Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2008, 18:01   #101
Durendal
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Carlos spał wpatrując się w ciało nieprzytomnej elfki. Było ciemno ale jego oczy bez najmniejszego problemu przebijały nawet najgłębszy mrok. Uśmiechnął się szeroko odsłaniając oślepiająco białe, długie kły. On człowiek nocy stał się teraz jej panem, stworzeniem utkanym z czystego mroku, wolnym i sinym. Przypomniał sobie wydarzenia które jeszcze nie dawno rozegrały się w jego pokoiku w małej leśnej chatce. Ból kiedy kły zatopiły sie w jego szyi a potem coraz silniejsze uczucie przyjemności zagłuszające stopniowo ból aż do jego całkowitego ustąpienia. A potem lot i to niesamowite wrażenie lekkości i szybkości gdy jego ciało przemienione w mgłę sunęło przez noc do zamku. I teraz ta komnata, miejsce ze snu który tylko wydawał sie być koszmarem. A w niej nagroda, królewski pokarm dla duszy i ciała. Przysunął się bliżej sycąc oczy widokiem. Czuł krew krążącą w jej żyłach i wtedy po raz pierwszy poczuł pragnienie. Przysiadł na krawędzi łoża i dotknął skóry elfki ciesząc dotyk jej aksamitem. Przesunął palcami po jej ręce i ramieniu by zatrzymać się na szyi. Wyczuł pulsowanie i aż zadrżał tak silne stało sie jego pragnienie. Z uśmiechem schylił się powoli ku jej szyi wplatając palce w rozsypane po pościeli włosy, świadomie przedłużał te chwilę drażniąc nozdrza zapachem ciepłego ciała. Wreszcie rozwarł szczęki i powoli zatopił kły w łabędziej szyi. Jego usta wypełniły się metalicznym, słodkawym smakiem krwi i aż zadrżał z rozkoszy czując jak ten smak rozpływa się po całym jego ciele. Pił powolutku by nie zmarnować ani kropli. Po dłuższej chwili wielkim wysiłkiem woli powstrzymał się i oderwał usta od szyi Lialam. Nie chciał przecież jej zabić, jeszcze nie... Instynktownie oblizał ranę po ukąszeniu która natychmiast przestała krwawić. Przesunął językiem po wargach. Odrzucił głowę i zaśmiał się cicho. Czuł ciepło krwi rozpływające się po całym ciele i podążającą za nim siłę. Z rozbawieniem pomyślał o włoskim najemniku. Zapewne teraz śpiewa jakąś patetyczną aż do zemdlenia pieśń o utraconej ukochanej. Roześmiał sie ponownie szczerze ubawiony tym obrazem. Wiedział że znalazł wreszcie swoją drogę i swoje przeznaczenie. Był szczęśliwy półleżąc obok pięknej elfki, czując wciąż smak jej krwi w ustach i śmiejąc się z jej kochanka płaczącego pewnie z rozpaczy. Wciąż chichocząc przyciągnął kobietę do siebie pokrywając jej szyję i ramiona pocałunkami. Była teraz jego własnością więc zamierzał to wykorzystać do końca.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline