Halandar kucnął nad ciałem mężczyzny i szybkim cieciem zakończył jego życie. Gdy wstał i chował miecz z karczmy wyskoczyła krzycząca Turyli. Halandar nie bardzo się tym przejął. Splunął na ziemię i patrząc na nią niedbale. -Sami tego chcieli a my byliśmy na tyle dobrotliwi iż im nie odmówiliśmy. - mówił ironicznie spoglądając na nią drwiąco.-ale nie przejmuj się na pewno nic im nie będzie -kontynuował. -Wydaje mi się, że miałaś nas gdzieś zaprowadzić.. - mówił teraz już całkiem poważnie prowadząc rękę po ostrzu. - czy możemy już iść?
Niziołek właśnie pytał czy może zatrzymać ostrze znalezione przy ciele jednego z napastników a Halandar nie wyrażał sprzeciwu. -Na pewno obierzesz nim sporo Jabłuszek - powiedział do Karła.
__________________ "W każdym z nas płynie ta sama, leniwa, czerwona rzeka."
Ostatnio edytowane przez Etopiryna : 03-03-2008 o 16:43.
|