Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2008, 21:29   #19
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Starszy człowiek uśmiechnął się widząc jak niektórzy z was łapczywie rzucają się na jedzenie. Sam również usiadł i zaczął spożywać posiłek powoli, małymi kęsami jak nakazywały zasady zachowania się przy stole. Po chwili zaczął odpowiadać na wasze pytania:

- Czyżbyś widział na swoich rękach kajdany? Czyżby któryś z moich ludzi chodził za Tobą jak cień z wyciągniętą bronią łypiąc na Ciebie non stop spode łba? Nie wydaje mi się, żeby tak było. Jeśli natomiast tak jest powiedz a zostaniesz "uwolniony". Co do posiłku... Nie obrażę się jeśli zjesz sam, aczkolwiek mam tylko jeden stół. - zwrócił się do elfa. A co do reszty waszych pytań. Już wam odpowiadam. A więc trzy dni temu przejeżdżałem wraz z moją karawaną niedaleko od miasta Blaukfurt. W całej okolicy aż huczało od plotek, że zamierzacie wyprawić się do jakiejś groty czy jaskini... Nie pamiętam dokładnie. Sam z młody byłem awanturnikiem, jak wy więc postanowiłem się z wami zobaczyć. Gdy przybyłem do miasta dowiedziałem się, że jakaś drużyna poszukiwaczy przygód dzień wcześniej opuściła miasto kierując się w stronę gór. Oczywiście mówimy tu o "Górach Smoczego Grzbietu", ale to zapewne wiecie. W Blaukfurt postanowiłem odpocząć, ponieważ wielce byłem strudzony drogą. Gdy słońce górowało nad miastem stała się rzecz niespotykana w tych regionach. Mianowicie było to trzęsienie ziemi. Małej skali, ale zawsze. Ludzie powariowali. Jedni krzyczeli, że to już koniec świata, inni, że kara lub wojna Bogów. Ja wiedziałem, iż to wasza sprawka więc tego samego dnia kazałem ruszać w drogę. Skierowałem się tym samym szlakiem co wy. Niestety nigdzie was nie było. Podczas powrotu na szlak moi zwiadowcy dostrzegli zwalisko świeże zwalisko skalne. Normalnie pojechałbym dalej, ale intuicja mówiła mi żeby tam szukać. Ponadto nigdzie indziej takich zwalisk nie było, ba pojedyncze głazy to tak, ale czegoś takiego to nie. Z mojego rozkazu ludzie kopali cały dzień. Po kilku godzinach pokazały się ciała. Wasze ciała. Wszystkie elementy ekwipunku były nieodwracalnie uszkodzone. Podejrzewam, że były wcześniej magiczne, aczkolwiek nie umiem wytłumaczyć czemu wtedy nadawały się tylko do wyrzucenia. W nienaruszonym stanie przetrwał tylko jeden przedmiot, który zostanie wam wydany zaraz po posiłku. Reszta została porzucona bo jak już wspomniałem - Nie nadawała się do niczego. Z tego co widziałem to strop podziemnego korytarza was przygniótł. Nie wytrzymał on naporu kamieni, które osunęły się w wyniku trzęsienia. W Blaukfurt mówiono, że wyruszyła was szóstka. Pięciu mężczyzn i jedna kobieta. Niestety... Owej kobiety nie odnaleźliśmy. To miejsce zaznaczyłem na mapie by bez większych problemów móc tam wrócić. Moi ludzie nie mogli kopać dalej ponieważ groziło to zawaleniem. Tu kończę odpowiedź na pierwsze pytanie. Drugie brzmiało: Gdzie podróżujemy? Podróżujemy do Teshwave. Mieszkam trzy kilometry przed tym miastem. Nie lubię miejskiego gwaru. Dostaniecie u mnie gościnę, odzienie, oraz jadło i napitek byście mogli w spokoju wrócić do sił. Odpowiedziałem na wasze pytania. Teraz pozwólcie, że zadam swoje. Co wy u licha robiliście w tym podziemnym korytarzu? Co spowodowało trzęsienie ziemi i do czego zmierzaliście?

Podczas waszej rozmowy słudzy dolewali wam wina lub innych trunków które sobie życzyliście do szklanych kielichów, oraz podawali jedzenie na talerze.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline