Jeziorko
- To na tym miała polegać jej niespodzianka. A my obiecaliśmy tej małej wspólną wyprawę. - Och zapewne wiec nie obrazicie sie, ze to ja pierwszy zabralem ja na mala wycieczke.
Slowa wypowiedziane rozbawionym glosem rozlegly sie nagle w nocnej ciszy. Marco odruchowo chcial chwycic za bron, lecz juz w polowie owego ruchu zdal sobie sprawe, ze przeciez zostawil ja w domku zaslepiony elfina i tym co go czekalo w jej towarzystwie. Mezczyzna, ktory wlasnie wylonil sie z pelnych ciemnosci na swiatlo ksiezycowe dostrzegl ow ruch.
- Ach tak... Kobieta potrafi zawrocic w glowie nawet wytrawnemu wojownikowi. Szczegolnie kobieta taka jak ty elfko....
Wampir, gdyz niewatpliwie byl to syn nocy, usmiechnal sie melancholijnie.
- Jakze podobnymi do nas jestescie stworzeniami... Dlugwieczne, piekne, szkoda tylko, ze takie... lagodne.
Mowiac caly czas przyblizal sie do nagiej pary stojacej u przegow jeziora. Lialam w obronnym gescie zakryla soba Marco nie pozwalajac mu wychylic sie, a juz zdecydowanie glupio rzucic na krwiopijce.
- Ona ma racje mlodziencze....
Mezczyzna niby czytajac w myslach wojaka rzucil z kpina w glosie przystajac i jedynie katem oka zwracajac na niego uwage. W calosci bowiem pochlonela go postac eliny, ktora dumnie bronila swego kochanka.
-
Zaiste elfie istoty sa piekne. Podobno tez odznaczaja sie madroscia... zobaczmy. Podejdz kochana, a byc moze oszczedze twego ludzkiego kochanka.
Wyciagnieta dlon w czarnej rekawiczce zapraszala gestem nie pozwalajacym na sprzeciw. W drugiej blyszczalo ostrze nagiego miecza, ktory az nazbyt dobitnie mowil co spotka Marco gdy ona sie nie podda. Dziewczyna dlugo patrzyla w oczy przeciwnika nim wreszcie skinela glowa. Powoli odwrocila sie i delikatnie dotknela policzka najemnika. Srebrzysta lza splynela w dol, bezdzwiecznie ladujac na jej piersi. Najczulej jak potrafila ucalowala szkarlatne usta mezczyzny.
- Kocham cie....
Wyszeptala na chwile przerywajac pieszczote.
- Bede czekac.....
Ostatnim cichym slowom towazyszyl oslepiajacy blysk swiatla. Gdy zniknelo jej juz nie bylo, a on samotny i nagi stal w czterech scianach ich wspolnego pokoju.
Domek
Carlos
Kly zatopily sie w jego szyji nazbyt szybko by mogl zareagowac. Wpierw bol, straszliwy, odbierajacy sily. Wreszcie jednak nadeszla rozkosz, cudowne uczucie wzlatywania w powietrze, wolnosci. ....
Sen, ktory nadszedl byl tym samym jaki nawiedzil cygana w gospodzie. Znow widzial to tak wyraznie jakby tam byl. Komnata i loze. Blask ksiezyca srebna smuga wpadajacy przez otwarte okno. Czul jej obecnosc. Lezala wsrod szkarlatnej poscieli, spiaca lub nieprzytomna. Cicho jeczala, a dzwiek ten pobudzal go do dzialania. Wolnm krokiem podszedl i odsunal material podziwiajac ksztalty, ktore przed nim skrywal. I ona miala by byc kobieta tego .. Marco... Nie... Usmiech zagoscil na jego ustach. Czul zapach krwi.
Sen przeminal zostawiajac po sobie cudowna rzeczywistosc....
Michal
- Hmmm... Czy tam skad pochodzisz gosci wita sie mieczem?
Pytanie padlo na tyle niespodziewanie, ze az podskoczyles. Przerazony zwrociles twarz w strone, z ktorej dobieglo. Stala tam dokladnie tak samo jak ja widziales w klasztorze. Piekne oczy zabarwione czerwienia wpatrywaly sie w ciebie z usmiechem. Usmiechaly sie tez usta od ktorych biela odcinaly sie ostre kly.
- Moj slodki podroznik.... Jakze zmartwiona bylam gdy zniknales. Pomyslec by mozna, ze mna wzgardziles. Doprawdy ...
Chciala zapewne rzec nieco wiecej, lecz niespodziewany dzwiek tluczonego szkla przerwal jej wywody. Z widoczna zloscia wysyczala.
- Mogla by to zrobic nieco ciszej...
Nastepnie zas, juz przymilnym glosem dodala kierujac swe slowa w twoja strone.
- Coz... Widac i tym razem nie dane nam jest dluzej pobyc razem. Badz zdrow mlodziencze... Wkrotce znow sie spotkamy, a wtedy juz dopilnuje aby nikt nam nie przeszkadzal.
Skonczywszy mowic zniknela w obloku mgly, ktory niczym niesiony niewyczuwalnym powiewem zniknal w szczelinie drzwi....