Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2008, 21:09   #106
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Steve obserwował zza załomu zaparkowane na placu Hummery i krzątających się wokół nich żołnierzy. Ich ekwipunek był kompletny, a broń wyglądała na solidną - w sumie pierwszy raz w życiu widział, by ktoś miał tak konkretny sprzęt. Widok żołnierzy otaczających bar zmroził mu krew w żyłach, wychylił się jeszcze mocniej by zobaczyć więcej. Cały czas skupiony był na obserwacji wojskowych, cichy pomruk Arukarda za jego plecami, wyrwał go z tego obserwacyjnego transu. Wilk stał tyłem do niego, przyciskając kogoś do ziemi i spoglądając wyczekująco na tropiciela. Mała postać wiła się ze strachu pod mocarnym uściskiem zmutowanego wilczura.

- Bob? To ty szczurze? - zapytał zdumiony Steve - Co ty tu robisz?
- Bob pomoże, Bob chce się odwdzięczyć za uratowanie życia... Bob wie jak uwolnić twoich przyjaciół... Tylko zabierz tego wilka, proszę...

*****

Podziemny tunel wił się zakosami, miejscami był tak ciasny, że Steve miał problem przecisnąć się przez niego... Tropiciel czuł się nieswojo, w końcu zawsze wolał otwartą przestrzeń... ta ciasnota przytłaczała go, na szczęście bliskość Arukarda uspokajała go. Za to szczurek doskonale radził sobie w tym prowizorycznym wykopie. Ponoć ma prowadzić pod bar... "Zobaczymy" - pomyślał Steve.

- To tutaj - szczurek tak gwałtownie się zatrzymał, że tropiciel wpadł na jego drobną postać... Bob wskazywał na zastawioną starymi dechami dziurę na końcu tunelu - Tutaj jest wejście do barowej piwnicy, zaraz obok są schody prowadzące na wyższe piętra... może znajdziesz tam swoich przyjaciół... ja poczekam tu na was... tylko się pośpiesz... Bob nie chce mieć kłopotów...

Kiedy Doti i Robert ujrzeli w drzwiach od pokoju tropiciela w ostatniej chwili opuścili broń. Był ostatnią osobą jakiej by się spodziewali... - Szybko spadamy, gdzie klecha i ten świr Ross?


*****

Leżał na dachu starego rozwalonego pawilonu handlowego. Miał świetny pogląd na sytuację w centrum mieściny. Jeepy Connorsa przyjechały wcześniej niż się spodziewał... jego przełożony pomylił się o godzinę. Na szczęście wczoraj wieczorem zainstalował w różnych opuszczonych częściach miasta miny. Jeszcze raz sprawdził na odbiorniku detonatora czy fale radiowe się ustawione na odpowiednią częstotliwość... Przez lunetę M 24 spokojnie oglądał każdą z postaci żołnierzy. Liczył siły i uzbrojenie... na Hummerach był naprawdę ciężki sprzęt... M2H2, wyrzutnia TOW i granatnik automatyczny w dzisiejszych czasach, to potężna siła ognia. Przeładował karabin wprowadzając pierwszy pocisk do komory nabojowej... nacisnął pierwszy czerwony przycisk na konsolecie detonatora... gdzieś w pólnocnej części miasteczka, za jego pozycją 2 kg C4 rozerwały opuszczony dom na strzępy... "Oby Bestia zginęła..." - wyszeptał cicho...

*****

- Nie jesteśmy wrogami pułkowniku. Jestem Lysander Shrike z Kościoła Wiecznego Gniewu i jechaliśmy z północy na południe bo słyszałem, że tam zaczynają wyłazić mutki, a gangi szaleją coraz bardziej. Gdy byliśmy w trakcie drogi zobaczyliśmy eksplozje, potem kolejną mniejszą. Zatrzymaliśmy auto. Było słychać wystrzały z ciężkiej broni. Niestety większość z nas była zmęczona więc ładowanie się w nie swoje tarapaty było nie na miejscu. Musiałem myśleć o reszcie. Postanowiliśmy się udać w takim przypadku do najbliższej mieściny, która mieliśmy akurat na horyzoncie. Czyli trafiliśmy tutaj. Do tej pory nie mam pojęcia jak sie ta dziura nazywa. Chcieliśmy zjeść, wypocząć i ruszyć dalej na południe w kierunku Hegemony, a dokładniej mówiąc granica texasu i hegemończyków. Czy zadowala pułkownika taka odpowiedź i czy pułkownik pozwoli mi przejść i moim ludziom. Chcielibyśmy zająć się w końcu swoimi sprawami. A poza tym jak wiadomo nie raz Kościół pomagał wam w walce z mutantami, gangami i samym wujaszkiem molochem.
No ew. jeśli pułkownik ma problem to możemy usiąść przy stoliku, wypić po szklaneczce czegoś mocniejszego i sprobować zaradzić problemom. Kościół zawsze był skłonny pomagać wojskowym ... oczywiście za odpowiednią zapłatą. Bo cuda od Pana Niebieskiego, modlitwa, no i zbrojne ramię jest w cenie.



- Chyba Ci się księżę... od tego słońca we łbie popierdoliło. Komu taki kit chcesz wcisnąć? Że z północy na południe...? Że strzały..? Że nie wasza walka...? Rozejrzyj się ... -
wskazał ręką na stojących wokół żołnierzy - ... właśnie teraz celuje do was 8 żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej... a Tobie Kapłanie Shrike... na żarty się zbiera? Znam i szanuję Kościół Wiecznego Gniewu, choć ich postawy bywają kontrowersyjne, ale nigdy nie słyszałem, by splamili się kłamstwem, a Ty mi tu kurwa łżesz zwyczajnie!!! - Connors podniósł niebezpiecznie głos, dłonie Rossa powędrowały w stronę ramienia, ale zapomniał, że jego i Lysandera broń, leżały przy drzwiach od baru, gdzie rozbroili ich żołnierze. - Widzisz tego młodzieńca - pułkownik wskazał palcem na strażnika, któremu Doti wręczyła naboje jako łapówkę - on stał wczoraj na straży przy wschodniej bramie i przysięga, że wpuszczał was od wschodu... więc wymyśl, lepiej lepszą bajeczkę... albo zmów pacierz. Jest jeszcze trzecia możliwość, wrócicie do środka i za 5 minut wychodzicie wszyscy z rączkami do góry... Wybie...

Pułkownik nie zdążył dokończyć zdania, bo gdzieś na północy miasteczka potężny wybuch posłał w niebo kilka domostw. Żołnierze z 3 Hummerów szybko skierowali swoje maszyny w tamtą stronę... a Ci którzy celowali w kapłana i zabójcę mutantów stali przez chwilę zdezorientowani...
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline