Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2008, 03:18   #45
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Chwyt? Przepraszam, za moją wielką niewiedzę, ale jeszcze nigdy tu nie byłam. Nie znam norm tego świata, czuję się tu dziwnie... Wybacz mi, jeśli Cię denerwuję...naprawdę nie chce...

Slowa dziewczyny powoli docieraly do umyslu Paks. Nie zna norm tewgo swiata? Nigdy tu nie byla? Kim ona wlasciwie jest?! Polelfka pokrecial glowa starajac sie to wszystko poukladac. Gdy Miya wstala, ta poszla w jej slady. Zastanawiala sie przez chwile czy odezwac sie, ale w koncu zrezygnowala. Nie byla pewna co takiego miala by powiedziec. Westchnela.

-Ja trzymam wartę przez całą noc, więc śpijcie spokojnie.

Glos Fillina wyrwal ja z otepienia. Skinela mu glowa na znak zgody i wrocila na swoje poslanie. Nie chcialo sie jej spac. Katem oka obserwowala jedyna towarzyszke tej wyprawy. Moze faktycznie potraktowala ja nieco szorstko... Jezeli jest istota pochodzaca z innego swiata to faktycznie moze jej byc nieco ciezko.

- Robie sie miekka...

Mruknela wstajac i wyjmujac zapasowy plaszcz z plecaka. Nieco sztywnym krokiem ruszyla w jej strone wyciagajac go przed siebie.

- Masz... marzniesz.

Odczeka, az Slonko (o bogowie) wezmie od niej owa nietypowa galazke oliwna , a nastepnie szybko zmyla sie na swoje miejsce. Zachowujesz sie jak idiotka droga Paks. Zla na sama siebie ze zloscia naciagnela koc na glowe.

Niespodziewanie plomienie w ognisku wystrzelily w gore z niezwykla moca. Zdezorientowana odrzucila nakrycie spogladajac na Fillina, ktory wlasnie przywolywal wszystkich do siebie dobywajac jednoczesnie miecza.

- Bosko..

Rzucila sarkastycznie podchodzac do reszty z obnazonym mieczem. Na wrogow nie trzeba bylo dlugo czekac. Paks przylapala sie na tym, ze z niedowierzaniem wlepia oczy w owe dziwne stwory majaczace na skraju lasu. Do tej pory miala czynienie jedynie z istotami nalezacymi do tego swiata. Byly zle, czesto okrutne, ale... Widac jednak Fillin znal je, a one najwyrazniej dosc dobrze znaly jego. Rozpoczeli dialog, ktoremu przysluchiwala sie z zainteresowaniem gotowa na ewentualny znak do ataku. Jakiez bylo wiec jej zdumienie gdy karczmarz przylgnal do niej tulac sie zupelnie jakby byla jego kochanka.

-Znalazłeś sobie kobietę! A myślałem, że szukasz Oreany..

Gdyby owa istota mogla zobaczyc wyraz oczu mezczyzny zapewne juz by jej tutaj nie bylo. Czysta, niczym nie skrywana rzadza mordu niemal je rozswietlala. Mimo iz starala sie to powstrzymac, drgnela.

-Przepraszam, że cię narażam, ale trzeba powiadomić Alarona. Sami sobie nie poradzimy.

Chciala powiedziec "wiem" jednak ograniczyla sie do polozenia dloni na jego glowie tak, iz wygladalo jakby zmusila go do schylenia sie ku jej piersia. Jednoczesnie poslala istocie dumne, acz zlosliwe spojzenie. Czula oddech Fillina na nagim ciele piersi. Bylo to niepokojace uczucie. Przypominalo o tym, ze od dawna nie kosztowala urokow mezczyzny. Na szczescie nie trwalo dlugo. Karczmarz wyprostowal sie, a ona ze zdziwieniem stwierdzila, ze chce aby powrocil do poprzedniej pozycji. Glupiejesz dziewczyno. Zrugala sie w myslach sledzac klutnie. Stoisz w obliczu przewazajacego liczebnie wroga, a jedyne o czym mozesz myslec to miekkie lozko i gorace cialo kochanka. Lepiej zmien profesje i to szybko. Kolejne wypadki nastapily po sobie zbyt szybko by zdazyla zareagowac. Walka, spiew Alarona, portal. Podazyla za reszta niemal odruchowo nie do konca rozumiejac co wlasciwie sie dzieje.
Wyladowali w czyms co okreslila mianem Holu. Czarne sciany polyskiwaly lekko w swietle pochodni. Miekki dywan tlumil wszelkie odglosy. Paks z uwielbieniem podziwiala to miejsce. Bylo takie... majestatyczne.

- Piękne, prawda?

Malo brakowalo, a podskoczyla by niczym plochliwa dziewczynka. Mezczyzna, ktory wypowiedzial te slowa wprawil ja w jeszcze wieksze zdumienie niz samo miejsce. Przystojny, czarnowlosy. Cos w niej drgnelo i poczula, ze lekko sie rumieni. Idiotka, idiotka, idiotka.... Powtarzala w duchu idac za reszta. Glupi podlotek. Niewyzyta smarkula. Powtarzala wchodzac do pokoju. Takie powinno trzymac sie w klatkach wraz z..... demonem? Zdziwiona przystanela w pol kroku widzac iz nie jest sama.


Spogladala niespokojnie na krazacego wokolo mezczyzne. Nie byla pewna czy chce ja zaatakowac czy tez.... Jednak to drugie, uznala gdy jego usta spoczely na jej wargach. Dlugi, goracy pocalunek calkeim odebral jej sily. Cicho jeknawszy przywarla mocniej do jego perfekcyjnego ciala. Ciche westchnienie bylo jedynym dzwiekiem jaki zdolal wyrwac sie z jej piersi. Nie byla pewna co sie z nia dziaje, chociaz z drugiej strony... Czyz nie bylo to ucielesnienie jej marzen? Czy nie tego wlasnie pragnela od dlugiego czasu? Czy nie trzymala siebie w ryzach tylko dlatego, ze uznala odnalezienie brata za rzecz najwazniejsza?

- Nie.. Prosze...

Zdolala jakims cudem oderwac sie od niego i cofnac krok do tylu. Czula jak krew pulsuje w jej zylach niosac goraczke, ktorej pragnela sie poddac. Spogladajac na demona ostroznie odlozyla miecz by nastepnie zabrac sie za ubranie. Najwyrazniej wyczul jej wachanie polaczone z pragnieniem. Powoli, aby jej nie przestraszyc podszedl delikatnie chwytajac dlon, ktora wlasnie niezrecznie probowala odwiazac rzemien gorsetu. Uniosl ja wyzej, wprost na spotkanie swych ust. Zadrzala, na co zareagowal usmiechem.

- Slodka...

Mial gleboki, namietny glos. Nie mogla oderwac oczu od warg wciaz muskajacych skore, jej skore. Odpowiedzila mu cichym jekiem.

- Pozwol, ze ja to zrobie.

Nie czekajac na jej pozwolenie sprawnie rozprawil sie z przeszkoda. Wkrotce stala przed nim naga, bezbronna i.... chetna. Gleboki oddech. Usmiech.

- Demony to dosc.... goscinne istoty.


Rozesmial sie glosno, a ona wkrotce do niego dolaczyla. To wlasnie ow wybuch radosc rozbil wszelkie tamy jakie postawila. Zycie jest za krotkie, a loze zdecydowanie zapraszajace. Nie trwalo zatem dlugo gdy sie w nim znalazla. Wprawne gladzil kazdy skrawek jej ciala rozbudzajac to znow przygaszajac. Byl wspanialy. Pod swymi dlonmi czula drgajace miesnie i zar. Jego oczy plonely, usta zas palily skladajac namietne pocalnki w najskrytszych partiach jej jestestwa. Wygieta w luk przywitala pierwszy wybuch. Swiat wokolo zawirowal barwami. Nie byla pewna gdzie sie znajduje ani co sie z nia dzieje. Zupelnie jej to tez nie obchodzilo. Byla uczuciem, radoscia, pragnieniem, szczesciem i krzykiem wyrazajacym wszystkie te uczucia. Gdy wszystko poczelo opadac jeknela zawiedziona by szybko powtorzyc ten jek, jednak juz w innej formie. Byl w niej. Niczym fala, ktora raz po raz nawiedza zlocista plaze tak on unosil sie i opadal w odwiecznym rytmie natury wznoszac ja ku szczytom. Ile ich bylo... ktoz zliczy? Kochali sie dlugo, namietnie. Raz powoli obdarowujac nawzajem delikatnoscia. To znow dziko, z pasja. Gdy wreszcie po ostanim wzlocie opadli bezwladnie na zburzona posciel czula, ze znalazla szczescie. Ow nieznany jej demon obdarowal ja tym, czego nigdy nie potrafil dac jej elfi czy tez ludzki mezczyzna. Lezac na boku bezwiednie gladzila skore jego torsu. Nie pozostawal jej dluzny wolno gaszac resztki zaru jaki wzbudzil. Przeciagnela sie przyjemnie rozleniwiona.

- Mrrr.. Zdecydowanie mi sie tu podoba.

Rzucila ze smiechem siadajac na nim okrakiem i lekko drapiac.

- Myslisz, ze bede mogla tu zostac? Gdy to wszystko sie juz skonczy? Lub chociaz pobyc przez dluzszy czas? Rok, dwa... kilka lat? Jak brzmi twe miano?

Rozesmial sie nim odpowiedzial na ostatnie z pytan.

- Sanasjel.

Silnym, acz nie sprawiajacym bolu ruchem przyciagnal ja blizej wprost na spotkanie swych ust.

- A ty zadajesz za duzo pytan....

Zatem przestala otrzymujac w zamian nagrode. Pozniej zas kolejna ... kolejna .. kolejna......
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline