   #100
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Jeziorko


- To na tym miała polegać jej niespodzianka. A my obiecaliśmy tej małej wspólną wyprawę.

- Och zapewne wiec nie obrazicie sie, ze to ja pierwszy zabralem ja na mala wycieczke.

Slowa wypowiedziane rozbawionym glosem rozlegly sie nagle w nocnej ciszy. Marco odruchowo chcial chwycic za bron, lecz juz w polowie owego ruchu zdal sobie sprawe, ze przeciez zostawil ja w domku zaslepiony elfina i tym co go czekalo w jej towarzystwie. Mezczyzna, ktory wlasnie wylonil sie z pelnych ciemnosci na swiatlo ksiezycowe dostrzegl ow ruch.

- Ach tak... Kobieta potrafi zawrocic w glowie nawet wytrawnemu wojownikowi. Szczegolnie kobieta taka jak ty elfko....

Wampir, gdyz niewatpliwie byl to syn nocy, usmiechnal sie melancholijnie.

- Jakze podobnymi do nas jestescie stworzeniami... Dlugwieczne, piekne, szkoda tylko, ze takie... lagodne.

Mowiac caly czas przyblizal sie do nagiej pary stojacej u przegow jeziora. Lialam w obronnym gescie zakryla soba Marco nie pozwalajac mu wychylic sie, a juz zdecydowanie glupio rzucic na krwiopijce.

- Ona ma racje mlodziencze....

Mezczyzna niby czytajac w myslach wojaka rzucil z kpina w glosie przystajac i jedynie katem oka zwracajac na niego uwage. W calosci bowiem pochlonela go postac eliny, ktora dumnie bronila swego kochanka.

- Zaiste elfie istoty sa piekne. Podobno tez odznaczaja sie madroscia... zobaczmy. Podejdz kochana, a byc moze oszczedze twego ludzkiego kochanka.

Wyciagnieta dlon w czarnej rekawiczce zapraszala gestem nie pozwalajacym na sprzeciw. W drugiej blyszczalo ostrze nagiego miecza, ktory az nazbyt dobitnie mowil co spotka Marco gdy ona sie nie podda. Dziewczyna dlugo patrzyla w oczy przeciwnika nim wreszcie skinela glowa. Powoli odwrocila sie i delikatnie dotknela policzka najemnika. Srebrzysta lza splynela w dol, bezdzwiecznie ladujac na jej piersi. Najczulej jak potrafila ucalowala szkarlatne usta mezczyzny.

- Kocham cie....

Wyszeptala na chwile przerywajac pieszczote.

- Bede czekac.....

Ostatnim cichym slowom towazyszyl oslepiajacy blysk swiatla. Gdy zniknelo jej juz nie bylo, a on samotny i nagi stal w czterech scianach ich wspolnego pokoju.

Domek


Carlos


Kly zatopily sie w jego szyji nazbyt szybko by mogl zareagowac. Wpierw bol, straszliwy, odbierajacy sily. Wreszcie jednak nadeszla rozkosz, cudowne uczucie wzlatywania w powietrze, wolnosci. ....


Sen, ktory nadszedl byl tym samym jaki nawiedzil cygana w gospodzie. Znow widzial to tak wyraznie jakby tam byl. Komnata i loze. Blask ksiezyca srebna smuga wpadajacy przez otwarte okno. Czul jej obecnosc. Lezala wsrod szkarlatnej poscieli, spiaca lub nieprzytomna. Cicho jeczala, a dzwiek ten pobudzal go do dzialania. Wolnm krokiem podszedl i odsunal material podziwiajac ksztalty, ktore przed nim skrywal. I ona miala by byc kobieta tego .. Marco... Nie... Usmiech zagoscil na jego ustach. Czul zapach krwi.
Sen przeminal zostawiajac po sobie cudowna rzeczywistosc....


Michal


- Hmmm... Czy tam skad pochodzisz gosci wita sie mieczem?

Pytanie padlo na tyle niespodziewanie, ze az podskoczyles. Przerazony zwrociles twarz w strone, z ktorej dobieglo. Stala tam dokladnie tak samo jak ja widziales w klasztorze. Piekne oczy zabarwione czerwienia wpatrywaly sie w ciebie z usmiechem. Usmiechaly sie tez usta od ktorych biela odcinaly sie ostre kly.

- Moj slodki podroznik.... Jakze zmartwiona bylam gdy zniknales. Pomyslec by mozna, ze mna wzgardziles. Doprawdy ...


Chciala zapewne rzec nieco wiecej, lecz niespodziewany dzwiek tluczonego szkla przerwal jej wywody. Z widoczna zloscia wysyczala.

- Mogla by to zrobic nieco ciszej...

Nastepnie zas, juz przymilnym glosem dodala kierujac swe slowa w twoja strone.

- Coz... Widac i tym razem nie dane nam jest dluzej pobyc razem. Badz zdrow mlodziencze... Wkrotce znow sie spotkamy, a wtedy juz dopilnuje aby nikt nam nie przeszkadzal.


Skonczywszy mowic zniknela w obloku mgly, ktory niczym niesiony niewyczuwalnym powiewem zniknal w szczelinie drzwi....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline