Ja zainspirowany przez wiele zabawnych wypowiedzi, postanowiłem zamieścić kilka fragmentów z jednej z nielicznych sesji przeprowadzonych w realu. Miała ona miejsce nie tak dawno, gdyż odbyła się w tegoroczne ferie, gdzieś mniej więcej w 3/4 ferii. Nie są to śmieszne fragmenty, ale na pewno niezwykłe.
Otóż ja jako gracz lubię stawiać sobie wyzwania i myślę, że czasami ambicja przewyższa możliwości, ale to szczegół. Założyłem się ze wszystkimi 5 graczami i jednym MG, że zdołam przeżyć każdy wymyślony przez Mistrza atak. Wszyscy się zgodzili, ale nie pomyśleli, że ataki będą też wymierzone w nich, co okazało się jakieś 20 min później.
MG był tak pewny siebie, że pozwolił nam wszystkim stworzyć porządnie przepakowane postacie, a następnie ustaliliśmy świat, który był moim światem (nad 6 postaciami siedzieliśmy 4h, żeby je porządnie przepakować i wspólnymi siłami całej szóstki się udało)
I tutaj mój Mistrz mnie złapał. Kości. Nienawidzę kości i rzeczywiście MG wiedział co robi, zakładając się ze mną, ale już decyzja zapadła, a ja uznałem to za punkt honoru, żeby nie dać się zabić.
G1-ja... tu postanowiłem wyrzucić swojego asa, bo sytuacja z zakładem nie była wesoła, więc dałem moją pierwszą, szczęśliwą dla mnie postać, czyli Druida-Elementalistę, Półelfa, Alarona Elessedila.
G2-Człowiek, Wojownik, Heinrich Lionheart
G3-Człowiek, Mnich, Arian
G4-Elfka, Łuczniczka z magią, Lillin
G5-Ifryt, Rycerz Burz, Eernin
G6-Krasnolud, Mistrz Runów, Hergehalter.
MG: Zachodzi Słońce, a wy czujecie nieprzyjemną woń nie zwiastującą niczego dobrego.
G6: Coś mi tu śmierdzi, ale nie mogę tego rozpoznać.
G1: Powstrzymaj się od mówienia, Krasnoludzie. <nasłuchuję>
MG: <rzut kością> Niczego nie usłyszałeś.
30 min. później.
G5: Spalmy ten las. Będzie spokój.
MG: Słyszycie świst i patrzycie w stronę lasu, z którego wyszedł jakiś demon.
G1: Kim jesteś i czego tu chcesz?
MG: Na twoje pytania zaśmiał się szyderczo. Jestem Lordem Demonów, panem nieczystości.
G3: Czy Lord Demonów nie skupia w ręku siły wszystkich Demonów?
MG: Wiecie, że to prawda, a Demon rzuca się na was. Co robicie?
G4: Naciągam cięciwę i wypuszczam strzałę. Do tego wypowiadam zaklęcie powodujące wybuch strzały po wbiciu w ciało.
G1: Próbuję spowodować wewnętrzny samozapłon Demona.
G2: Przeskakuję na tyły demona, żeby nie oberwać od dystansowców i korzystam z Siły Tytanów, żeby odciąć potworowi łeb.
G5: Łączę moc burzy i ognia. Chcę, żeby piorun trafił go w dupę tak mocno, żeby się zesrał, a przy okazji zemdlał.
G3: Wyprowadzam nadzwyczaj szybką serię ciosów drągiem (warto dodać, że drąg był artefaktem) i uderzam ki.
G6: Wyciągam z woreczka Runę Ognia, Zniszczenia, Ciemnej Materii, Skondensowanej Energii i Pioruna. Łączę je i powstaje niszczycielski ognisty piorun wzmocniony skondensowaną energią i ciemną materią. Potem będę go aktywował, celując w Demona. Wszystko to robię ze zwiększoną szybkością.
MG: <rzut kością> Lillin, trafiłaś, a strzała <rzut kością i zdziwienie MG> rozerwała Demonowi pół boku. Alaron <rzut> udało ci się spowodować samozapłon, zaś Demon zaczął zdezorientowany płonąć. Heinrich <rzut>, dzięki zaklęciu samozapłonu i rozerwaniu połowy boku udaje ci się przedostać na tyły Demona, nie obrywając przy tym. Do tego korzystając z Siły Tytanów wyprowadziłeś cios na szyję <rzut> i udało ci się <rzut i westchnienie ulgi MG, bo po raz pierwszy w tej bitwie kości nie podpasowały graczowi>, ale nie udaje ci się go zabić. Eernin <rzut i niedowierzająca mina MG> udaje ci się trafić Demona i... <rzut i uśmiech MG> nie mdleje, ale przysmażyłeś mu tyłek.
Arian <rzut, rzut> udaje ci się trafić wszystkimi ciosami i ki. Hergehalter, korzystając ze swojej zwiększonej szybkości łączysz pospiesznie wyjęte runy <rzut> i jakimś cudem udaje ci się w tej turze. <rzut> Mało tego, udaje ci się aktywować Runę. <rzut, a MG nie może uwierzyć we własny pech> Trafiasz. <rzut, ale kolejny raz na korzyść graczy> Przedziurawiasz go na wylot, rozrywając dolną część ciała (tutaj MG był tak zaskoczony, że zapomniał dać działania Demona... byłem pierwszy).
G1: Korzystając z magii Druidów i Elementalistów, próbuję połączyć zaklęcia Niszczenia Zła Druida i zakląć je w szybko rozszerzającą się bańkę powietrzną umieszczonę w Demonie, aż w końcu wybuchnie, niszcząc Demona siłami Natury.
MG: (zorientował się w swoim błędzie i chciał nie dopuścić do ataku pozostałych) Demon <rzut> nie może się uleczyć. Alaron <rzut> udaje ci się połączyć zaklęcia, <rzut> udaje ci się umieścić bańkę w Demonie <rzut i tu MG rzucił kośćmi o ścianie wściekając się maksymalnie> i zabijasz go.
Wyszedł zrobić sobie herbatę.
Co śmieszniejsze udało mi się przeżyć do końca sesji, a ten MG znienawidził kości. Odszedł od nich, ze słowami, że prędzej nas by zabił bez nich. Liczył na złośliwość losu... cóż, przeliczył się