Wątek: [D&D] Nowe Życie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2008, 00:00   #13
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Kąpiel w chłodnej, czystej wodzie otrzeźwiła wasze umysły. Wcześnie myślenie w pewnym sensie sprawiało wam trudność nie biorąc pod uwagę bólu głowy, który teraz ustawał. Gdy już umyliście się przyszła pora na ubranie się. Każdy z was mógł znaleźć w torbie coś na siebie. Po paru chwilach przybyła do was kobieta z ciemnymi falowanymi włosami, lekko zadartym nosem oraz wydatnymi ustami. Oczy miała brązowe, przenikliwe. Na lekko zarumienionych licach można było dostrzec nieliczne piegi. Ubrana była w jasno brązową bluzkę zapinaną na guziki z których kilka pierwszych od góry było odpiętych odsłaniając małą część wydatnych piersi, natomiast ciemne spodnie opinające sie na nogach i biodrach ukazywały kolejne walory kobiety. Przez ramię przewieszoną miała małą torbę z wyhaftowanym czerwonym krzyżykiem na samym środku. Szybko zbliżyła się do was i powiedziała:

Witam, nazywam się Lily. Mam się wami zająć...

Lily kolejno podchodziła do elfa, niziołka, gnoma i w końcu do człowieka przy którym wyraźnie się ociągała staranie bandażując wszystkie poważniejsze rany.

Wybacz Panie ale na Twej anatomii się nie znam więc nie mogę Ci pomóc. Jednak, gdyby potrzebne były Ci jakieś bandaże czy inne środki pierwszej pomocy zwróć się do mnie - powiedziała zwracając się do humanoidalnego drzewa - A teraz proszę za mną. Ben już na was czeka...

Istotnie sir Benthed siedział przy stole zastawionym dymiącym jeszcze jedzeniem oraz butelkami krwistoczerwonego wina. Lili odprowadziła was pod sam stół kręcąc podczas podróży biodrami to w lewo to w prawo po czym ukłoniła się i odeszła. Ben tymczasem wstał ukazując w pełni swą śnieżnobiałą koszulę ze złotymi zapinkami, ciemne proste spodnie otoczone w biodrach pięknie zdobionym pasem do którego przypięta była pochwa w której znajdował sie krótki miecz również zdobiony. Jego długie siwe włosy, które opadały mu po łopatki były spięte z tyłu głowy srebrną spinką. Nie tylko kolor włosów świadczył o wieku kupca. Twarz również naznaczona zmarszczkami oraz trudami życia pokazywała, iż człowiek ten przeżył już wiele wiosen. Budową ciała natomiast mógł się poszczycić. Wielu młodzianów mogło mu jej zazdrościć. Człowiek ten musiał być kimś w przeszłości.

Panowie usiądą. Nazywam się Benthed Tigkilor, ale mówcie mi Ben. I tak cała karawana tak o mnie mówi za moim plecami więc... nieważne. Siadajcie do stołu i najedzcie się. Musicie być głodni, dlatego sprawy ważne zostawimy na spacer po obiedzie. Zapraszam do stołu.

Na widok oraz zapach jadła żołądki zaczęły się wam kurczyć a brzuchy burczeć. W tej chwili myśleliście tylko o jednym - o jedzeniu...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciÄ…gle z metalu...
Kud*aty jest offline