William Moorhous - "Będzie mi bardzo miło"– odpowiedziała Jennifer na propozycję Williama.
- W takim razie będzie to obustronna przyjemność – odrzekł William uśmiechając się.
Will zbliżył się o krok do Jennifer z zamiarem, aby podać jej pomocne ramię. Odczekał chwilę, aż kobieta poda mu dłoń i mając pewność, że wszystko w porządku rzucił spojrzenie na pozostałą dwójkę nowicjuszy.
Nico i Izabell rozglądali się po sali. Od ich strony czuć było dymem papierosowym, ulatującym w stronę eleganckiego sufitu. William nie przepadał za osobami używającymi tytoniu, sam zresztą nie palił. - Wybaczą państwo – zwrócił się do pozostałej dwójki. – Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja spotkać się i porozmawiać.
Po czym odwrócił się w stronę Jennifer i na niej skupił całą swoją uwagę. Z bliska wyglądała niezwykle pięknie. Wiliamowi przyszły do głowy porównania i zaczął komponować w myślach komplementy. Ale nim otworzył usta przyszło mu na myśl, że jeszcze za wcześnie na tego typu rozmowę. Komplement wypowiedziany nie w porę może wydać się nachalny i arogancki. Wiliamowi zależało na zachowaniu dobrego wrażenia. Więc zapytał tylko: - Na co ma pani ochotę? Woli pani spocząć czy może chciałaby panią obejrzeć siedzibę zakonu? – zapytał prowadząc ją w stronę środka sali bankietowej. |