Duncan przez moment bez słowa wpatrywał się w stojącą przed nim parę. W jego oczach widniało wyraźne zainteresowanie. I błysk, którego w pierwszej chwili nie można było rozpoznać.
- Czy mógłbym was namalować? - spytał impulsywnie. - Stanowicie wspaniałą parę!
W tej chwili połapał się, że nie w ten sposób powinien zaczynać rozmowę.
- Wybacz... Wybaczcie - poprawił się. Nie bardzo wiedział, jak traktować wierzchowca dziwnie wyglądającej rozmówczyni, więc żeby nie wyjść na głupca wolał zachowywać odpowiednie formy. - Zboczenie zawodowe.
Zorientował się, że znów palnął głupstwo. Poprawił odruchowo długie, jasne włosy, o barwie wpadającej miejscami w popiel. Odsłonił przy okazji uszy, których kształt wyraźnie wskazywał na to, że ów wysoki, szczupły mężczyzna wbrew pozorom człowiekiem nie jest.
- Jestem malarzem - wyjaśnił. - Uwielbiam przenosić na papier piękne i interesujące rzeczy, a wy stanowicie wspaniałe połączenie jednego i drugiego.
Przez moment pomyślał z żalem o tym, że nikt nigdy nie wyda książki z jego ilustracjami. ~ Nie trzymaj ich w progu. Niech wchodzą.
Przesłanie maga było nad wyraz wyraźne.
Duncan uśmiechnął się.
- Och, zapomniałem o obowiązkach i grzeczności - powiedział przepraszającym tonem,
- Witajcie - powiedział, kłaniając się uprzejmie. - Mag jest u siebie i z pewnością będzie zachwycony towarzystwem tak uroczej osóbki.
Uśmiechnął się i wyciągnął rękę na powitanie.
- Jestem Blaze - przedstawił się. Nie wierzył w magię imion ale uznał, że w tym świecie imię, które sprawdziło się w grach będzie lepsze. - Ale możesz też mówić do mnie Duncan...
Odsunął się na bok, całkowicie odsłaniając wejście.
- Zapraszam do środka.
Spojrzał na wilka.
- Czy twój... - zawahał się na ułamek sekundy; nie miał pojęcia, jaka więź łączy tę parę - towarzysz lubi takie kamienne domostwa, czy też woli tutaj poczekać? Może jest głodny? - zainteresował się. |