Jadł spokojnie, rozkoszując się każdym kesem. Może nie był tak głodny, jak niektórzy z jego towarzyszy, a może po prostu miał taki zwyczaj. Nie wiedział...
Tak samo jak nie wiedział, czemu nie pociąga go lśniące krwistą czerwienią wino.
Uważnie wsłuchiwał się w słowa człowieka, który kazał zwać się Benem. Miał nadzieję, że któreś z nich odświeży mu pamięć...
Blaukfurt? Góry Smoczego Grzbietu? Jaskinia? Podziemny korytarz? Trzęsienie ziemi? Kobieta?
Żadne z tych słów nie potrafiło przełamać bariery odgradzającej go od tego, co zapomniał. Kobieta? - pomyślał. - Jaka kobieta?
Jedyną kobietą o której mógłby coś rzec była Lily, a z pewnością nie o niej mówił Ben.
Spojrzał na gospodarza.
- Mogę jedynie potwierdzić słowa mego towarzysza - skinął głową w stronę gnoma.
- Nie pamiętam żadnego powodu, który skłoniłby mnie do penetrowania jakiejś jaskini. Której zresztą też nie pamiętam.
Z trudem powstrzymał wzruszenie ramion.
- Wiesz o nas więcej, niż my sami - powiedział. - Czy ludzie z Blaukfurt mówili o nas coś więcej?
Miał cichą nadzieję, że mieszkańcy miasteczka powtarzali ich imiona... |