Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2008, 21:20   #6
terry
 
Reputacja: 1 terry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znanyterry wkrótce będzie znany
Artemis

Twoje rozmyślania przerwałeś z chwilą kiedy uświadomiłeś sobie, że głośne rozmowy zmieniły się nagle w szepty. Rozejrzałeś się dyskretnie, zobaczywszy jakie miny mają wszyscy wokół, zrozumiałeś że zmiana atmosfery ma coś wspólnego z tobą. Do tawerny weszło troje ludzi. Grubasek z wąsem i rozmierzwioną brodą, barczysty drab o mordzie strasznie pokancerowanej, oraz dość wysoki blondyn co chyba kulał...
- To jest nasz stół kurwa twoja mać! -ryknął barczysty drab na całą sale plując ci do resztek jedzenia i wylewając wino. No i znów się posrało... -myślisz próbując się odsunąć, ale już grubas stoi z twojej drugiej strony, a blondyna nie widzisz stoi gdzieś za tobą. Ciągle siedzisz... Ludzie udają że nie widzą co się dzieje i starają się być niewidzialni - śmiesznie to wygląda jednak cała ta sytuacja cię wcale, ale to wcale nie śmieszy.

Grunther

Wychodząc z karczmy minąłeś w wejściu trzech mężczyzn, drabów jakich tu wielu. Grubas cię szturchnął ramieniem w przejściu i sklął od razu. Ty na to nie zwróciłeś uwagi. Wyszedłeś w mrok wąskiej ulicy rozświetlanej dwoma pochodniami na jej końcach. Smród uderzył cię w nozdrza, ulica wydała ci się pusta. Chwile tak stałeś przyzwyczajając wzrok do skąpego światła i ruszyłeś. Przeszedłeś jedną ulicę i potem kolejną, doszedłeś do ciągu kamienic o niebo lepszej architektury, gdzie jedna się wyróżniała różowawą barwą fasady oświetlanej jedyną tutaj sprawną latarnią... „Różowa pończoszka”


Erich "Stark" Schuster

Zaskoczyłeś drabów zmianą oręża, odniosłeś dziwne wrażenie że jeden z nich nawet się odprężył. Zbóje a było ich siedmiu zaczęło cię okrążać. Zacząłeś ich bluzgać Jeden największy zaczerwieniał na twarzy na twe słowa.
Zamilcz psia jucho zaraz zdechniesz! -krzyknął, zaraz drugi się przyłączył - Podsmażymy cię kochanieczku za to coś zrobił naszym kamratom i w tym momencie rzucili się na ciebie jak sfora wygłodniałych psów. Zaparłeś się nogami i jeszcze zanim cię dostali ruszyłeś na nich ze śmiercią w rękach pomiędzy wirującą stal... I wtem usłyszałeś tenten kopyt, jakieś strzępy kobiecych słów wypowiedzianych w zapamiętaniu. I jeszcze zanim się zorientowałeś czterech drabów czmychnęło w pobliski las ile sił w nogach... Za tobą stał koń a na tym koniu siedziała kobieta ubrana po męsku na żołnierską modłę. W rękach trzymała stal godną szlachcica i właśnie koronkową chusteczką ścierała z klingi krew. Fortuna pluje mi w twarz, Ulryk zsyła wybawienie... pomyślałeś patrząc jak zahipnotyzowany.

Liv von Aschendorf

Wykrzyczawszy swoje słowa zaszarżowałaś. W mgnieniu oka byłaś już przy walczących. Stratowałaś pierwszego zbira który już miał zajść woja z tyłu. Kwik konia i odgłos mlaskania spod kopyt doszedł twych uszu. Lekko się wychyliłaś z siodła i usiekłaś kolejnego draba, tnąc go przez pierś. Mor ucieszy się z moich darów dziś. Ledwo chwila minęła, a było już po walce. Opadający kurz i ponad półtuzina trupów na leśnym trakcie. Rumak jeszcze tylko prychnął za umykającymi zbirami. Niezła ruchawka z tego była, ale zbyt krótkawa jak na mój gust. Przeszło ci przez myśl. Potem spojrzałaś na wojownika, który notabene wpatrywał się w Ciebie od dłuższej chwili. Widzisz, że walka, którą przed chwilą odbyliście z grasantami pozostawiła wyrwy w jego tunice i kolczudze, a po ramieniu leniwie ściekała krew żołnierza. Nieświadomy chyba tego, że ma ranę...
 
terry jest offline