Gwen zaczęła wsiadać do ciężarówki od strony kierowcy. Na tym mrozie wyglądała niedorzecznie. Szczupła, krotko obcięta 17-latka w spódniczce ledwie zakrywającej tyłek i wydekoltowanym t-shircie. Właściwie powinnam dostać opierdol za łamanie maskarady pomyślała stawiając nogę na wysokim stopniu ciężarówki.
- To co misiaczki? Nocna Lampka? - zapytała - Swoją drogą to zabawne, czego od nas oczekuje książę pan? - kontynuowała - Poprosimy szeryfa żeby zapomniał o kilku wydarzeniach? Bo w ramach argumentów ja to mu mogę co najwyżej pokazać biust. – roześmiała się - A nie wiem czy na bogobojnego baptystę to podziała.
No, niedźwiadku - mrugnęła do Hanka - to jest sprzęgło, to hamulec , poradzę sobie...
Gwen czuła się jak nowonarodzona, przez chwilę nawet przemknęło jej przez głowę, że powinna opanować ten entuzjazm i poddać się rozsądnemu lękowi przed nieznanym, ale nic na świecie nie mogło powstrzymać fali uniesienia, która ją ogarnęła. Wyniósł się, wyniósł się z mojej głowy, nawet nie zauważyła że mamrocze. |