Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2008, 02:30   #3
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Wilczka uwielbiala magiczne chwile nocy, gdy wraz z Papym siadala przed malym kominkiem i rozkoszowala sie podgrzanym uprzednio mlekiem z odrobina miodu lesnych pszczol. Wszystko wydawalo sie o wiele prostrze. Las spiewal swa odwieczna piesn o zyciu i towazyszacej mu smierci. Wsluchana w jej slowa wychwycila niespodziewanie zaklucenie. Gdzies w poblizu czesc drzew krzyczala z bolu. Papy nerwowo zastrzygl uszami gdy zerwala sie z bujanego fotela lapiac pospiesznie swoj kij.

- Musimy isc.. Las placze.

Wyjasnila towarzyszowi wybiegajac na spotkanie mroku. Biegla gnana strachem. Jej stopy odziane w miekkie trzewiki nie czynily halasu ni szkody poszyciu. Lesna zwierzyna nie uciekala przed nia bo i niczego zlego nie mogla sie po niej spodziewac. Byla tu juz dlugo, znala kazdy zakatek i szczerze kochala. Teraz ktos ponownie osmielil sie niszczyc to co najpiekniejsze. Szczek stali uderzajacej o stal. Okrzyki mezczyzn podnieconych wlaka, a gdzies wsrod tego placz.. Rozpaczliwy placz i prosba o ratunek. Prosba kierowana do niej. Jak smieli. Ilez to razy zwracala sie z prosba do krola aby zakazal tego typu zabaw. Ilez to razy tlumaczyla mu bol i smutek jaki ogarnia las. Przez chwile byl spokoj, lecz tylko przez chwile. Teraz znow poczeli nawiedzac to swiete miejsce raniac stuletnie deby i ich mlode potomstwo. Nie dzisiaj.... Czujac w sobie wiare i zaufanie jakim obdarowala ja natura wyszla powoli zza zaslony drzew. Nie zauwazyli jej na samym poczatku, lecz jak dlugo mozna nie zwracac uwagi na mloda, skapo odziana istote stojaca niemal bezbronnie na skraju polany. To byli niemal sami mezczyzni. Roznily ich rasy z jakich sie wywodzili, lecz cos mieli wspolnego. Wlasnie teraz owo cos poczelo sie wnich budzic. Rozgrzani walka, podnieceni wspolzawodnictwem upatrzyli nowa ofiare. Ofiare?! Juz ona da im taka ofiare, ze nie beda wiedzieli gdzie maja....

- Szumie wiatru wsrod listowia urzycz mocy tej, ktora cie wola.

Wlosy lekko poczely jej falowac. Wyciegnela dlon przed siebie czujac jak jej cialo unosi sie zawladniete sila, ktora przywolala. Byla ogromna, wieksza niz kiedykolwiek. Usmiechnela sie widzac ich przerazenie. Zatem slyszeliscie o strazniczce tego przybytku. Dobrze.. Posmakujcie zatem jej gniewu.
Potezny podmuch wzniosl ich w powietrze. Slyszala krzyki, przeklenstwa, wreszcie.... cisze. Radosny usmiech zagoscil na jej ustach by po chwili przerodzic sie z ponury grymas. Tego juz bylo za wiele. Do tej pory prosila, niemal blagala. Wystarczy.

~ Wilczko..?

- Ruszamy.


Nie potrzebowala wracac do swej samotni gdyz przy sobie miala wszystko co bylo jej potrzebne. Przez chwile skupila sie na sobie, a jej rysy twazy i postura poczely sie zmieniac. Zamknela oczy, a gdy je wreszcie otworzyla byly one oczyma malej dziewczynki o wilczej aparycji. Jej ulubiona forma. Usmiechnela sie dosiadajac Pape'go.


~ Hmm... Gdzie zatem?

- Do miasteczka.

~ Jestes pewna?

- Mhm... Mam tego dosc Papy. Oni rania drzewa, a on nic nie robi... Ja... Ja musze cos wymyslic. Moze trafie na innych o takim jak ja zapatrywaniu. Tylko....


~ Nie znamy miasta, ani istot w nim zyjacych..

- Mhm...

~ Moze lepiej bedzie gdy najpierw odwiedzisz maga..?

Spojzala zaskoczona w dol, na swego towarzysza. Maga? Maga z wierzy? Ale...

- Wlasciwie... To chyba nawet po drodze.

~ Zatem ruszajmy.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline