Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2008, 09:40   #151
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Zejście z Shiro Togashi, terytorium Klanu Smoka; 3 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

Uuuuu....
wypełniła głębie pustki w głowie małej Togashi gdy za wszelką cenę próbowała odzyskać równowagę i z grubsza przewidzianą przez naturę pozycję podróżowania ciała ludzkiego. Przesunęła się do przodu i obijając jedną dłonią od powierzchni pokrytego śniegiem stoku przeniosła ciężar ciała ponownie na nogi. Hałas. Drżenie. Panika zwierząt. Lawina. Mając nadzieję, że za nieoczekiwaną atrakcją stoją zaledwie, zawsze jej towarzyszące, ale ostatnio będące w drugim szarego zagrożeń Fortuny, a nie wypominający jej brak porannego treningu Ojiisan, podjęła oczywistą w tej sytuacji decyzję...
Wykluczając stanie w miejscu i wybieganie lawinie na przeciw, ucieczka w dół zbocza była następna na liście irracjonalnych reakcji. Mgła zasłaniała wszystko na tej karkołomnej trasie, a i nie potykając się niemal pewnym było, że tocząca sie masa śniegu, lodu i kamieni, przyspieszająca, w przeciwieństwie do męczącego się człowieka, z każdą chwilą, przegoni i nawet jeśli nie zabije samym swym impetem to pogrzebie żywcem pod zwałami zbitej powierzchni skazując na powolne uduszenie. Jedyną nadzieją było zejście jej z drogi. Niewielka postać ruszyła biegiem w bok zbocza kurczowo chwytając się nadziei, że lawina, wywołana prawdopodobnie przez zwierzęta, była zdarzeniem na tyle lokalnym by szybko znaleźć się na jej obrzeżu. Nawet jeśli miała by nie umknąć całkowicie z drogi pędzącego śniegu liczyło się zejście z trasy jego głównego poruszającego sie nurtu. Brzegi lawiny na ogół poruszały na boki dając szansę na uniknięcie drogi w dół zbocza z resztą lawiny jak i cieńszą warstwę śniegu w przypadku przysypania. Z jedną dłonią zaciśniętą na powierzonym jej tubusie, jakby z obawy, że trzymający go pasek może zawieść i drugą przyciskającą do boku daisho, koncentrowała się jedynie na jak najszybszym biegu po tym niegościnnym terenie wtłaczała całe dostępne rezerwy w swe i tak umęczone ciało...
 
carn jest offline