Białogłowa
Uspokoiła się trochę i otarła twarz z łez. Wyprostowała się i spojrzała na twarze wszystkich zebranych. Kiedy już dość długo zbierała się do odpowiedzi i już miala coś powiedzieć - znowu wybuchnęła płaczem. Venefica podeszła do niej wychodzac zza pleców czarodzieja. Uśmiechnęła się do Białogłowy jak do dziecka i otarła jej wielkie łzy spływające po policzkach.
- Skoro już tu jesteśmy, to pomożemy ci. Niczego się nie obawiaj. Cokolwiek siedzi w tej wiezy, jest zamknięte i spokojnie możesz nam o tym opowiedzieć. No, to jak? Uspokój się już i mów.
Królewna po kilku kolejnych chwilach uspokoiła sie całkowicie i zaczęła mówić:
- Kiedy byłam mała moja mama zmarła, a ojciec ożenił się z inną kobietą. Ona... ona okazala się szaloną czarownicą i próbowała mnie zabić. Nie robiła tego osobiście, ale zapłaciła jednemu myśliwemu, żey mnie zabił. Na szczęście Rufus znał mnie i mojego ojca, pozwolił mi uciec i nie zabił mnie. Moja macocha dowiedziała się o tym i ścigała mnie bardzo długo. Wreszcie prawie udało jej się mnie otruć, ale mój ojciec dowiedział się o wszystkim i kazał ją pojmać. Ona urządziła sobie w zamkowej wiezy swoją czarnoksięską siedzibę i stamąd czarowała. Zabiła wielu naszych ludzi i nie dało jej się stamtąd wyciągnąć. Dlatego ojciec kazał zamknąć wieżę i zapieczętować ją magicznie, żeby tamta zła kobieta nigdy się stamtąd nie wydostała. No i od tamtej pory mój ojciec zachorowal i tak bardzo się o niego boję... Błagam was! Pomóżcie mu! Idźcie do tej wieży i zabijcie tą wiedźmę!
Słowa Białogłowy rozeszły się echem po sali, w której zapadła nieprzyjemna cisza... |