Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2008, 19:03   #12
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Leonard uspokoił się. Słuchał, co ciemnoskóry gość ma do powiedzenia, wychwytując każde ulatujące z jego ust słowo.
Uśmiechnął się, najszerzej, jak tylko potrafił. Miał lekko otwarte usta, patrzył swoimi przekrwionymi ślepiami, rozszerzonymi jak połówki pomarańczy. Wzrok skierował na Abrahima.
-Myślisz, że sobie życie spaprałem, co?
Nie zwracał uwagi na reakcję ciemnoskórego mężczyzny
-Każdy by to powiedział, ale co mnie to obchodzi? - spauzował, nie spuszczając z niego wzroku – Staję się bardzo paskudny, jeśli zbyt długo tego nie robię...
Było oczywiste, co miał na myśli poprzez „tego”, nikomu chyba nie pozostawił wątpliwości.

Leonard odwrócił się w stronę elfów, rozłożył ręce i zaczął mówić, z miarę normalnym wyrazem twarzy
-Nie widzę w tej grupie nikogo z jajami, komu miałbym oddawać przywództwo nad moją klingą. Fakt, że mam się trzymać z bandą tałatajstwa i z tym czarciskórzym typem, nie wróży zbyt dobrze powodzeniu misji, więc jeśli łaska mości panowie elficcy, dlaczego akurat wybraliście nas?
Skończył, po czym uderzył się w twarz, by w miarę przytomnie odebrać ich odpowiedź.