Wiedźmin patrzył zdziwiony. Jego kocie źrenice znacznie się rozszerzyły. -Jak... Jakim prawem? Ja go upolowałem, to było moje śniadanie!!!-krzyknął. Czy sobie nie pozwalasz na zbyt wiele panienko? Kim Ty w ogóle jesteś? I jak, do cholery to zrobiłaś-wyrzucił Yerald patrząc w miejsce, gdzie zniknęło jego śniadanie.
Nie było nawet śladu krwi... Wiedźmin widział coś takiego po raz pierwszy w swoim, dość długim, życiu.
Ostatnio edytowane przez Geralt z Rivii : 03-03-2008 o 22:48.
|