Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2008, 00:13   #43
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Fillin usiadł obok Miyi, przygotowując się na słuchanie i analizowanie relacji dziewczyny w celu wyłonienia przyczyny bólu.
Każdy musi być maksymalnie sprawny-pomyślał, zaczynając skubać źdźbło trawy, gdy nagle położyła mu dłoń na karku, przyciągając do siebie.
Karczmarz nie opierał się, myśląc, że chce mu coś powiedzieć tak, by inni tego nie usłyszeli, ale pomylił się.
Zdał sobie z tego sprawę kiedy usta dziewczyny były coraz bliżej jego ust, a coraz dalej jego ucha. Wtedy skamieniał, sparaliżowany zaskoczeniem, ale ona dalej ciągnęła go do siebie.
Chwilę później czuł na swoich ustach jej usta składające się we wspaniały pocałunek, co spowodowało jeszcze większe odrętwienie, które szybko minęło.
Fillin poczuł krew uderzającą do głowy, piękny zapach Miyi, a w głowie eksplodowała feeria barw i nie pozostał jej dłużny.
Miał ochotę chwycić ją w objęcia i przylgnąć do niej mocniej, ale kiedy jego ręce podnosiły się, jedna z nich natrafiła na coś twardego i długiego.
Zastanowił się, lecz pocałunek skutecznie uniemożliwiał myślenie. Nie wiedział co to może być, jednakże odpowiedź sama przyszła do głowy.
Leinelieng.
Dosyć!-wrzasnął wściekle w swojej głowie, delikatnie, odsuwając się od Miyi, ale ona położyła głowę na jego kolanach, zaś przez jego twarz przebiegł grymas wyrażający równocześnie niezadowolenie jaki i radość, zwyczajowy uśmiech, ale szybko zniknął, pozostawiając jedynie szeroki, radosny uśmiech.
-Widzę, że już lepiej się czujesz. Cieszę się-zaśmiał się.
-Fillin....?-powiedziała zaskoczona, a karczmarz roześmiał się szczerze.
-Zgadza się, to ja-uśmiechnął się, patrząc w jej fioletowe oczy.
-Ja...widziałam szkarłat. Roztopił się w moich ustach jak gęsty, lepki płyn. Był taki delikatny...taki przyjemny. Jedyny. Najwspanialszy-mówiła półszeptem, a Fillin mimowolnie uśmiechnął sie jeszcze szerzej.
-A wcześniej? Wcześniej siedziałam sama, w ciemnej jaskini. Siedziałam i siedziałam. Nic nie robiłam, póki nie wstałeś. A potem nadeszła kolejna noc. A ja nadal czekałam w bezruchu. Trzęsąc się z zimna. Ale chłód minie, jeszcze trochę. Potem wstałeś Ty, i walczyliśmy...potem nie pamiętam. Widziałam krew na moich ustach, a gdy się obudziłam klękałeś nad trzema osobami, tymi rannymi. Następnie było to, co widzisz teraz...to wszystko co pamiętam-powiedziała, a oberżysta zmarszczył brwi w zamyśleniu.
-Nie mogę mówić o tym kim byłam nim mnie to wysłano... chyba...-dodała, mrużąc oczy, a Fillin pokręcił głową.
-Jeżeli nie możesz, to nic nie mów
-Ten owoc był . . . wspaniały. Miło by było skosztować go jeszcze raz-dodała po chwili, a karczmarz poczuł ochotę spełnić pragnienie Miyi, ale szybko położył dłoń na swoim mieczu. Dawał mu spokój i zdolność chłodnego myślenia. Karczmarz uśmiechnął się ponownie.
-Lepiej nie-pogładził włosy dziewczyny, a następnie podniósł głowę, patrząc na gwiazdy i delikatnie zdjął dziewczynę ze swoich kolan, kładąc na ziemi, a kiedy to zrobił, podszedł Valar.
-To płatki białego Merdu. Powinny zapewnić jej spokojny i leczniczy sen. Może to ją uśpi. Niema sensu zostawiać jej dzisiaj na warcie-rzekł, a Fillin skinął głową.
-Weź to i śpij spokojnie-uśmiechnął się, podając Miyi woreczek, a Valar siedział już przy ognisku.
Fillin wstał, przeciągając się, gdy Łowca ponownie do niego podszedł.
-Możemy porozmawiać?-zapytał, a karczmarz powoli pokiwał głową. Odeszli razem kawałek dalej, gdzie Redslinger zaczął:
-Martwię się o Słonko… Nie dziwi cię to, że w ogóle nie śpi? Nie dziwi cię jej niewinny wygląd i zupełnie nie pasujące do niego umiejętności? Większość mojego życia walczę z demonami, potworami i całym innym ścierwem tego świata i modlę się o to, żeby nie doszło do sytuacji, w której będę musiał ją zabić… A uwierz mi, zrobię to jeżeli okaże się jakimś pomiotem zła. Wiem, że Alaron nie mógł się pomylić co do jej osoby ale wolał bym wiedzieć coś o niej, żeby mieć podstawy żeby jej zaufać…-Fillin patrzył wielce zaskoczony.
-Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że nie śpi w nocy, a jej umiejętności, rzeczywiście są dziwnie duże, ale nie narzekam na to-potarł brodę w zamyśleniu.
-Poza tym szczerze mówiąc to nie Alaron wybierał tylko ja za pomocą Wisiora Prawdy, ale Wisior jest artefaktem i on się nie myli-westchnął, spoglądając na Miyę.
-Niestety może też być Demonem, bo jedynym ograniczeniem były kwalifikacje i zdolności, a nie to czy ktoś jest dobry czy zły. Gdyby w "Trzech Monetach" siedział Lord Demonów, Wisior wskazałby również jego-uśmiechnął się smutno, a następnie poklepał towarzysza po plecach, wracając do ogniska.
-Ja trzymam wartę przez całą noc, więc śpijcie spokojnie-to powiedziawszy usiadł w cieple ognia twarzą do Miyi, a następnie wyjął Leinelienga.

Księżyc przesunął się po nieboskłonie, obwieszczając godzinę drugą.
Fillin patrzył przez cały czas na dziewczynę, która dalej nie spała, mimo iż wzięła zioła Valara.
Kim ona jest? Demonem czy Aniołem. Jestem skłonny ku temu drugiemu, ale niektóre Demony ciężko rozpoznać. Boginią, ani Tytanem nie jest. To musi być Anioł ub Demon-myślał.
Nagle ognisko buchnęło ogromnym płomieniem i gdyby karczmarz w porę nie odskoczył niewątpliwie by go spaliło.
Karczmarz rozejrzał się i zobaczył, że nikt już nie śpi. Skrzywił się i gestem wskazał, żeby wszyscy wstali i dobyli broni. Leinelieng już był w jego dłoni i przygotowany do walki lśnił złowieszczo, mieniąc się refleksami w świetle ogniska, które wróciło do normalnych rozmiarów. W tej chwili wydawał się żyć własnym życiem, śmiejąc się.
Fillin wszystkich szybko przywołał do siebie.
Chwilę później w lesie zaczęło coś się poruszać. Dało się zauważyć różne postaci. Jedne były groteskowo powykręcane w formie bestii, inne do złudzenia przypominały ludzi, jeszcze inni wyglądali jak ludzie, jednakże urodą przewyższającą nawet Elfią, a także istoty podobne do bardzo małych Gigantów. Jeden z nich wkroczył na polanę w całym uzbrojeniu. Jego zbroja była koloru najgłębszej nocy, zaś przez szpary na oczy widać było płonący wewnątrz ogień.
Demony.
-Kogo my tu mamy? Fillin z przyjaciółmi-rzekł drwiąco.
-Czyżby Gahard? Kopę lat. Wtedy jednak staliśmy po jednej stronie-rzucił kąśliwie karczmarz.
-Tak, ale wtedy popierał was Felgrand. Wiesz dobrze, że nigdy za tobą nie przepadałem-machnął ręką.
-Czyżby wyłom buntowników wśród Demonów?-zapytał.
-Tak jakby, ale tym razem to my dojdziemy do władzy, a nie Felgrand. Będziemy do niej dążyli nawet po trupach w tym waszych i nawet wasz Druidek was nie ochroni. Czyżbym się mylił? Jest tu gdzieś, bo go nie widzę-warknął, a Fillin cofnął się o kilka kroków i stanął obok Paks, obejmując ją w pasie i tuląc się to niej.
Wśród Demonów wybuchły śmiechy.
-Znalazłeś sobie kobietę! A myślałem, że szukasz Oreany-zaśmiał się Gahard, a Paks mogła po raz pierwszy zobaczyć w oczach Fillina żądzę mordu, czystą nienawiść, bezgraniczną furię oraz stalowy, nieugięty wyraz determinacji w oczach. Mogła zobaczyć również, że walczy z samym sobą, żeby nie rzucić się bezmyślnie na przeciwnika i wygrał, gdyż trzęsącym się z furii głosem rzekł:
-Przepraszam, że cię narażam, ale trzeba powiadomić Alarona. Sami sobie nie poradzimy-wyszeptał jej do ucha, po czym pochylił głowę nad piersiami Półelfki.
-Alaron Elessedil nigdy by nie zdradził was, Demonów. Dlaczego wy zdradziliście jego, atakując jego przyjaciół. Jesteście buntownikami Demonów, ale chodzi już o samą zasadę nie zdradzania sojuszników.
Napadasz nas w nocy na polanie leżącej w depresji, tylko pół dnia drogi od portu. Postaw się Alaronowi albo Silvarinowi. Ty Gahardzie, nie masz odwagi, bo wiesz, że każdy z nich wykończyłby w pojedynkę twoją żałosną grupę buntowników
-cały czas pochylał się nad piersiami Półelfki, żeby Alaron dobrze go słyszał, po czym wyprostował głowę.
Paks nie mogła już nic wyczytać z jego twarzy, gdyż była kamienna, a oczy pokazywały jedynie stalowy wyraz determinacji.
Fillin odkleił się od Paks i dumnie wyszedł przed grupę z Leineliengiem w ręku.
-O czym ty mówisz żałosny ludziku?-warknął Gahard.
-Mówię, że zdołam cię pokonać bez większego problemu w uczciwym pojedynku. Niestety nie wiesz co to jest uczciwość-odparł Fillin z jawną pogardą w głosie.
-Jesteś zwykłym tchórzem łapiącym się każdej możliwości, żeby wygrać, bo wiesz, że w uczciwym pojedynku nie masz najmniejszych szans, szczególnie ze mną-mówił oberżysta.
-Jak śmiesz do mnie tak mówić żałosny malcu-powiedział wściekle Gahard, wyjmując swoje idealnie czarne ostrze.
-Zatem zmierzmy się-uśmiechnął się zawadiacko Fillin stając z Leineliengiem w pozycji bojowej. To samo uczynił Demon, a następnie stanęli naprzeciwko siebie.
Gahard był prawie dwa razy wyższy od karczmarza, mimo iż ten był wysoki.
Fillin zwyczajowo skłonił się i przyjął pozycję bojową i wtedy spadł na niego miecz, przed którym ledwo zdołał umknąć i natychmiast wyskoczył w górę, rozcinając klatkę piersiową razem ze zbroją, a kiedy wylądował, spojrzał na swoje dzieło.
-Nie dorastasz do pięt Levionusowi-prychnął pogardliwie Fillin.

Nagle rozległ się śpiew. Niski, głęboki głos rozlegał się po całej polanie. Nie miał źródła, a jednak był głośny i wyraźny. Skądś znaliście ten głos. Przypomnieliście sobie, że ten głos należy do Alarona.

Wrzuta.pl - chora� gregoria�ski

Dało się również usłyszeć drugie przesłanie "Demony powiadomione, nie długo przybędą".
Demony na polanie zasłoniły uszy, żeby nie słyszeć ani pieśni, ani głosu Druida, ale nie dało się. Gahard kulił się na trawie.
-Dalej ją szukam-powiedział do Demona, po czym zamachnął się i odciął mu głowę.
Reszta widząc śmierć swojego przywódcy rzuciła się naprzód, ale nie zdążyli dobiec, gdyż ogień zniknął, a w jego miejscu pojawił się krwistoczerwony portal, a Demony zatrzymały się w obawie.
-Idziemy-zaśmiał się Fillin wchodząc ostatni. Ostatnim co można było zauważyć to wielka świetlista kula uderzająca w Demony, które zginęły.
Pojawili się w holu głównym jakiegoś budynku. Panowała tu czerwień i nawet ściany były w tymże kolorze.
Wewnątrz porozstawiane były puste zbroje. Naprzeciwko was były schody, prowadzące w górę do wielkich wrót. Za wami była ściana, a po lewej i prawej widniały drzwi. Staliście na miękkim dywanie i rozglądaliście się, gdy zauważyliście, że jest was o jedną osobę więcej, niż weszła do portalu.
Był nią przystojny, wysoki, czarnowłosy mężczyzna, patrzący razem z wami
-Piękne, prawda?-zapytał poważnym głosem.
-Zgadza się. To jest Tenvinial, humanoidalny Demon wyższej grupy. Te Demony, które tu są, są po naszej stronie, więc nie bójcie się, nic wam nie zrobią. Dlatego też wy nie macie prawa zrobić im krzywdy. Osoba która choć spróbuje zabić jednego Demona, nawet Demoniego karalucha, zginie z mojej ręki zanim zginę ja, bo to ja jestem za was odpowiedzialny w tym świecie.
Są po naszej stronie między innymi dlatego, że wszyscy popieramy Alarona z takich czy innych względów. Tenvinialu, chcielibyśmy odpocząć. Możesz?
-mówił radośnie Fillin.
-Jasne-powiedział.
-Za mną proszę-dodał, prowadząc do drzwi na prawo, gdzie zeszliście na dół. Tam było sześć komnat.
-Wybierzcie sobie którąś. Tymczasem muszę was przeprosić-to powiedziawszy, zniknął.

Valar:
Byłeś nieufny w stosunku do Demonów, jednakże za jeden wybryk mogłeś stracić głowę zarówno ty, jaki i Fillin. Głupi nie byłeś, więc nikogo nie atakowałeś.
Wszedłeś spokojnie do jednego z pomieszczań, a tam czekała Demoniczna kobieta, nalewając wina do dwóch kielichów, a następnie podeszła do ciebie.
Była to ponętna brunetka w skąpym stroju. Wyglądała jak najbardziej pociągająco w całej swojej okazałości. Z pewnością można było powiedzieć o niej, że jest piękna.
-Witaj! Wypijmy i pokażę ci najskuteczniejsze metody odpoczynku-wcisnęła ci kielich w dłoń, po czym przylgnęła do ciebie, wodząc palcem po twojej szyi.

Revan:
Kolejny pokój należał do ciebie. Ty również zamknąłeś za sobą drzwi i oparłeś się o ścianę z powodu ukłucia w okolicach żeber i nagle poczułeś, że ktoś obejmuje cię w pasie.
Odwróciłeś się szybko i stwierdziłeś, że stoi przed tobą Demoniczna kobieta o płomiennie rudych włosach z bardzo dużym dekoltem. Spojrzała na ciebie z zagadką w oczach, a następnie złożyła ci pocałunek na ustach, ciągnąc w stronę łóżka.

Miya:
Weszłaś do pokoju i ku swemu zdumieniu stwierdziłaś, że stoi tam wysoki, szczupły brunet, z założonymi na piersiach rękami.
-No, no, nie sądziłem, że przyjdzie takie cudo-uśmiechnął się kusząco, po czym podszedł do ciebie i objął, bawiąc się twoimi włosami. Nawet nie wiedziałaś kiedy jego usta znalazły się na twoich, składając namiętny pocałunek.

Paks:
Kolejny z pokoi należał do ciebie, ale kiedy tylko weszłaś, zobaczyłaś Demona o kasztanowych włosach. Krążył powoli wokół ciebie, coraz bardziej się zbliżając, a kiedy był na odległość niespełna pół metra, przyciągnął Półelfkę do siebie, składając długi pocałunek na ustach kobiety.

Fillin wszedł do ostatniego z pokoi, gdzie również zastał kobietę, ale kompletnie ją zignorował.
-Daj mi odpocząć, bo zwrócę się do Felgranda, że nie dajesz mi spać-mruknął, a Demoniczna kobieta zniknęła z niezadowoleniem na twarzy.
Karczmarz zaśmiał się do siebie, kładąc się i zamykając oczy.
Nagle zerwał sie na równe nogi. Zapomniał o Avarinie, który pozostał w lesie.

Avarin:
Poszedłeś się przejść, gdyż nie chciałeś zasnąć. Pogrążony w swoich myślach chodziłeś po niewielkim lasku, aż w końcu straciłeś rachubę czasu. Nieba nie wyło widać, a jedynie światło księżyca i gwiazd przebijało sie przez listowie drzew.
W pewnym momencie usłyszałeś śpiew, który nie miał źródła, a jednak był głośny i wyraźny.
Coś w tobie zaczęło wić się i kulić z bólu, ale ty niczego takiego nie odczuwałeś. Nic nie zaczęło cię boleć, a wręcz przeciwnie, ponowie bezgraniczny spokój zagościł w tobie.
Postanowiłeś wrócić na polanę, ale dalej nie chciałeś zasnąć.
Nagle rozległ się błysk od strony obozu. Pospieszyłeś tam, gdzie dotarłeś zaledwie po chwili.
Twoim oczom ukazało się pełno trupów należących do Demonów. Były wśród nich stworzenia od groteskowo powykręcanych bestii do stworzeń przypominających małe Giganty, zaś na środku leżał jeden z nich w czarnej zbroi bez głowy.
Potem stało się coś jeszcze dziwniejszego. Trawa zaczęła falować, jak podczas porywistego wiatru, chociaż po nim nie było nawet śladu.
Ciała Demonów również zaczęły falować, a w miejscu gdzie były ciała, pojawiły sie głazy, które też zaczęły falować oraz rozsypywać, zamieniając w ziemię.
Wiedziałeś, że to działania Alarona, ale po drużynie nie było nawet śladu. Na środku dalej płonęło ognisko.
Postanowiłeś poszukać jakiegoś źródełka oraz drzewa z owocami, więc ponownie udałeś się w las.
Pięć minut marszu dalej dostrzegłeś strumyk, a wokół niego krzewy z porzeczkami oraz jarzynami. Do tego w ziemi dostrzegłeś jakieś bulwy. Prawdopodobnie, gdybyś je wyciągnął, umył i upiekł na ognisku to można by było niezgorsze danie urządzić.
Niestety drzewa owocowego nigdzie nie było.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 01-03-2008 o 13:11.
Alaron Elessedil jest offline