Wątek: Dziwne zlecenie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2008, 14:40   #25
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
O szyby rozbiła się kilka samotnych kropel, doskonale było to słychać w cichym teraz mieszkaniu. Nawet tykanie zegara wydawało się głośne i odbijało się echem po pokojach. Po chwili na klatce schodowej było słychać ja Jan wzywa policję i pogotowie, chociaż panu Gurszczyńskiemu nic już nie pomoże, odszedł na spotkanie ze świętym Piotrem. Tak oczywiście mogli myśleć Ci, którzy nie wiedzieli kim naprawdę był Radosław.

A wyglądał teraz bardzo spokojnie. Co prawda jego twarz wykrzywiał grymas bólu, ale i tak wyglądał spokojnie. Gdyby nie zmasakrowana twarz można by pomyśleć, że śpi, tylko śni mu się jakiś koszmar. I tak miał dość szybką śmierć, mogło go spotkać wiele innych nieprzyjemnych rzeczy.



Policja przyjechała pierwsza. Inspektor Tomasz Koliński wypytał was o wszystko co się tutaj działo: kiedy usłyszeliście huk, ile czasu zajęło wam dotarcie do Gruszczyńskiego, czy niczego nie dotykaliście i czy nie wiecie czy pan Radosław miał rodzinę. Smutne było to, ze sąsiad którego mijaliście na klatce, był wam właściwie obcym człowiekiem, nie wiedzieliście czy ma kogoś bliskiego, a w każdym razie nie widzieliście żeby ktoś go odwiedzał.

Policjanci zrobili pełno zdjęć miejsca zdarzenia, poprosili was abyście zgłosili się w najbliższym czasie na komisariacie by potwierdzić zeznania, chociaż pewnie był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Gdy inspektor Koliński rozmawiał z wami przyjechała karetka i zabrała ciało. Dla Janka był to ostatni raz gdy widział swojego sąsiada, ale Ola wiedziała, że będzie go jeszcze oglądać.

Oczywiście gdy pod budynek zajechała policja zleciało się pełno gapiów. Kilka osób stało na chodniku czekając co się będzie działo. Wszyscy sąsiedzi powychodzili na klatkę i stali na schodach niby tak przypadkiem obserwując bo akurat mieli ochotę spotkać się i pogadać. Jedne sąsiad z górnego piętra nawet wyszedł z psem na spacer... dwa razy, chociaż na ogół chodził z nim tylko rano i wieczorem.

O godzinie 18 wszelkie służby rozjechały się w swoje strony a sąsiedzi pochowali się do domów. Wy również weszliście do środka. Nagle zrobiło się tak cicho, znowu tak cicho. Wręcz nienaturalnie. Robiło się już ciemno, więc zapaliliście światło, ale wydawało się wam jakieś bledsze niż zawsze. I nadal było cicho. Aż usłyszeliście płacz dziecka, podobny jak przedtem tylko bardziej wyraźny, jakby to dziecko było w pokoju obok. Ze strachem rozejrzeliście się po mieszkaniu, ale nie było tam nikogo innego. Ten dziwny płacz wciąż odbijał się echem w waszych umysłach, chociaż już dawno ustał. I mieszał się ze wspomnieniem krzyku, który wydał dziś z siebie Radosław. Chyba nie będziecie dziś dobrze spali.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline