Oburzenie dziewczyny zdziwiło Yeralda. -O co tym kobietom chodzi-pomyślał zmęczony. Nie miał siły na kłótnię. -Dziękuję za wspólny posiłek-powiedział wiedźmin.
Założył swoją kurtkę, wrzucił swoje rzeczy do juk i wsiadł na konia. -Żegnaj, piękna nieznajoma-chciał powiedzieć, ale w tym momencie usłyszał głośny szelest.
Natychmiast zeskoczył z klaczy, chwycił miecz i wpatrywał się z uwagą w wielkie krzaki, zza których dobiegał bliżej nieokreślony dźwięk nazwany szelestem, na użytek samego Yeralda. Kocim krokiem podszedł do dziewczyny, pokazując jej, że ma być cicho.
Ostatnio edytowane przez Geralt z Rivii : 03-03-2008 o 22:51.
|