Wiedźmin słyszał jak weszła, jednak widząc jej zdenerwowanie udawał, że śpi. Zastanawiał się, co mogło ją wzburzyć aż tak bardzo. Kroczyła po pokoju w tą i z powrotem. -Mamusia uczyła, że jak ktoś śpi, to trzeba starać się robić wszystko cicho?-spytał Yerald z jadem w głosie, siadając na łóżku. Zdjął kurtkę i zzuł buty. -Słuchaj mnie uważnie dziewczyno. Ja. Chcę. Spać. Doszło do Ciebie? Czy do niespodzianek od bogów trzeba mówić głośniej, wyraźniej i wolniej-powiedział dokładnie akcentując każdą sylabę. Irracjonalny gniew wypełniał go. Chciał wylać dziewczynie kubeł zimnej wody. Nie, nie chodziło o to, że jej nie lubił. Bardzo ją lubił, podobała mu się. Ale nie mógł, a może nie chciał pozwolić, by dziewczyna tak się wszystkim przejmowała. Nie wiedział, co sie zdarzyło na dole. Szczerze mówiąc nie obchodziło go to. -Jak będzie sie tak przejmować drobiazgami, to nie odnajdę Sophie i nie pomogę w wielkiej wojnie, o której mówili bogowie-myślał, próbując sztyletować dziewczynę wzrokiem.
Ostatnio edytowane przez Geralt z Rivii : 03-03-2008 o 22:54.
|