Krzysztof obudził się. W głowie szumiało po ostatnim wieczorze. Mlasnął zdając sobie sprawę jaki nieprzyjemny posmak ma w ustach. „Dawno nie miałem aż takich snów. Czego ten gospodarz dolewa do wina” – pomyślał zapinając klamrę pasa.
Zszedł na dół sztywno i poprosił gospodarza o wodę. Gdy ją pił uświadomił sobie, jak dawno nie pił wody – nawet w bukłakach miał wino.
W każdej chwili był gotów do drogi.
Gdy jechali już, siedząc na wozie miał czas do kontemplacji. Przywołał w myślach więc swój sen, nie ze względów seksualnych, ale ta pulchniejsza z kobiet kogoś mu przypominała... Tak, teraz już pamiętał. To była ona. Otworzył złoty medalion i spojrzał w oczy przyglądającej się mu kobiecie.
Z zadumy wyrwał go głos mężczyzny: - Zaczyna się ściemniać, rozbijemy obóz, czy jedziemy przez całą noc?
Spojrzał nań chowając portret. - Chętnie bym się przespał. Byłbym za rozbiciem obozu - oznajmił.
__________________ "Precz z agresją słowną!
Przejdźmy do czynów!" - Labalve
Ostatnio edytowane przez Labalve : 02-03-2008 o 11:07.
|